- Proszę spojrzeć na tę roślinę - mówi Stanisław Poręba, którego spotkaliśmy w ubiegłym tygodniu na targach rolniczych w Lublinie. Konstruktor lamp LED i projektant oświetlenia pokazuje sadzonkę z białymi kwiatkami.
- Mamy koniec listopada, a truskawki kwitną. Za trzy-cztery tygodnie będą miały owoce. Owszem, na rynku pojawiają się importowane truskawki, ale nic nie stoi na przeszkodzie, żebyśmy w święta zajadali się polskimi owocami - tłumaczy.
Świeże owoce i warzywa przez okrągły rok? Czemu nie. Farma, na której do uprawy nie potrzeba ziemi, nawozów, ani światła słonecznego powstała w tym roku w Stanach Zjednoczonych. Doświetlanie umożliwiają specjalnie dobrane lampy ledowe.
- Temperatura, woda, zawartość dwutlenku węgla w powietrzu, minerałów i nawozów w glebie. Wszystkie te elementy przyczyniają się do wzrostu roślin i nauczyliśmy się je kontrolować. Światło do niedawna było poza kontrolą - tłumaczy Poręba. Konstruktor właśnie dopracowuje technologię, którą będzie można wykorzystać w tradycyjnych szklarniach i swoją pasją stara się zarazić ogrodników.
Nad rozwiązaniem, które ma umożliwić rolnikom oszczędności pracuje zespół Nexbio z Lublina. Startup opracował „smartfon” dla rolników, czyli urządzenie do szybkiego wykrywania mikroorganizmów, które powodują choroby roślin. Wystarczy jedna komórka z DNA, żeby rolnik uzyskał informację, jakich środków ochrony roślin powinien użyć. - Działa już część systemu, czyli mechanizm wykrywający DNA mikroorganizmów. Rozmawiamy z inwestorem i za dwa lata chcemy zaprezentować prototyp urządzenia do zastosowania w polu - wyjaśnia dr inż. Adam Kuzdraliński, prezes Nexbio.
Za to już teraz po lubelskich polach jeżdżą ciągniki i kombajny, których kierowcę wspiera GPS. - Odpowiednie systemy powiązane z komputerem domowym i satelitami pozwalają monitorować wszelkie działania na polu. Sterują opryskami, nawożeniem i obsiewaniem pól w zależności od rodzaju gleby oraz prowadzą kierowcę tak, żeby uniknąć dwukrotnego obsiania tej samej ziemi - tłumaczy Michał Szewczyk z firmy Asprim, która upowszechnia precyzyjne rolnictwo w regionie.
Co nas czeka w przyszłości?
- W Stanach Zjednoczonych duże koncerny już przymierzają się do produkcji ciągnika zupełnie autonomicznego. Kwestią niedługiego czasu jest, kiedy wejdą one do powszechnego użytku - zapowiada Szewczyk. Inną sprawą jest gotowość polskich rolników do korzystania z nowinek.
Wolą nie ryzykować
Stanisław Poręba oświetlenie dla ogrodnictwa promuje wśród rolników od 5 lat. Przyznaje, że zachęcanie plantatorów do nowych technologii idzie opornie. Większość woli stare, sprawdzone metody i woli nie ryzykować. Nawet jeśli słyszą, że mogą dzięki temu zaoszczędzić.
Inwestycjom sprzyjają fundusze europejskie. Jednak pieniędzy nadal jest za mało. Komisja Europejska szacuje tzw. lukę inwestycyjną w polskim rolnictwie na poziomie 2,2 mld euro. Mimo to, część rolników chce unowocześniać swoje gospodarstwa. - Zainteresowanie rolnictwem precyzyjnym jest spore. Widać, że rolnicy starają się iść w stronę oszczędności - mówi Szewczyk. - Średnie i duże gospodarstwa są otwarte na nowości. W rolnictwie zachodzi zmiana pokoleniowa i grupa osób zainteresowanych nowymi rozwiązaniami rośnie - dodaje Kuzdraliński.
Piotr Nowak