Nie tylko w magistracie mają problem. Ma go też proboszcz Zbigniew Walkowiak i siostry ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego a Paulo.
- Do końca ubiegłego roku prace konserwatorskie były zwolnione z VAT-u - mówi burmistrz Mariusz Kędzierski. - W tym roku te usługi skreślono z listy zwolnionych, wskoczyły od razu na 23-procentowy VAT. To o jedną czwartą podraża koszt inwestycji. Nikt tego nie zapowiadał, więc nie byliśmy przygotowani. Po przeliczeniu wychodzi, że musimy dołożyć do zadania 28, proboszcz - 140, a siostry - 160 tysięcy złotych. I to tylko w dwóch najbliższych latach. Czekam na analizę od wykonawcy i informacje od sióstr i księdza czy podołają zadaniu. Spodziewam się odpowiedzi, że będzie bardzo trudno. Mamy twardy orzech do zgryzienia, bo nie chodzi o kilka złotych.
Burmistrz powiadomił o kłopotach Urząd Marszałkowski.
- Nawet gdybyśmy my pieniądze znaleźli to jeszcze nic, bo jeśli któryś z beneficjentów nie udźwignie kosztów, wszyscy odczujemy skutki - dodaje. - Umowa z marszałkiem na dofinansowanie jest wspólna. Liczę, że z jego urzędnikami wybrniemy z sytuacji.
Zdaniem burmistrza, projekty wieloletnie, które rozpoczęto na starych zasadach - gdy usługi konserwatorskie były zwolnione z VAT-u - zgodnie z nimi powinny zostać dokończone. - Przetargi są rozstrzygnięte, roboty rozpoczęte, a tu w połowie drogi tak niesprawiedliwa niespodzianka - zaznacza. - A zapewne nie jesteśmy jedyni w Polsce, którzy w kilku beneficjentów realizują zadanie wieloletnie z dofinansowaniem od marszałka, konserwatora i z ministerstwa.
