Dziewczyna o tym cudownym zdarzeniu opowiedziała swojej matce, ta zaś proboszczowi. Nastolatce na przestrzeni dwóch tygodni Maryja ukazywała się jeszcze cztery razy.
Wkrótce informacja o "Boskim objawieniu" obiegła cały kraj. Jednak ówczesna władza komunistyczna, której wszelkie "cuda" były nie na rękę, przekonywała ludzi, że do niczego nie doszło.
Trwało to do 30 maja, kiedy gruchnęła wieść, że na łące ma znów ukazać się Matka Boska. Zaczęli gromadzić się pielgrzymi z całej Polski, nawet w radiu "Wolna Europa" można było usłyszeć o tym wydarzeniu. Łąkę zaczęli oblegać zarówno wierni jak i zomowcy. Doszło do starcia między nimi. Pielgrzymi używali kamieni, a milicjanci - środków chemicznych.
Wkrótce na łące pojawiły dwa krzyże - katolicki i prawosławny. Niedługo potem krzyż prawosławny został przeniesiony do cerkwi, gdyż uznano, że Matka Boża ukazuje się tylko katolikom. W związku z tym Służba Bezpieczeństwa nakazała usunąć krzyż, odizolować Jadwigę Jakubowską i jej rodzinę oraz wyciągnięcie konsekwencji od osób zaangażowanych w "cud".
Wierni nie dali za wygraną. W dalszym ciągu stawiali nowe krzyże na miejsce tych usuwanych. Chociaż kuria oficjalnie nie uznała tamtego wydarzenia za cud, to ludzie do dziś przyjeżdżają w to miejsce, by się pomodlić. Obecnie na łące, w wysokiej trawie stoi kapliczka z krzyżem, udekorowana kwiatami.
Źródło: Cud w Zabłudowie! Zobacz, co ujrzała 14-latka!