Jeden z Czytelników sygnalizuje, że przy tzw. blaszaku na Młodzieżowej trzeba uważnie patrzeć pod nogi, bo można zrobić fikołka na podeście, który dziś już do niczego nie służy.
Kiedyś było to wejście do sklepu "Igo", dziś pozostał sam podest. Kiedy jest jasno, pół biedy, ale gdy zapada zmrok, jest już gorzej.
- Moja ponadosiemdziesięcioletnia mama zapatrzyła się na nekrologi i biedaczka fatalnie się o ten występ przewróciła - mówi wzburzony Czytelnik. - Słyszałem, że to nie pierwszy raz były tu takie incydenty. Czy naprawdę nie można nic z tym zrobić?
Zadzwoniliśmy do Spółdzielni Mieszkaniowej, do której należy blaszak. Zastępca prezesa Krzysztof Sząszor obiecał nam, że się sprawie przyjrzy.
- Zobaczymy, jak to wygląda - powiedział. - Jeśli faktycznie jest taka potrzeba, to po świętach ściągniemy fachowca i po prostu ten próg skujemy.
Trzymamy za słowo. Sprawdzimy.
