https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chora sprawa

DARIUSZ KNAPIK
"Odpisał, że owszem, wróci, ale jak skończy chorować".
"Odpisał, że owszem, wróci, ale jak skończy chorować". infografika Monika Wieczorkowska
Wśród wójtów, burmistrzów i starostów zapanowała po wyborach istna epidemia. Wirus atakuje jednak tylko tych, co przegrali.

Zaczął od Urzędu Marszałkowskiego. Po wyborczej porażce jego mury opuściła rządząca tu od dwóch kadencji ekipa SLD z marszałkiem Waldemarem Achramowiczem. Obaj jego zastępcy, Władysław Kubiak i Jan Szopiński w ostatnim dniu pracy, 23 listopada, wręczyli lekarskie zwolnienia. Kolejne dostarczyli już do ZUS. Zaniemógł Ryszard Muchewicz, dyrektor departamentu organizacyjno-prawnego i zarazem prawa ręka byłego marszałka. Ma zwolnienie od 24 listopada, ostatnie do 14 lutego.

W Kujawsko-Pomorskiem zachorowało 4 z 7 starostów, którzy po wyborach musieli się pożegnać ze stanowiskami. Na 30 byłych już wójtów i burmistrzów zaniemogło 15. Pięciu innych przeszło na emerytury, a jeden stara się o rentę.

Gdy burmistrz poluje

Były burmistrz Brus Jerzy Fijas po opuszczeniu urzędu wrócił 5 grudnia do nadleśnictwa Przymuszewo, skąd oddelegowano go na samorządową posadę. Przepracował tylko jeden dzień. Następnego dostarczył zwolnienie, potem kolejne. Miejscowa gazeta ujawniła jednak, że Fijas aktywnie udziela się towarzysko, bywa na imprezach, polowaniach. Sprawą zainteresował się ZUS. Raptem były burmistrz ozdrowiał i parę dni temu wrócił do pracy.

Wójt Śliwic Jerzy Bogusławski był wcześniej nauczycielem miejscowego Zespołu Szkół. Urząd pożegnał 6 grudnia i następnego dnia miał wrócić do dawnej pracy. Ale przesłał zwolnienie, potem kolejne. W końcu zniecierpliwiony dyrektor szkoły wysłał mu pismo, by dał jakiś znak, kiedy można się go spodziewać w pracy.

Odpisał, że owszem, wróci, ale jak skończy chorować. Kiedy to nastąpi, nie wyjaśnił. W Śliwicach spekuluje się, że choroba byłego wójta może trwać jeszcze długo, bo w środku roku szkolnego wszystkie godne zainteresowania etaty zostały już dawno zajęte.

Gotowa, ale chora

Aż do listopada ówczesna starosta Golubia-Dobrzynia Henryka Zawadzka nie szczędząc sił walczyła zażarcie o fotel burmistrza tego miasta. Przegrała, a w perspektywie szykowała się kolejna porażka, bo z układu sił w nowej radzie powiatu wynikało jasno, że nie ma szans, by pozostała na stanowisku.

Na pierwszej sesji, 22 listopada, podczas której miano wybrać nowego starostę, radna Danuta Brzoskowska przekonywała kolegów, by poczekali z tym do grudnia. Wtedy Zawadzka skończy 55 lat i będzie mogła odejść na wcześniejszą emeryturę. Większość radnych zaoponowała, bo przecież prawo nakazuje, by wybór był "niezwłoczny". Wielu rajców nie wiedziało, że już od 5 dni Zawadzka była na zwolnieniu.

Pani starosta zajmowała wcześniej stanowisko kierowniczki Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej, skąd otrzymała urlop bezpłatny na czas pełnienia samorządowej funkcji. Po owej sesji złożyła na piśmie gotowość powrotu do dawnej pracy. Ponieważ posada kierownika była od 4 lat zajęta, burmistrz Golubia stworzył specjalnie dla niej etat pełnomocnika ds. opieki społecznej. Zawadzka nie stawiła się jednak do pracy i od tej pory nie ma z nią kontaktu. Wszystkie zwolnienia wysyła do starostwa, ostatnie wystawiono do 4 lutego.

Szkoły tęsknią za starostą

Były już starosta włocławski Piotr Stanny walczył z kolei o posadę burmistrza Brześcia Kujawskiego. Po pierwszej turze był drugi, ale nagle wycofał swoją kandydaturę. Tuż przed pierwszą sesją nieoczekiwanie zmienił się układ sił w radzie powiatu. Stanny musiał więc wrócić do gimnazjum w Brześciu. Zgłosił gotowość do pracy, ale zaraz dostarczył zwolnienie. Choruje do dziś.

Poprzedni starosta toruński Eugeniusz Lewandowski dokładnie 23 listopada, w dniu sesji, na której wybrano jego następcę, wręczył zwolnienie na 15 dni. Wcześniej był nauczycielem w Chełmży, urlopowanym na czas pełnienia funkcji. Pytamy w gimnazjum, kiedy były starosta wróci do pracy? - Nie mamy zielonego pojęcia! - mówią. Na razie tylko przesyła zwolnienia.

Wszystko już było

Burmistrz Mogilna Jacek Kraśny 9 sierpnia odwołał w trybie natychmiastowym swego zastępcę Przemysława Majcherkiewicza. Ten odwzajemnił mu się zwolnieniem aż do 24 sierpnia. Później, kiedy okazało się, że trzeba zastosować 3-miesięczny okres wypowiedzenia, Majcherkiewicz wyzdrowiał. W ratuszu nie musiał się pojawiać, bo Kraśny zwolnił go z obowiązku świadczenia pracy. Ale gdy minęły trzy miesiące były już wiceburmistrz, znów poszedł na zwolnienie. W tym czasie Kraśny, po przegranych wyborach opróżniał już swoje biurko. Ale 5 grudnia, w przeddzień ślubowania nowego burmistrza, też dostarczył zwolnienie, na 15 dni.
Były burmistrz Gniewkowa Jerzy Maza zaniemógł akurat w dniu ślubowania swego następcy. Zwolnienie wystawiono na 14 dni. W ratuszu pamiętają, że kiedy w 1998 roku nowa Rada Miasta nie wybrała ponownie Mazy na burmistrza, też raptownie zachorował i był na zwolnieniu przez wiele miesięcy.

Scenariusze z innych gmin, miast i powiatów są podobne. Zachorował m.in. wójt Topólki - Waldemar Wujkiewicz, Dobrego - Stefan Śpibida, Ciechocina - Bronisław Jaskólski, Drzycimia - Józef Gawrych, Aleksandrowa - Wiesław Szarecki, Skrwilna - Kazimierz Stawicki, Bobrownik - Anna Charzewska, burmistrz Więcborka - Andrzej Marach, Kowala - Marek Szubski, Łasina - Jan Kowarowski, Dobrzynia - Czesław Bender, starosta rypiński - Adam Łapkiewicz.

Ale nie wszyscy idą w ich ślady. Kiedy rządzący od lat w gminie Inowrocław wójt Tadeusz Kwiatoń przegrał wybory, jego podwładni spekulowali, że pójdzie na zwolnienie. Wiadomo było, że ma poważne problemy ze zdrowiem i bez trudu mógłby przeczekać do marca tego roku, gdy nabędzie prawa emerytalne. Wbrew prognozom pobrał jednak świadectwo pracy i opuścił urząd. Choroby nie dosięgły też byłych prezydentów Grudziądza i Włocławka, podobnie ich najbliższych współpracowników, także eksstarostów Lipna i Grudziądza, burmistrza Żnina, Górzna czy Barcina i innych.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska