Pracownia kardiologii inwazyjnej, która powstaje właśnie w szpitalu, to oczko w głowie dyrekcji placówki. Dyrektor Leszek Bonna nie ukrywa, że choroby serca jako najczęstsza przyczyna zgonów w Pomorskiem zasługują na poważne potraktowanie w tej części województwa. I cieszy go, że marszałek nie poskąpił grosza na ten cel. - Całość będzie nas kosztowała 13,5 mln zł - mówił podczas zwiedzania dawnej pralni. - Ale połowę dostaliśmy z Urzędu Marszałkowskiego. 600 tys. zł przekazały nam miasto i powiat. Reszta pochodzi z naszych funduszy.
Krótka wycieczka po przyszłej pracowni kardiologii inwazyjnej pozwoliła zobaczyć miejsce, gdzie znajdzie się najcenniejsze urządzenie - angiograf, który pozwoli wykonywać zabiegi koronarografii. - Praca tutaj będzie bardzo trudna - tłumaczy dyrektor Bonna. - Angiograf to urządzenie emitujące promieniowanie, więc personel będzie miał zakładać ołowiane fartuchy.
W innej sali przewidziane jest wykonywanie zabiegów wspomagających serce poprzez zastosowanie stymulatorów.
Na razie wszystko jest jeszcze w proszku, ale już na listopad można się szykować na otwarcie. W styczniu pracownia powinna działać już normalnie, po okresie rozruchu. Jeszcze nie wiadomo, ile osób znajdzie tu zatrudnienie, bo to zależy od kontraktu z NFZ. Nie wiadomo też, czy pracownia będzie miała 24-godzinne dyżury, czy będzie dyżurować na zmianę z Kościerzyną i Starogardem.
- Wasz szpital jest bardzo dobrze zarządzany i na pewno nie musi się martwić o swoją przyszłość - komplementował marszałek. - A projekt był znakomicie napisany, więc dostał dofinansowanie w wysokości 7 mln zł.
Marszałek miał dobre słowo nie tylko dla radnego wojewódzkiego Leszka Bonny, także dla samorządowców, którzy razem z nimi byli na konferencji prasowej. - Świetnie ściągacie unijne pieniądze - mówił Struk. - I umiecie ze sobą współdziałać.