Dyskonty, supermarkety, hipermarkety - czym się różnią?
Do etnografii sięgamy zazwyczaj, gdy potrzeba odpowiedzi o obrzędowości bożonarodzeniowe lub wielkanocne, potem słuch po niej ginie. Jednak Stowarzyszenie Inicjatyw Twórczych Manowce, którego prezesem jest Natalia Zacharek z powiatu chełmińskiego - doktorantka wydziału nauk o kulturze i sztuce o specjalności etnologia i antropologia w kulturze na Uniwersytecie Wrocławskim chce wyjaśniać etnografię w przystępny sposób. Niedawno jej Stowarzyszenie stworzyło spektakl - dla prawie dorosłych, bo 16+, o ciąży, porodzie sto lat temu. Zdobył już dwie nagrody.
- Kto zastanawia się jak dawniej się żyło? Patrzymy w przyszłość, mało zastanawiamy się nawet nad teraźniejszością - podkreśla Natalia Zacharek. - A znajomość historii, nawet małej - lokalnej, może być pożyteczna, mówi o tożsamości kulturowej. Biorąc na warsztat obrzędowość związaną z ciążą i porodem na Ziemi Chełmińskiej chcieliśmy przedstawić realia, wierzenia, które dotykały kobiety na dawnej wsi chełmińskiej. W efekcie obraz, który nam się jawi prezentuje cały horyzont przekonań związanych z kobiecym ciałem.
Okres ciąży u kobiety traktowany była jako przejściowy - między dziewicą a matką. Tej w stanie błogosławionym nie można było niczego odmówić. Wierzono, że sprawiając jej przykrość i nas spotka nieszczęście. Była zarazem wykluczona z aktywności w rodzinie i społeczności wiejskiej.
Ciężarna z daleka od kiszenia i haftowania
- Kiszone przez nią ogórki szybko się psuły, pleśniała kapusta. Nie mogła haftować, szyć, bo supły, które mogły poplątać wątek, sprawiłyby komplikacje podczas porodu - opowiada Natalia Zacharek.
Ciężarna nie mogła wychodzić na drogę, bo spotkana sprowadzać miała pecha, jak czarny kot. Unikano jej, pozostawiając samą sobie. Często jednak młode i ubogie do końca ciąży pracowały w polu i tam też rodziły dzieci.
Przyszłe matki też miały całą listę rzeczy, których powinny unikać. - Według ludowych wierzeń podczas ciąży można było zmienić wygląd lub nawet płeć dziecka - podaje pani Natalia. - Kiedy ciężarna zbyt długo wpatrywała się w ogień istniała szansa, że dziecko urodzi się z ognistym, czyli czerwonym, wyraźnym znamieniem na skórze. Wpływ na wygląd dziecka miała też... mysz, która przestraszyła przyszłą matkę. Kiedy zwierzątko przebiegło izbę strasząc kobietę - jej dziecko mogło urodzić się ze skazą na twarzy zwaną przez nas „myszką”. A żadna matka nie chciała, by jej dziecko różniło się od innych, ponieważ byłoby stygmatyzowane.
Jeśli chodzi o niemowlę - stawało się człowiekiem dopiero, gdy przyjęło chrzest - wierzono, że otrzymuje nieśmiertelną duszę i stawało się członkiem społeczności. - Gdy było chore i mogło nie doczekać następnego dnia, a do księdza było daleko - często wykonywano chrzty zastępcze - mówi Natalia Zacharek. - Nieochrzczone, w dawnych wierzeniach, mogło zostać porwane przez różne nocne istoty, np. boginkę. Była to dusza kobiety, która zmarła w połogu. Była niezwykle szpetna i podmieniała ludzkie niemowlęta na swoje - szkaradne, zbyt chude i wrzeszczące. Podmieniać miała i te, które nie miały przywiązanej na rączce czerwonej tasiemki lub zostały źle ochrzczone np. zamiast „Zdrowaś Maryjo” przejęzyczono się mówiąc „Zmoraś Maryjo”. Z początkiem XX w., na wszelki wypadek, w niektórych miejscowościach wręcz zaniechano tej modlitwy. Straszne istoty z wierzeń, którymi straszono dzieci to także Baba Jaga, która miała zjadać dzieci - my znamy ten motyw z bajki „Jaś i Małgosia”.
Status kobiety po narodzinach przestawał mieć magiczne znaczenie - na powrót stawała się swojska, znajoma. Jeśli przeżywała połóg, co nie zdarzało się tak często, jak mogłoby się wydawać, po 40 dniach udawała się na wywód - ponownie włączano ją do społeczności w kościele.
Niby już nie, ale...
- Dawna wizja świata z materiałów etnograficznych odbiega od dzisiejszego jego pojmowania - mówi Natalia Zacharek. - Zmieniają się statusy kobiety i płodu, zachowanie społeczności. Choć dziś nie odmawiamy kobiecie w ciąży, to nie odwracamy się od niej z przesądnym i przesadnym lękiem. O tym jak przebiegały te zmiany na przestrzeni lat opowiada spektakl „Wykluczona”.
Będzie go można obejrzeć 19 i 26 października o godz. 17:30 w Bramie Grudziądzkiej w Chełmnie. To okazja zanurzyć się w świat ludowych przesądów i strachów. Bezpłatne wejściówki rezerwujcie pod adresem [email protected].
