Latem na targowisku przy ul. Kosynierów Gdyńskich swoje stoiska rozkłada od 300 do 400 handlujących.
Należy ono do najczęściej odwiedzanych przez grudziądzan. W dni targowe - wtorki i piątki - już od siódmej rano są kolejki, zwłaszcza po warzywa i owoce. Także wczoraj był tu tłum sprzedającyh i kupujących.
Ciasno jest nie tylko klientom. Sami handlujący miewają problemy z dowozem, załadowaniem i rozładowaniem towaru.
Zastawiają przejazd
- Posiadacze straganów przesuwają się z towarem jak najbliżej drogi, wystawiają sprzedawane artykuły aż za krawężnikiem. Jest mniej miejsca i dla klientów, i dla sprzedających - sygnalizuje jeden z handlujących tu mężczyzn - doszło do tego, że pakując towar musiałem na pewien czas zagrodzić drogę innym pojazdom, przejeżdżającym tym wąskim przesmykiem. Jednemu kierowcy tak bardzo się spieszyło, że doszło między nami do ostrej scysji. Ten człowiek nie przebierał w słowach. O mały włos, a zostałbym pobity, a przecież inaczej wyjechać z towarem się stąd nie da.
W interesie wszystkich
Handlowiec sugeruje, że administrator targowiska powinien dopilnować, aby stragany nie zabierały miejsca na drodze i nie blokowały przejazdu. - Jest to - przekonuje zirytowany mężczyzna - w interesie klientów i sprzedających.
Piotr Parteka, pełniący obowiązki administratora targowiska nie widzi sprawy tak drastycznie: - Rzeczywiście, handlujący chcą z towarem być jak najbliżej klienta i jeden przez drugiego przesuwają stoiska w kierunku przechodzących ludzi.
Upominam ich, że muszą się zmieścić na wyznaczonym terenie do krawężnika. Jeśli dochodzi do spięć, to już zależy od kultury ludzi, jak między sobą sprawę rozwiążą.
Jest trochę miejsca
Jedna z klientek, Karolina Piekarska zauważa, że stoiska mogłyby odsunąć się nieco od uliczki, bo z tyłu, za nimi jest sporo wolnego miejsca. - Klientom trudno jest poruszać się głównym przejściem, zwłaszcza gdy przez cały dzień jeżdżą w tę i z powrotem samochody dostawcze - tłumaczy - kupujący i tak potrzebny towar dostrzegą.
Według Piotra Parteki, można nad sprawą zapanować i przypilnować porządku. Uważa on, że większym problemem jest dzikie targowisko w najbliższym sąsiedztwie, przy ul. Sienkiewicza. - Ciekawe, dlaczego tam strażnicy miejscy nie interweniują? - mówi zdziwiony.