https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Cyrk na gazie

Jan Raszeja

     W środę wieczorem skończyły się igrzyska olimpijskie, co przyjąłem bez zaskoczenia. Rzecz prosta jeszcze czas jakiś będą się w Salt Lake City ścigać po śniegu i lodzie, zgrzytać łyżwami, skakać nawet, ale nam już odtrąbiono wsiadanego do samolotu. Od tej pory nasi reprezentanci lokować się będą w bardzo bezpiecznej odległości od podium, co powinno polskim kibicom zapewnić spokojny nocny sen, niezakłócony bezsensownym oczekiwaniem przed telewizorem na drugiego Małysza, albo pierwszą Małyszkę. Ale tak już jest jak się mieszka w kraju pustynnym i nizinnym, gdzie prędzej zamarznie wódka w lodówce niż woda w kałuży a śnieg pada rzadziej niźli manna z nieba.
     Klimat taki.
     Wyczerpawszy temat igrzysk łagodnie przechodzę do problemu chleba powszedniego premiera Millera, który to chleb jest czerstwy, zleżały, za to z zakalcem. Człowiek szedł na posadę szefa rządu w pełni świadomy i bez złudzeń - myślę sobie. Jest już duży, więc chyba wiedział co bierze: że dobiorą mu się do skóry i przeszłości. Do trójki na szynach z polskiego w podstawowej, przejścia ulicy na czerwonym świetle w kwietniu 1962 roku i Aleksandra Gudzowatego, oczywiście. Z tym polskim szejkiem gazowym zrobiła się cała afera w dwóch aktach. W pierwszym, przed trzema laty, Miller wziął w banku nababa - pożyczkę na chatę, w drugim Gudzowaty dał 100 tysięcy millerowskiej fundacji pomagającej biednym dzieciom. Więc nasi czujni, których pełno w okolicach Jerozolimskich, Kruczej i PiS-u, wymyślili, iż to rodzi wątpliwości oraz głupie myśli. Wiecie kolego, prawda, Miller to rząd, rząd to decyzja co z gazem, Gudzowaty to rosyjski gaz, a ten - jak wiadomo - pali się na czerwono - w odróżnieniu od norweskiego co się pali.
     Wszystko dlatego, że przepisów nie ma. Zatkaniem tej luki zajmie się oczywiście Sejm na tzw. kolejnym posiedzeniu, jednak jako obywatel tego kraju wnoszę niniejszym swoje uwagi, które są jej godne.
     Otóż uważam, że trzeba sporządzić listę banków, w których nikomu kombinującemu jak tu wejść do rządu, nie wolno brać żadnych pieniędzy. W spisie zadżumionych widzę banki z kapitałem: a) amerykańskim - ze względu na przetarg samolotowy, b) norweskim - gaz, tylko z innej strony, c) izraelskim - wiadomo dlaczego, d) niemieckim - bo Ziemie Zachodnie oraz e) francuskim - z powodu martyrologii żab. To na razie, bo lista jest otwarta. Na wszelki więc wypadek proponuję ustalić raz na amen, iż przyszli premierowie i inni możliwi dostojnicy mogą pożyczać jedynie w Szkolnej Kasie Oszczędnościowej, bo to jest instytucja pewna, polska i zabezpieczona przez całą klasę IV a. Wiem, bo sam miałem w niej wkład w wysokości 37 złotych 50 groszy, co mnie w 1965 roku całkowicie ustawiało finansowo.
     Ponadto niedopuszczalne jest aby prezydent miał na imię Aleksander, ponieważ taka zbieżność imion z Gudzowatym rodzi uzasadnione obawy co do losów kontraktu gazowego. Sugerowałbym zmianę i postawienie kropki nad "i": "Monika Kwaśniewski brzmiałoby też pięknie i Maria Rokita byłby zadowolony.
     Teraz co do fundacji. Nie wolno brać od bogatych, bo oni wszyscy mają za uszami. Trzeba brać od biednych, chociaż są biedni. Oczywiście dzieci z tego nic mieć nie będą, ale przynajmniej sytuacja stanie się jasna.
     I niech Macierewicz powie o tym dzieciom.

     

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska