Mężczyzna nie ma pojęcia co z tym "dobytkiem" zrobić.
Pod koniec lipca pracownik firmy, która zajmowała się poszerzaniem poboczy drogi między Niedźwiedziem a Łobdowem zgłosił się do gospodarza i zaproponował zwiezienie ziemi na jego pole. - Zgodziłem się, bo pracownicy firmy przekonywali mnie, że jest to ziemia, która będzie się nadawała na moje pole - mówi Marek Hoppe, mieszkaniec Łobdowa.
Ciężarówki zaczęły przywozić ziemię i wysypywać ją na pole. - Nie miałem czasu ich przypilnować, bo akurat trwały żniwa - wspomina mężczyzna. A kiedy zobaczył, co znalazło się na jego polu złapał się tylko za głowę. Zamiast naturalnego nawozu leżała tam góra ziemi z kamieniami i szkłem. - Zwieźli tego - jak się później okazało - aż 37 przyczep! W dodatku niczego nie rozsypali - mówi Marek Hoppe.
Teraz mężczyzna puka do wszystkich drzwi urzędników i prosi, aby ktoś pomógł mu w rozwiązaniu jego sprawy. - Byłem nawet u właściciela firmy, ale powiedział mi, że to nie on nawiózł mi tę ziemię. Najgorsze, że nie mam żadnej umowy - dodaje rolnik.
Co prawda, jakiś czas temu, pracownicy firmy próbowali rozrzucić po polu gospodarza z Łobdowa. - Ale się nie zgodziłem, bo z wiadomości, które udało mi zdobyć, rozrzucanie takiej ziemi jest niezgodne z prawem - tłumaczy Marek Hoppe.
- Oczywiście, taka ziemia zupełnie nie nadaje się na pola - przyznaje Karol Eichberger, kierownik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa. - Według prawa odpady w postaci ziemi, żwiru i kamieni można przekazać innym osobom. Rolnik może tą ziemią wypełnić zagłębienia bądź przekazać ją do utwardzenia dróg. Sprawa trochę się jednak komplikuje, bo Marek Hoppe sam zgodził się przyjąć tę ziemię i teraz on też będzie ponosił koszty jej usunięcia