Bez pracy może zostać wkrótce 112 zatrudnionych w Rokoteksie, w tym 80 szwaczek. - Nawet nie wiem, gdzie będę szukać pracy. W moim wieku raczej marna szansa na znalezienie zatrudnienia - mówi jedna z kobiet.
Pracownicy nie dostali wypłat za ostatnie dwa miesiące. Od sierpnia zaczęli urlopy - najpierw wypoczynkowe, potem bezpłatne.
W firmie wciąż liczą na to, że produkcja znowu ruszy, jednak szanse na to są coraz mniejsze. Jak to się stało, że prężnie działający zakład zaczął mieć kłopoty?
Kryzys w branży
Rokotex działa na chojnickim rynku od 15 lat. Zajmował się m.in. szyciem prototypów i modeli pierwowzorów, przeprowadzaniem prób materiałowych i technologicznych - wszystko na eksport oraz z powierzonego materiału i na podstawie projektów niemieckiej firmy Delmod. Przez wiele lat współpraca z partnerem układała się doskonale. Jednak dwa lata temu właściciele Delmodu sprzedali 85 proc. udziałów. Początkowo firma się rozwijała - w Chojnicach zatrudniono nawet nowych pracowników, były podwyżki.
W ubiegłym roku udziały kupiło CFC. W firmie mówiono o kłopotach z uzyskaniem kredytu, kryzysie w branży odzieżowej, do tego doszedł niekorzystny kurs euro. Delmod zaczął płacić Rokotexowi z małym opóźnieniem, ale wciąż nie było problemów z pokryciem zobowiązań i wynagrodzeniami dla pracowników. Tak było do czerwca. W lipcu pracownicy nie dostali już wypłat za poprzedni miesiąc. 27 lipca udziały kupiła Hansa.
Domniemanie współpracy
Sytuacja jest o tyle skomplikowana, że Delmod nie ogłosił upadłości ani nie zerwał umowy z Rokotexem. Jak tłumaczą w zakładzie, fachowo to domniemanie o dalszej współpracy.
Prezeska Rokotexu Elke Wachtendorf była kilka razy w Niemczech, żeby upomnieć się o pieniądze. Za każdym razem słyszała, że wpłyną w ciągu najbliższych dni. Do dziś jednak gotówki nie ma. Są za to mailowe i telefoniczne zapewnianie o chęci dalszej współpracy i planowanym rozwoju firmy. Zarządowi Rokotexu coraz trudniej jednak w nie uwierzyć. Dlatego zdecydowano o złożeniu powiadomienia o planowanym grupowym zwolnieniu w urzędzie pracy.
- Najbardziej szkoda nam ludzi i ich potencjału. Nasi pracownicy są przecież dobrymi fachowcami - mówi Maria Magdalena Kowalska-Przybyszewska z Rokotexu.
Co tydzień zarząd spotyka się z pracownikami, żeby na bieżąco informować o sytuacji. W ostatni piątek na zebraniu był nawet prawnik. A 4 września spotkanie z doradcami urzędu pracy.
Dla szwaczek ofert nie ma
- Klamka jeszcze nie zapadła, ale przygotowujemy się do udzielenia pomocy - mówi Wojciech Adamowicz, dyrektor chojnickiego Powiatowego Urzędu Pracy.
Na czym ta pomoc miałaby polegać? - Dysponujemy pewnymi środkami finansowymi, mamy też propozycje dla tych, którzy stracą pracę. Na miejscu, w zakładzie pracy, będzie uruchomiony punkt konsultacyjny, w którym będzie można dowiedzieć się o szkoleniach czy zakładaniu własnej działalności - tłumaczy Adamowicz.
Przyznaje jednak, że dla szwaczek obecnie propozycji brak.
Jeśli Rokotex będzie musiał zostać zlikwidowany, ok. 9 września pracownicy dostaną zwolnienia ze skróconym, miesięcznym okresem wypowiedzenia. Wszystko odbędzie się zgodnie z procedurą zwolnienia grupowego. Pracownicy dostaną też odprawy zależne od stażu.
Rokotex powoli rozgląda się za nabywcą. Ukazało się już nawet ogłoszenie o sprzedaży w internecie. Jak mówią w firmie - po to, żeby zorientować się, jakie jest zainteresowanie zakładem.
