Chełmno. Umiłowanie regionalizmu zaszczepił jej dziadek, rozwijał wykładowca, a pasję pisania sama pielęgnuje od podstawówki

Fascynacja historią pojawiła się wcześnie

Miłość do regionu zaszczepił chełmniance dziadek, Aleksander Głowacki.

- Pokazał mi, jak piękne jest Chełmno i nasze region - mówi Anna Koprowska - Głowacka. - Zaczęłam pisać w klasie czwartej szkoły podstawowej. Nauczycielka zaproponowała napisanie opowiadania z dialogiem, nie narzuciła tematu. Miałam przeczytane wszystkie bajki, jakie były w domu, sięgnęłam po mitologię. Zafascynował mnie "Król Agis" Haliny Rudnickiej i w swojej pracy domowej odniosłam się do Sparty. Potem napisałam jeszcze wiele prac, które kończyły w śmietniku lub piecu.

Na studiach, historii, pasją regionalizmu zaraził ją jeden z wykładowców.

- W 2001 roku napisałam pracę o naszym regionie - wspomina. - Dotyczyła legend i podań powiatu chełmińskiego. Materiały zebrałam interesujące na tyle, że po ukończeniu studiów - szukałam dalej i tak zaczęła się moja przygoda z opowieściami przodków. Uzależniamy się od tabloidów, seriali, a nasze dziedzictwo umyka. Legendy i podania są solą ziemi.

W 2005 roku miała już tyle materiałów, że zdecydowała się szukać kogoś, kto byłby zainteresowany wydaniem książki.

- Na stronie internetowej znalazłam wydawnictwo "Region", bardzo chciałam sprawdzić siebie i to, czy moje pisanie ma jakieś znaczenie - informuje pani Anna. - W 2007 roku udało mi się zdobyć nagrodę za opowiadanie "Południca" w konkursie "Strachy na Lachy" i to mnie zmotywowało do działania. Skontaktowałam się z wydawnictwem, ale tam usłyszałam, że muszą to być legendy z całej ziemi chełmińskiej, nie tylko powiatu. Podjęłam się tego wyzwania.

Z zainteresowaniem słuchała opowieści dziadka i innych starszych ludzi. Nieco trudniej było, gdy musiała sięgnąć do źródeł - polsko i niemieckojęzycznych. Władysław Łęga, Jakub Fankidejski, Emilia Sukertowa, Max Perlbach, Edmund Pol - po ich dzieła sięgała najczęściej. Przeglądała też czasopisma "Młody Gryf" czy "Gazetę Mazurską", gdzie drukowano podania.

Wiele tygodni poszukiwań

- Poszukiwania, a następnie tłumaczenia, by odnaleźć sens tego, co legendy przekazują pochłonęły mnie bez reszty - opowiada chełmnianka. - Książka powstawała siedem miesięcy, Inaczej spojrzałam na przeszłość.

Książka to zbiór około 80 legend ziemi chełmińskiej i michałowskiej. Podzielona została na powiaty.

- Tym sposobem odzwierciedliłam ich charakter - dodaje autorka. - Po drobnej korekcie w wydawnictwie, w lipcu trafiła do księgarni.

Chełmnianka nie spoczęła na laurach. Ma już pomysł na kolejne dwie książki.

O czarownicach i Słowianach

- Pierwsza będzie o procesach czarownic na Kujawach i Pomorzu - zdradza. - Nie będzie to wywód historyczny, ale opowieść o cierpieniu kobiet, okrutnej śmierci - często z powodu zawiści, zazdrości. Brak słów, jak mała niechęć sąsiadów mogła doprowadzić do śmierci. Będzie trochę o sposobach prowadzenia procesów, przesłuchaniach i tym, jak prowadzono osobę do śmierci - bo tak się kończyło dziewięćdziesiąt procent procesów, a także nieco historii. Druga książka to powieść fantastyczna, osadzona w średniowieczu, odwołująca się do mitologii słowiańskiej. Warto do niej sięgnąć, bo w szkole poznajemy mitologię grecką, rzymską, egipską, a ta jest pomijana.
Chełmnianka cały czas zajmuje się legendami.
- Przez pięć lat byłam nauczycielem i mówiłam, że jeśli choć jednego ucznia w klasie zainteresuję historią, to będę spełniona - podkreśla. - Jeśli choć jedna osoba dostrzeże w moich legendach coś więcej niż historyjkę, zauważy drugie dno, to, co przodkowie chcieli przekazać, poczuję spełnienie.