Night City to miasto, w którym rozgrywa się gra i całe uniwersum Cyberpunka 2077. Chyba żaden fan gry CD Projekt - chociaż spędził w niej nawet kilkaset godzin - nie chciałby w rzeczywistości trafić do tego miasta. To miasto zła, nienawiści, rozkładu i śmierci. Ta wizja jeszcze mocniej uderza nas w dziełach Bartosza Sztybora, scenarzysty, który jak mało który ma talent do przenoszenia klimatu gry na karty komiksu.
Sztybor jest autorem 4-zeszytowego albumu. "Cyberpunk 2077. Blackout". W tej historii wszystko jest możliwe dzięki technologii DMS - fortuna, miłość, szczęście. Od braindansów nie sposób się oderwać. Arturo zajmuje się ich naprawami po ciągłych awariach prądu w Night City. Artura ma jednak tego gość, ma ciekawy plan. Potrzebuje tylko zaufanego cyberpunka, najlepszej kierowcy i w okolicy, sojusznika w skorumpowanej policji i… blackoutu.
Bartosz Sztybor w tym albumie pokazuje wszystkie emocje, które targają mieszkańcami Night City. Optymizm i nadzieja na lepsze jutro zderzają się z brutalnością i samodestrukcją mieszkańców. Miasto w jego wizji przeraża, jego mieszkańcom obce jest współczucie czy chęć niesienia pomocy innym.
W tym mieście zła jest jednak pewien marzyciel. Arturo chce czynić dobro, ale szybko zderza się ze ścianą. Wizja wykorzystania braindansów do leczenia ludzi jest nie do pogodzenia z biznesową wizją firmy, w której jest zatrudniony. Dlatego ostatecznie decyduje się na śmiały, ale przestępczy plan. Z jego realizacją wiążą się określone konsekwencje.
Sztybor w tym albumie nie tylko nakreślił brutalną wizję Night City (zresztą nie po raz pierwszy), ale i stworzył ciekawych bohaterów. Ich historie są znakomicie przedstawione, mimo że album nie jest szczególnie obszerny. Nawet drugoplanowe postacie mają tutaj istotne znaczenie. To świetna historia.
Kultura i rozrywka

Scenariusz Sztybora jest świetny, ale nieco mniej do gustu przypadły mi rysunki Roberto Ricciego. Jego niedbała kreska z jednej strony podkreśla chaos i brud Night City, ale z drugiej w niektórych miejscach wygląda karykaturalnie. Jeśli wrócę do tego komiksu, to nie ze względu na rysunki, a ze względu na scenariusz Sztybora. Ostateczna ocena albumu musi być jednak wysoka.
Recenzja powstała dzięki uprzejmości wydawnictwa Egmont.