
W sobotę (23 stycznia) około stu osób wzięło udział w mroźnym festynie przypominającym o dawnym rzemiośle, jakim było cięcie lodu. W ruch poszły oryginalne sprzęty zachowane przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. Tafle wycięte z jeziora w Topolnie (gmina Pruszcz) trafiły do specjalnego pomieszczenia, tzw. lodowni. W danych latach udawało się przechować lód nawet do sierpnia. Tak radzili sobie ludzie w czadach, gdy nie było lodówek.

W sobotę (23 stycznia) około stu osób wzięło udział w mroźnym festynie przypominającym o dawnym rzemiośle, jakim było cięcie lodu. W ruch poszły oryginalne sprzęty zachowane przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. Tafle wycięte z jeziora w Topolnie (gmina Pruszcz) trafiły do specjalnego pomieszczenia, tzw. lodowni. W danych latach udawało się przechować lód nawet do sierpnia. Tak radzili sobie ludzie w czadach, gdy nie było lodówek.

W sobotę (23 stycznia) około stu osób wzięło udział w mroźnym festynie przypominającym o dawnym rzemiośle, jakim było cięcie lodu. W ruch poszły oryginalne sprzęty zachowane przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. Tafle wycięte z jeziora w Topolnie (gmina Pruszcz) trafiły do specjalnego pomieszczenia, tzw. lodowni. W danych latach udawało się przechować lód nawet do sierpnia. Tak radzili sobie ludzie w czadach, gdy nie było lodówek.

W sobotę (23 stycznia) około stu osób wzięło udział w mroźnym festynie przypominającym o dawnym rzemiośle, jakim było cięcie lodu. W ruch poszły oryginalne sprzęty zachowane przez Towarzystwo Przyjaciół Dolnej Wisły. Tafle wycięte z jeziora w Topolnie (gmina Pruszcz) trafiły do specjalnego pomieszczenia, tzw. lodowni. W danych latach udawało się przechować lód nawet do sierpnia. Tak radzili sobie ludzie w czadach, gdy nie było lodówek.