Chojniczanin nie ukrywa, że nie może przejść nad tym do porządku dziennego. - Wszystko zarosło, mlecze wysokie po kolana, tabliczki, kim był Otton Weiland, nie ma - mówi. - Czy żeglarze tu nie zaglądają? Czy wiedzą, jak tu wygląda? Przecież mogliby przyjść i zobaczyć. Uprzątnąć, położyć kwiaty...
Na dowód pokazuje fotografię wykonaną przez bratanka. Faktycznie potwierdza się, że grób jest bardzo zaniedbany, a przecież Ottonowi Weilandowi żeglarze zawdzięczają bardzo wiele. To dzięki niemu prawie każdy mieszkaniec Polski, który interesuje się sportami wodnymi, słyszał o Charzykowach, o regatach jachtów, o wyścigach bojerowych.
Czy młodzi adepci żeglarstwa z Chojnickiego Klubu Żeglarskiego nie mogliby, wzorem uczniów z innych szkół ponadgimnazjalnych, zaopiekować się tym miejscem? Apelujemy do komandora Krzysztofa Pestki, by rzecz przemyślał i by szybko podjął decyzję. Bo to wstyd, żeby nie pamiętać o Weilandzie.