Powiedz to ministrowi Żukowi!
Powiedz to ministrowi Żukowi!
Jeśli denerwują Cię decyzje w sprawie "Brześcia", powiedz lub napisz to otwarcie! Zadzwoń pod nr: (022) 695-87-96, 695-80-00, 695-90-00, prześlij faks pod nr: (022) 695-88-92 lub napisz maila: [email protected]
Coraz głośniej słychać jednak, że poczynania nowych władz koncernu to zemsta za decyzję poprzedników o likwidacji fabryki w Lublinie.
- To był dla nas szok - tak o niedawnej decyzji Krajowej Spółki Cukrowej mówią pracownicy "Brześcia Kujawskiego". - Jeszcze niedawno zapewniano nas przecież, że cukrownia nie zostanie zlikwidowana.
Rozczarowani rozmowami
Nieoczekiwanie jednak w drugi weekend marca brzeską fabrykę odwiedziły dwie osoby z centrali KSC. Przyjechały, żeby wycenić linię produkcyjną i budynek, w którym wytwarzany jest cukier. - Taką akcję zorganizowano wtedy tylko u nas.
Domyśliliśmy się, że na "Brześć" wydano wyrok, bo dokładnie tak samo było wcześniej w "Lublinie", który już został zlikwidowany - mówią cukrownicy.
Następnego dnia na znak protestu oflagowali budynek fabryki. Razem z plantatorami buraka cukrowego i burmistrzem Brześcia pojechali do Torunia, spotkać się z nowym zarządem koncernu. - Nie byliśmy zadowoleni z tych rozmów. Od władz spółki nie usłyszeliśmy wtedy żadnych konkretów - mówi jeden z cukrowników.
- Tłumaczono nam tylko, jakbyśmy sami nie wiedzieli, na czym polega unijna reforma branży cukrowniczej, i że żadne decyzje w stosunku do naszego zakładu nie zostały jeszcze podjęte - dodaje drugi.
Głosowanie było formalnością
- Oszukano pracowników brzeskiej fabryki - twierdzi osoba związana z "Polskim Cukrem". - Decyzja zapadła znacznie wcześniej, tuż po odwołaniu prezesa Krzysztofa Kowy. Jednak, żeby oficjalnie ją ogłosić, trzeba było dopełnić formalności: sporządzić wniosek, przedstawić go Radzie Nadzorczej KSC i przegłosować.
A z tym nie było problemu, bo pod koniec lutego Ministerstwo Skarbu Państwa, nadzorujące branżę cukrowniczą, wymieniło czterech członków Rady Nadzorczej. - Niepokornych na potulnie wykonujących polecenia Krzysztofa Żuka, wiceministra skarbu państwa (byłego wiceprezydenta Lublina - przyp. red.) - uważa pracownik KSC.
Nie kierują się logiką
Dlaczego wyrok wydano akurat na "Brześć"? Oficjalnie dlatego, że Kujawy i Pomorze to w tej chwili jedyny region, który posiada aż trzy produkujące cukier fabryki. Dlatego, że brzeska cukrownia znajduje się w pobliżu tej z Kruszwicy, w którą w ostatnich latach wpakowano grube miliony. A także dlatego - i to zdaniem spółki jest najważniejszy argument - że Bruksela chce, aby KSC jeszcze zmniejszyła produkcję, tym razem o około 53 tys. ton cukru.
- Nowe władze spółki pospieszyły się z decyzją o zmniejszeniu produkcji, bo spokojnie można by było zlikwidować teraz "Gryfice", które już nie wytwarzają cukru i poczekać na ruchy producentów z innych państw członkowskich. W przyszłym roku może się bowiem okazać, że już nie trzeba redukować naszego limitu. Tak robią teraz na przykład Niemcy, które nie zamierzają przystępować do tzw. drugiej tury restrukturyzacyjnej, nie chcą już nic więcej oddawać - mówi osoba związana z KSC.
- Tak naprawdę chodzi o zemstę na Kujawach za "Lublin". Pan minister Żuk nie może pogodzić się z przegraną, z tym, że były prezes Kowa nie posłuchał go i zamknął lubelską cukrownię. Dlatego sam wskazał "Brześć Kujawski" - twierdzą w spółce.
- Minister Żuk podczas różnych spotkań mówił, że bez względu na wskaźniki ekonomiczne będzie bronił cukrowni "Lublin" . Nie udało się, dlatego całkiem możliwe, że przy pomocy nowego zarządu chce się zrewanżować. To skandal! - uważa Jan K. Ardanowski, wiceminister rolnictwa w rządzie PiS, a obecnie doradca prezydenta ds. rolnictwa. - Poprzedni zarząd, podejmując decyzje dotyczące restrukturyzacji spółki, kierował się logiką. Obecny, niestety, nie - dodaje.
Eugeniusz Kłopotek, szef PSL w województwie kujawsko-pomorskim: - Byłoby źle, gdybyśmy zaczęli doszukiwać się chęci rewanżu na Kujawach, ale jeszcze gorzej, gdyby te informacje się potwierdziły - przyznaje. - Jeśli faktycznie okazałoby się, że pan minister Żuk przedkłada interesy Lublina nad interesy całej branży cukrowniczej, to należałoby się zastanowić, czy ktoś nie pomylił się przy obsadzaniu tego stanowiska.
Co na to Aleksander Grad, minister skarbu państwa? Nie wiadomo, bo odkąd wrze w "Polskim Cukrze", nie znajduje czasu na rozmowę z "Pomorską". Nieuchwytny dla nas jest także minister Żuk.
Bezrobocie wzrośnie
Cukrownicy z Brześcia jeszcze kilka dni temu byli wściekli, rozgoryczeni, chcieli zaostrzyć protest, blokować drogi. Dziś przyznają, że nie ma już sensu. - Niech nam pani wskaże choć jedną cukrownię, którą udało się uratować po tym, jak KSC podjęła decyzję. My takiej nie znamy - mówią.
Są załamani, bo w ich miasteczku bezrobocie wynosi w tej chwili około 20 proc. - Wkrótce znacznie wzrośnie - zatrudnienie stracą 153 osoby - mówią. - Być może praca znajdzie się w cukrowni "Kruszwica". Ale ilu ją dostanie? Na pewno nie wszyscy.
Nie wierzą, że zaplanowane na 26 marca w podtoruńskim Przysieku konsultacje społeczne odmienią losy ich zakładu. - 31 marca wniosek o odszkodowanie za "Brześć" musi być już w Brukseli. Nikt w ciągu kilku dni nie zmieni decyzji - uważają. Także Marek Wojtkowski, poseł PO nie ma już złudzeń. - "Brześcia" nie uda się uratować. Będę natomiast domagał się od władz KSC jasności w podejmowaniu kluczowych dla spółki decyzji, bo dotąd były one co najmniej niezrozumiałe!
Kiedy nowe władze KSC i nadzorujący je resort skarbu państwa błyskawicznie decydowały o likwidacji naszej cukrowni, nie interesowały ich głosy ludzi, którzy wkrótce stracą pracę. Teraz, gdy klamka zapadła, dobrodusznie proponują konsultacje społeczne. Wykorzystajmy więc szansę, żeby powiedzieć ministrowi Żukowi, co myślimy o mieszaniu się polityki do cukru. Nie pozwólmy, by losy "Brześcia" podzieliło niebawem "Nakło" lub "Kruszwica".