Chojnice. Czy to był numer na radiologa?

O co chodzi? O wybór na radnego Stanisława Kowalika, który zdaniem naszego rozmówcy (imię i nazwisko do wiadomości redakcji) załapał się na wybór psim swędem, bo w swoich ulotkach
wyborczych przedstawiał się jako radiolog, zaś zdaniem naszego Czytelnika - na pewno nim nie jest.

- Radiolog to lekarz specjalista, którego praca polega na obrazowaniu ciała człowieka z pomocą promieniowania rentgenowskiego - tłumaczy chojniczanin. - Wymaga to ukończenia studiów medycznych, odbycia stażu i zdania egzaminu lekarskiego. A pan Kowalik nie jest zatrudniony na stanowisku radiologa i nie jest radiologiem. Ma wykształcenie zawodowe, bez matury i kilkugodzinny kurs operatora defektoskopu.

Sąd w Słupsku pozostawił protest mieszkańca Chojnic bez dalszego biegu, o czym ten dowiedział się z ...jednej z lokalnych gazet. A ta decyzja nie satysfakcjonuje skarżącego się ministrowi Kwiatkowskiemu, który prosi, żeby jego protestem zajął się sąd, ale nie ten w Słupsku.

Czy faktycznie Stanisław Kowalik dostał się do rady dzięki zręcznej manipulacji, która podniosła jego pozycję w oczach wyborców - jako człowieka z wyższym wykształceniem i lekarskim fachem?

On sam uważa to za wierutne bzdury. - Mogę nazywać siebie radiologiem - twierdzi. - Przemysłowym, bo moja praca w laboratorium Mostostalu polegała na wykonywaniu zdjęć rentgenowskich spoin w różnych materiałach. Teraz już tego nie robię, ale kiedyż wykonywałem po prostu badania radiograficzne.
Kowalik jest oburzony. - Przez dwadzieścia pięć lat funkcjonuję w życiu społecznym i wszyscy wiedzą, gdzie pracuję i czym się zajmuję - podkreśla.