Długa, nieprzyjazna nam kampania rosyjskich publicystów i historyków wydaje się sterowana przez władze Federacji. Rządowi II Rzeczypospolitej Rosjanie zarzucaja współpracę z Hitlerem, a nawet działalność agenturalną ministrów na rzecz Niemiec.
Wizerunek przywódców w Polsce ocieplił nieco opublikowany wczoraj list premiera Putina, w którym potępił on pakt Ribbentrop-Mołotow. W opinii rzecznika rządu polskiego to dobry krok naprzód. "List do Polaków" - jak nazwano artykuł Putina w Gazecie Wyborczej - zawiera rzeczywiście pojednawcze tony. Premier Rosji pisze m.in. "Cienie przeszłości nie powinny już dłużej zaćmiewać dzisiejszej, a tym bardziej jutrzejszej, współpracy między Rosją i Polską. Naszym obowiązkiem wobec poległych, wobec samej historii jest dołożyć wszelkich starań dla uwolnienia stosunków rosyjsko-polskich od brzemienia nieufności i uprzedzeń, który otrzymaliśmy w spadku. Musimy zamknąć tę stronę i zacząć zapisywać nową". Adam Rotfeld, b. minister spraw zagranicznych Polski skomentował wypowiedź premiera Putina: "To jest list odpowiedzialnego męża stanu. Zasadniczo różni się od nieodpowiedzialnej i obrzydliwej kampanii, rozpętanej w rosyjskich mediach".
Poparł go ekspert spraw rosyjskich profesor Jerzy Pomianowski: - Takie potępienie paktu to przełom w polsko-rosyjskich relacjach.
Dla prawicowych polskich polityków i publicystów stonowany głos rosyjskiego premiera jest tylko grzecznościową i nie do końca szczerą formułą dyplomatyczną.