https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chińczyk nad balią

RENATA KUDEŁ
Fot. TOMASZ KWIATKOWSKI
Chłoną wiedzę o Polsce - mówi o swoich gościach Bolesław Zalesski.

     Pan Bolesław urodził się w Lubrańcu. Od kilku lat mieszka w Poznaniu, wciąż jednak powraca do rodzinnej miejscowości. Wraca - bo ma misję. Chciałby zarazić Kujawian... miłością do Chin. Trzeba przyznać, że w dużej części już mu się to udało. Jeśli nie miłość, to co najmniej przyjazną atmosferę wyczuwało się podczas wizyty kilkorga obywateli tego państwa, którzy odwiedzili Lubraniec. Są naukowcami. Wśród nich jest
     profesor sinologii
     Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, są też doktoranci Akademii Rolniczej w tym mieście. - Poznaliśmy się w kwietniu tego roku - mówi prof. Wang Xue Fei, wykładająca sinologię. - Miło spotkać w Polsce kogoś tak zakochanego w Chinach, jak pan Bolesław. To jest nasz ludowy ambasador - tak go nazywamy...Bolesław Zalesski po raz pierwszy odwiedził Chiny wówczas, gdy pracowali tam jego córka i zięć. - To była miłość
     od pierwszego wejrzenia
     
- twierdzi. Zafascynowany kulturą tego kraju zaczął wzbogacać swoją wiedzę, kolekcjonować wszystko to, co wiąże się z Chinami. W rodzinnym Lubrańcu, w tamtejszym domu kultury, zorganizował wystawę, podczas której prezentowane były m.in. przedmioty codziennego użytku, kimona, lampiony, obrazy, książki... Dzieci z lubranieckich szkół przychodziły tutaj na prelekcje. - Już wówczas pan Bolesław obiecał, że zaprosi do nas gości z Chin - mówi Anna Stawicka, dyrektor Miejsko-Gminnego Domu Kultury. - I słowa dotrzymał... Dla gości z Chin przygotowano specjalny program. Było integracyjne ognisko, podczas którego śpiewano polskie i chińskie piosenki, złożono także wizyty w kilku gospodarstwach rolnych. Naukowcy spotkali się z władzami gminy i miasta. - Jesteśmy zaskoczeni
     polską gościnnością
     
- mówi Yin Zhimin. - Zajechaliśmy do Lubrańca w środku nocy, ale wszyscy na nas czekali. Częstowano nas wspaniałymi, polskimi potrawami. Pierogi smakowały nam najbardziej! Goście byli też na wycieczce w Licheniu. Chai Shengwu jest zachwycony Sanktuarium. - Byłem w wielu miejscach na świecie. W Afryce, w obu Amerykach. Nigdzie jednak nie spotkałem tak pięknej architektury. Chai mówi w czterech językach, zna także kilka polskich słów. Wszyscy jednak zgodnie twierdzą, że jest to dla nich
     trudny język
     Prace naukowe piszą po angielsku. Wielką pomocą w porozumiewaniu się jest pani profesor, mówiąca bardzo dobrze po polsku oraz Ania Wolska, studentka I roku sinologii, która także przyjechała do Lubrańca. - To moja najlepsza uczennica - mówi prof. Wang Xue Fei. W miniony wtorek goście z Chin zwiedzali skansen z w Kłóbce. Wszystkiego chcieli dotknąć, wszystkiego spróbować. - Oni chłoną wiedzę o Polsce - mówił rozpromieniony Bolesław Zalesski. Wszystkich rozbawiły próby koszenia zboża, ale
     doktorant nad balią...
     To dopiero był widok! Pranie zostało prawidłowo wyżęte i powieszone na sznurku. Co oznacza, że pewne czynności są międzynarodowe. Chińscy goście oglądali wnętrza chałup, zajrzeli też do koźlaka. Zainteresowanie wzbudził... strach na wróble. - To taki sztuczny człowiek - tłumaczyła profesor Wang Xue Fei. Naukowcy będą w Polsce do września. Zarzekają się jednak, że powrócą do naszego kraju. Nie tylko na pierogi!
     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska