Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Co z tego, że na pomniku JPII przypomina Pudziana? To papież na naszą miarę

Rozmawiał Roman Laudański [email protected]
Dr Kazimierz Ożog, autor m.in. książki "Miedziany Pielgrzym. Pomniki Jana Pawła II w Polsce w latach 1980-2005”
Dr Kazimierz Ożog, autor m.in. książki "Miedziany Pielgrzym. Pomniki Jana Pawła II w Polsce w latach 1980-2005” nadesłane
Rozmowa z dr. Kazimierzem Ożogiem, autorem m.in. książki "Miedziany Pielgrzym. Pomniki Jana Pawła II w Polsce w latach 1980-2005".

- Po najwyższym na świecie Jezusie ze Świebodzina opodal Jasnej Góry stanie największy papież Jan Paweł II.

- Chciałoby się odpowiedzieć, że to nasze kompleksy, ale czy na pewno tak jest? Nie wiem. Gigantyczne pomniki nie przynależą do polskiego ani nawet europejskiego kręgu kulturowego. Ta tradycja właściwsza jest kulturom Dalekiego Wschodu, Azji. Posągi Buddy np. w Birmie czy Tajlandii są dużo większe, a my - z jakichś tam powodów - staramy się to nadgonić. No i mamy karykaturki.

- A może chcemy się pochwalić, że potrafimy postawić wielką bazylikę w Licheniu, potężnego Jezusa i Jana Pawła II?

Przeczytaj także:Relikwia Jana Pawła II wprowadzona. Setki grudziądzan oddały jej cześć [zdjęcia]

- Słyszałem, że częstochowska figura papieża ma być rodzajem wotum za uratowanie dziecka od śmierci. To się trochę wpasowuje w naszą dzisiejszą konieczność wynagrodzenia, ekspiacji - pokazania się innym. Porównałbym to do stosunku wielu narodowości do motoryzacji. Samochody, którymi jeździmy, mają poprawić wyobrażenie o nas samych, postrzeganie nas przez innych. Może dlatego gigantyczny świebodziński Chrystus stanął w części Polski raczej nie kojarzonej powszechnie z żarliwą wiarą, frekwencją w kościołach, trwałością małżeństw?

- I już zapomnieliśmy o słowach Jana Pawła II: "Nie stawiajcie mi pomników"? Do tej gigantomanii nie pasuje też papież Franciszek nawołujący do skromności.

- Postawy papieża Franciszka wywołują szok i niedowierzanie, i będzie tak nadal. On przekracza nasze umysłowe zmanierowanie, prostactwo, lenistwo. Pokazuje nam proste rzeczy, które są osiągalne, ale są zupełnie nieefektowne. Jego strój nie będzie na pokaz, jego styl zachowania także nie. To nie zaimponuje prostemu rozumowi. Jan Paweł II stał się wyznacznikiem niezwykłości Polski i Polaków. I to już nie wróci. Bo raczej prędko nie będziemy mieli szansy na to, żeby kolejny Polak został papieżem. Może dlatego pozostaje on dla nas jedynym punktem zaczepienia do naszych aspiracji i tęsknot? Przy tym kryzysie, podziałach i polskim bałaganie, ciągle jest dla nas świadectwem, że przez dziejowy moment, dzięki niemu, wyróżnialiśmy się na oczach świata? Lech Wałęsa się kompromituje, autorytety spadają z piedestału, a papież pozostaje nieskazitelny. Za chwilę będzie jego kanonizacja, to i będzie o nim jeszcze głośniej. Dlatego nie może dziwić pomysł zrobienia największego w Polsce pomnika papieża. A że, jak zauważyli czytelnicy jednego z internetowych portali, częstochowski papież wygląda jak Pudzianowski - to już inna historia. Czy to wynika z przypadku, czy z nieumiejętności rzeźbiarskich? Moim zdaniem wytwórnia w Nowej Soli nadaje się do produkcji krasnali, a nie do stworzenia poważnej rzeźby. Sytuacja jest karykaturalna również przez fakt, że gigant ma stanąć w parku miniatur sakralnych.

- A może nasza wiara nie jest aż tak głęboka i wystarczy nam, że w każdej parafii stanie odlany z żywicy pomnik papieża?

- Można to odebrać jako próbę uspokojenia sumienia, bo my, wierni, jesteśmy w Kościele i posługujemy się znakami wspólnymi dla wszystkich. A z drugiej strony świadczy to o myśleniu prostackim, domagającym się takiego znaku. Bo czym to wytłumaczyć? Najprościej i najtaniej jest ustawić taką statuę i odhaczyć wykonanie religijnego zadania. I on będzie stał, efektowny, widoczny, będziemy się nim chwalić. Do tego nie trzeba aż takiego wysiłku. A on jest potrzebny i będzie potrzebny: bo nowy papież zadziwia od swego pierwszego pojawienia się na balkonie. Ale czy do ciężkich, zakutych łbów, których jest w naszym kraju bardzo dużo, cokolwiek trafi? Pewnie miną dekady, nim zrozumiemy potrzebę Kościoła faktycznie miłującego człowieka ubogiego, odrzuconego, a nie Kościoła pełnego sąmozachwytu nad działaniami pozornymi i samouwielbienia kapłanów i hierarchów zbyt często celebrujących w liturgiach przede wszystkim swoją własną obecność.

- Może teraz przyjdzie pora wypruwania tych złotych nitek, skoro papież pokazuje inny Kościół?

- Widziałem trafną karykaturę, w której nad gronem purpuratów zgromadzonych przed Franciszkiem pojawia się dymek: "A jednak koniec świata!". Co to za papież, który odmawia czerwonej peleryny obszytej gronostajem?! Papież, który mówi, że "karnawał się skończył"?! Odprawiający wielkoczwartkowe nabożeństwo w więzieniu?!!! Od czasu wyboru nowego papieża z ogromną radością chodzę na niedzielną mszę - zresztą do jezuitów. Na naszych oczach dzieje się historia, coś niezwykłego. Zupełnie przeciwieństwo pomnikowego owczego pędu, który wciąż i wciąż nas napędza. Wydawało się, że ten szał - wraz z mijającymi od śmierci Jana Pawła latami - będzie wygasał, co najwyżej wracając przy jego kanonizacji, ale wygląda na to, że tak szybko się nie skończy. Ta pomnikowa choroba będzie wciąż dręczyć Polaków.

- Kiedy Jan Paweł II zostanie uznany za świętego, to pomnikowe koszmarki nadal będą straszyć?

- Z pewnością nic nie będzie rozbierane, wręcz przeciwnie - zaczną powstawać koszmarki "wewnątrzkościelne", bo jeśli papież będzie na ołtarzach, to będzie na nich dosłownie. Będą kolejne figury, obrazy, malowidła, płaskorzeźby, mozaiki. I będzie tego o wiele więcej niż teraz. Po beatyfikacji jest on obecny w polskiej przestrzeni ko-ścielnej, a po kanonizacji pojawi się na całym świecie, zaś w naszym kraju z jeszcze większą "mocą". Zastępy kiepsko wyedukowanych w kwestiach sztuki i estetyki księży będą szukać wyrobników - miernych ale wiernych - którzy na kolanach będą tworzyć dopiero nadchodzące: rzeźby, reliefy, cykle z życia św. Jana Pawła II. Duchowni będą to akceptować, bo nie potrafią narzucić innych wartości artystycznych, często też okazują się bezsilni w konfrontacji z oczekiwaniami własnych parafian, albo też nie uważają, że jest o co walczyć. Lepiej nie będzie. Dzięki częstochowskiej inwestycji wyraźnie widać, że "Jezus z Bo-rji" będzie cyklicznie wracał z twarzą naszego, polskiego papieża.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska