https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Chuligani też jeżdżą autobusami

MAŁGORZATA GOŹDZIALSKA
Nie ma tygodnia, by MPK nie musiało  naprawiać zniszczonej wiaty
Nie ma tygodnia, by MPK nie musiało naprawiać zniszczonej wiaty Fot. Wojciech Alabrudziński
200 tys. złotych wydaje rocznie MPK we Włocławku na naprawę uszkodzonych wiat, kasowników i siedzisk w autobusach.

Przeszklone wiaty autobusowe podobają się mieszkańcom Włocławka. Są i estetyczne, i praktyczne, bo chronią przez deszczem i wiatrem. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne ustawiło je m.in. na ulicach o największym ruchu. Niestety, estetyczne wiaty ciągle są niszczone przez wandali. Ostatnio pijany 18-latek potłukł szyby na przystanku przy ulicy Ostrowskiej. - Nie ma właściwie tygodnia, żeby trzy, cztery nie zostały uszkodzone - mówi Marek Krygier, prezes MPK.

Są takie miejsca we Włocławku gdzie przystanki autobusowe są systematycznie demolowane. Do nich należy m.in. przystanek przy Zespole Szkół Elektrycznych na ulicy Toruńskiej. Tam przeszklona wiata musiała być przynajmniej raz w tygodniu naprawiana. W końcu szefostwo MPK postanowiło ją zabrać. Przy "Elektryku" stanęła z powrotem zwykła wiata typu "Kaliska", a przeszklona została usytuowana przy DGS-ie na alei Kazimierza Wielkiego. I skończyły się problemy z wybijaniem szyb.

Tam, gdzie nie ma wiat, też nie jest lepiej, bo chuligani wyrywają słupki, malują sprayem tabliczki z rozkładami jazdy. Wandale też jeżdżą autobusami. Przede wszystkim uszkadzane są kasowniki. - Średnio jedno takie urządzenie jest codziennie naprawiane - mówi prezes Krygier.

Chuligani niszczą kasowniki przede wszystkim dlatego, by uniknąć płacenia za przejazd i konsekwencji ewentualnej kontroli. Poza tym ostrym narzędziem "traktują" siedziska, rysują szyby, wyrywają zawory bezpieczeństwa, uchwyty.

Na szczęście, wandale nie są bezkarni. Jeden z nich został przyłapany sześciokrotnie na dewastacji przystanków autobusowych. Pijanego 18-latka, który potłukł wiatę przy Ostrowskiej zatrzymali kilka dni temu policjanci wspólnie ze strażnikami miejskimi. Jakie konsekwencje spotykają tych, którzy demolują przystanki? Najlżejszą karą jest pokrycie kosztów, związanych z naprawą uszkodzonego mienia. A nie są one małe - często liczone są w tysiącach złotych.


Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska