Burmistrz zaproponował Radzie Miasta podniesienie podatków średnio o 2 procent.
- W związku z kryzysem nawet nie pomyślałem o tym, by proponować maksymalne ich podniesienie, jakie dopuszcza minister, czyli o 4,5 procent, a jedynie średnio o 2 procent, czyli mniej niż połowę - mówi Mariusz Kędzierski.
Psy bez zmian
Nie zaproponował też wyższej opłaty za posiadanie psa. Zdecydował, że w 2010 roku będzie obowiązywała ta z dwóch poprzednich lat, czyli 55 lub 27,50 złotych rocznie - dla emerytów i rencistów prowadzących samodzielne gospodarstwo domowe. Ci, którzy mają ogrodzony dom - zapłacą, jak w 2008 i 2009 roku - po 45 złotych na rok.
Komisja Rewizyjna wnioskowała o pozostawienie stawek podatku od nieruchomości na ubiegłorocznym poziomie.
- Rok temu sam pierwszy podniosłem rękę za wyższymi podatków - mówi radny Michał Wrażeń. - Podnieśliśmy je dużo i wprowadziliśmy do budżetu dużo zadań. Ludzie pytali potem, co z tego mieli? Nic, bo niektóre wyrzucono. A teraz burmistrz proponuje podniesienie podatku o dwa procent, to niekonsekwentne postępowanie. Rok temu też był kryzys.
- Wkrótce wybory! - skomentował na gorąco radny Grzegorz Dzikowski.
Podatki od środków transportu też w większości zostały na tym samym poziomie co przed rokiem.
- Moi znajomi posiadający firmy transportowe rejestrują je w Kijewie, Brzozowie, by płacić niższe podatki - mówił radny Lesław Giżyński. - Zaczną robić to w Chełmnie, gdy zapłacą mniej.
- W niektórych przypadkach stawki muszą zostać zmienione, bo gdyby zostały, byłyby niezgodne z ustawowymi - wyjaśniła Danuta Brzezińska, skarbnik Urzędu Miasta.
Zmieniono więc tylko te konieczne. I wysokość podatku płaconego przez rolników.
- Minister obniżył ceny skupu żyta - mówiła Danuta Brzezińska. - W ubiegłym roku było to 35 złotych za 1 kwintal, teraz - 34,10 złotych i taką stawkę proponujemy przyjąć. Gospodarstw rolnych w mieście jest niewiele. Roczny dochód z tytułu tego podatku to 20-23 tysiące złotych.
Burmistrz twierdzi, że nie rozumie radnego Wrażenia.
- Najpierw mówi, że jestem niekonsekwentny, bo nie proponuję podniesienia podatków do maksimum, a potem głosuje, by w ogóle ich nie podwyższać - mówi Kędzierski. - Gdybym zaproponował najwyższe stawki, byłby za?
Skarbnik miasta podkreśla, że przychód z podatku od nieruchomości, gdyby radni przyjęli proponowaną podwyżkę, wzrósłby o ponad 127 tys. złotych. Do tego doszłaby subwencja wyrównawcza, która w obecnej sytuacji będzie bardzo niska.
Nikt nie chce zdzierać z ludzi
- Radni wysłali czytelny komunikat, że miasto jest bogate i stać je, aby nawet o minimum nie podwyższać podatków - wyjaśnia burmistrz. - Odczytane to zostanie tak, że nie trzeba nam przekazywać wysokiej subwencji. Stracimy więc podwójnie. Nie chciałem ludzi dobić podatkami, a nieodczuwalnie je podwyższyć. Zależało mi, abyśmy mieli pieniądze na zrobienie dodatkowych chodników czy dróg w mieście, bo wiem, że tego ludzie oczekują. Myślę, że dwa złote rocznie byliby w stanie na ten cel dołożyć.
- Głosowałem przeciw wzrostowi podatków, bo nie było uzasadnienia ich podwyższenia, miasto nie padnie przez brak tych pieniędzy w budżecie - mówi radny Janusz Błażejewicz. - Trzeba szukać oszczędności w urzędzie.
- Właściciel 50-metrowego mieszkania zaoszczędzi 1,50 złotych rocznie, domu 150 m kw. na działce 600 m kw. - 10,50 złotych - wylicza skarbnik. - Przedsiębiorca mający sto metrów gruntu i stumetrowy sklep - 38 złotych rocznie. To niewiele dla tych osób, ale do budżetu wpłynie około dwieście tysięcy złotych mniej.
