https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Coraz częściej leczymy się przez Internet

echo dnia
fot. sxc.hu
Z badań przeprowadzonych przez Centrum Badania Opinii Publicznej wynika, że coraz więcej osób sięga do Internetu, aby tam zdobyć wiedzę o konkretnej chorobie i terapii.

Chorzy lubią zaglądać do komputera, aby dowiedzieć się co im dolega, jak powinni być leczeni, które metody polecają inni chorzy.
Tylko czy taka wiedza przyczynia się do lepszego dbania o zdrowie, czy wręcz przeciwnie może zaszkodzić?

Elżbieta Beska-Mróz, lekarz rodzinny przyznaje, że z takim zjawiskiem spotyka się coraz częściej. Dodaje, że dawniej chory chciał się dowiedzieć od lekarza jak najwięcej o konkretnej chorobie, a obecnie wie o niej dość sporo, zanim trafi do gabinetu. - Taka sytuacja ma dobre i złe strony - uważa. - Na pewno nie ma od niej odwrotu, bo przecież nikt nie może zabronić choremu korzystania z komputera. - Poszerzanie wiedzy w każdej dziedzinie jest dobre pod warunkiem, że nie zastępuje ono diagnozy lekarskiej.

NIE BRAĆ WSZYSTKIEGO DO SIEBIE

Mieczysław Szalecki, doktor nauk medycznych, specjalista chorób dziecięcych i endokrynolog mówi, że lepiej prowadzić pacjenta, który ma jakąś wiedzę o swojej chorobie, pogłębia ją, niż takiego, który niczego nie wie i trzeba mu wszystko tłumaczyć od podstaw. - Ale źle się dzieje, kiedy ktoś sobie stawia rozpoznanie podparte lekturą w Internecie, domaga się leczenia na chorobę której nie ma - uważa lekarz. - Albo sam ordynuje sobie leki, bo przeczytał, że Kowalskiemu, który miał podobne objawy one bardzo pomogły. Spotykam się z tym, że przychodzi rodzic i mówi, moje dziecko ma na pewno to i to, przeczytałam o tym w Internecie, a po badaniu okazuje się, że cierpi na coś zupełnie innego.

Marek Sołtysik, mieszkający na kieleckim osiedlu Sady, który choruje na serce przyznaje, że najbardziej człowieka dołują komentarze i wpisy na forach. - Kiedy się naczytałem jak czują się pacjenci z tym samym schorzeniem co ja, to od razu mi się pogorszyło - mówi szczerze. - Czytałem o omdleniach, nagłych zgonach, udarach. Czasami lepiej tam nie zaglądać.

Lech Kołodziejski, specjalista ginekolog jest przeciwnikiem sugerowania się wiedzą zaczerpniętą z Internetu w czasie leczenia. - Więcej tam nieprawdy, niż prawdy, która może zaszkodzić pacjentom - uważa. - Raczej nie zachęcałbym do takiej lektury, zanim nie pójdzie się do specjalisty. Informacje zawierają tylko pewien wycinek o chorobie, nieraz pewne subiektywne odczucia chorych, które mogą wprowadzić w błąd. Miałem przypadki, że pacjentki w ciąży same kupowały sobie leki, które na pewno nie służyły ich zdrowiu.

Więcej na stronie www.echodnia.eu

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska