
John Baptist Bashobora w Inowrocławiu
Ojciec John dużo mówi o wierze, przebaczeniu, poświęceniu. Zachęca ludzi, by się do siebie uśmiechali, mówili do siebie: "bracie", "siostro", chwytali się za ręce, wznosili je wysoko, oklaskami dziękowali Jezusowi. Początkowo nieśmiało, z czasem coraz odważniej, ludzie wykonują jego polecenia. Las rąk wzniesionych wysoko utrzymuje się z przerwami przez kilkadziesiąt minut.

John Baptist Bashobora w Inowrocławiu
- Każdy z nas ma coś, z czym się zmaga. A Bóg chce to złamać. Po to, byś mógł być z nim w dobrej relacji. Być może chce złamać w tobie chorobę, albo to, że jesteś uparty, albo, że nie ma w tobie cierpliwości. Bóg mówi ci: "kocham cię" bez względu na to, co uczyniłeś - wyznaje ojciec John. Wielokrotnie w trakcie kilkugodzinnego spotkania powtarza, że Bóg uzdrowi każdego, kto będzie w to mocno wierzył. W pewnym momencie wzywa tych, którzy chodzą o kulach, aby wstali. Z ławki wychodzi starsza kobieta. Odrzuca kule i z uśmiechem krok po kroku zbliża się do ołtarza.

John Baptist Bashobora w Inowrocławiu
Cud? Uzdrowienie? - Takich namacalnych i konkretnych przypadków uzdrowień mieliśmy tego dnia więcej. Czy to uzdrowienie będzie w kimś trwało, będzie zależało od jego wiary - przekonuje ks. Marcin Kwiatkowski, duchowy opiekun Szkoły Nowej Ewangelizacji, która zaprosiła ojca Johna do Inowrocławia.

John Baptist Bashobora w Inowrocławiu
Z uzdrowioną starszą panią nie udaje nam się porozmawiać. Małgorzata z Janikowa przekonuje, że ona również czuje się uzdrowiona. Przybyła na spotkanie, bo chciała "uwolnić się i uzdrowić od smutku" po niedawnej śmierci ojca.
- Ojciec John powiedział, że "są osoby, które czują jakby ktoś dusił ich klatkę piersiową, niech otworzą usta, by pan wyciągnął z nich ten ciężar, smutek". Tak zrobiłam i poczułam ulgę i dziś czuję radość. Jakby ktoś zdjął ze mnie ogromny ciężar. Pan jest dobry! Pan mnie uwolnił i uzdrowił - wyznaje dzień po spotkaniu Małgorzata.