Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czarnobyl 24 lata po wybuchu. Zabawki odkładane w pośpiechu, porozrzucane książki [wideo, zdjęcia]

Prypeć odwiedzili: Marta Zalewska i Paweł Skraba
czas zatrzymał się 24 lata temu: na podłogach leżą książki, zeszyty, zabawki...
czas zatrzymał się 24 lata temu: na podłogach leżą książki, zeszyty, zabawki... fot. P. Skraba
W 1986 roku nastąpiła awaria 4 reaktora elektrowni atomowej w Czarnobylu. W ciągu zaledwie 8 godzin najbardziej zagrożone promieniowaniem miasto - Prypeć, zostało ewakuowane, zamieniając się w miasto duchów...

Prypeć - miasto duchów

AUTOBUSY PEŁNE DZIECI

kiedyś wypełnione dziecięcym śmiechem, dziś straszy nawet dorosłych.
kiedyś wypełnione dziecięcym śmiechem, dziś straszy nawet dorosłych. fot. P. Skraba

kiedyś wypełnione dziecięcym śmiechem, dziś straszy nawet dorosłych.
(fot. fot. P. Skraba)

W kwietniu 1986 roku Igor miał 21 lat. Wtedy doszło do, jak poinformowały władze: "niegroźnej awarii elektrowni atomowej w Czarnobylu".

- Pamiętam, że z ulic Kijowa zniknęły wszystkie autobusy - wspomnienia. - Transporty wracały potem pełne dzieci, zabranych prosto ze szkoły.

Dzień po awarii rozpoczęła się ewakuacja skażonej strefy, tzw. zony. Wydzielony teren liczy 30 km i zajmuje powierzchnię 2,5 tys. km kw. Na początku wywożono ludzi z trzech miast, które były narażone na największe promieniowanie: Prypeć, Janowo i Kopacze. By nie wywoływać paniki, powiedziano ludziom, że wyjeżdżają zaledwie na 3 dni. Ewakuacja rozpoczęła się o godz. 8.30, 10 minut po tym, jak dzieci rozpoczęły lekcje w szkołach.

- Młodzież wysłano potem na obowiązkowe obozy w różnych częściach Ukrainy. Z rodzicami dzieci zobaczyły się dopiero po 3 miesiącach - wzdycha Igor.

Pamięta kolumnę autokarów - ostatni opuszczał Prypeć, gdy pierwszy wjeżdżał do oddalonej o ponad 50 km wsi.

Rodziny przesiedlano do miast na terenie całego ZSRR lub do Sławutycza - miasta zastępczego, oddalonego o 60 km na wschód od strefy zero.

HISTORIA PRAWDZIWA

stoją łóżeczka przygotowane do popołudniowej drzemki.
stoją łóżeczka przygotowane do popołudniowej drzemki. fot. P. Skraba

stoją łóżeczka przygotowane do popołudniowej drzemki.
(fot. fot. P. Skraba)

Dziś wiemy, że "niegroźna awaria elektrowni atomowej w Czarnobylu" była największą katastrofą w historii energetyki jądrowej i jedną z największych katastrof przemysłowych XX wieku. Ludzie wyjechali nie na 3 dni, lecz na zawsze.

Młodzi, ukraińscy żołnierze bez odpowiedniego zabezpieczenia zostali oddelegowani do czyszczenia dachu reaktora: 2 minuty pracy miały im zastąpić 2 lata obowiązkowej służby wojskowej. Na kontakt z promieniotwórczymi izotopami narażeni byli także strażacy walczący z płonącym budynkiem reaktora. W dniu awarii zginęły dwie osoby: pracownik sterowni oraz strażak. Liczba ofiar usuwania skutków lub zmarłych mieszkańców okolicznych miast jest trudna do oszacowania. Wiadomo jedynie, że w półtora miesiąca od awarii z powodu choroby popromiennej w moskiewskim szpitalu zmarło 26 osób.

Skutki katastrofy odczuła cała planeta. Chmura z radioaktywnymi oparami trzykrotnie okrążyła Ziemię. Wszyscy jesteśmy ofiarami Czarnobyla.

MIASTO DUCHÓW

W Prypeci nikt nie mieszka. Poziom radiacji jest tak duży, że nie pozwala na normalne funkcjonowanie.

Wchodzę do domu kultury. Pod nogami chrzęści szkło. Oglądam opuszczoną salę kinową, puste krzesła i malowidła na ścianach. Na zapleczu teatru cały czas leżą przygotowane do pierwszomajowego pochodu portrety przywódców ZSRR. W pobliżu pusty hotel - symbol dawnej świetności miasta. Meble gniją od wilgoci i mrozu. W sali restauracyjnej resztki parkietu, strupy farby na ścianach. W supermarkecie jest wszystko: kasa sklepowa, płyty winylowe, nadgryziona zębem czasu wiolonczela. Wesołe miasteczko straszy nawet dorosłych. W szkole otwarty na spisie uczniów dziennik lekcyjny i książki na ławkach. Sceny jak z horrorów. W żłobku pod nogi wpadają dziecięce buciki. Patrzę na zabawki odłożone w pośpiechu i łóżeczka przygotowane do popołudniowej drzemki.

Igor oprowadza zagraniczne wycieczki po mieście duchów. -Przyjeżdża tutaj kilkadziesiąt grup rocznie: z Niemiec, Francji, Polski, Ukrainy - opowiada. - Dla nas, Ukraińców, przyjazd do Prypeci to nie turystyka. To pielgrzymka do miejsca, które jest symbolem wielkiej tragedii, nie tylko naukowej, ale przede wszystkim ludzkiej - podkreśla Igor. - Wielu mieszkańców okolicznych miast ma w swoich rodzinach kogoś z Prypeci, ja również.

NADZIEJA NA NOWE ŻYCIE

Obecnie w Czarnobylu, oddalonym o 18 km od reaktora numer 4, w wysterylizowanych blokach, mieszkają 3223 osoby. Pracują w państwowych wyspecjalizowanych zakładach na terenie strefy zamkniętej. Robotnicy, w wieloosobowych grupach, nie dłużej niż przez 15 dni z rzędu i nie więcej niż 3 miesiące w roku będą budować ołowiany sarkofag, nad czwartym reaktorem. Szacuje się, że jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, zona będzie mogła być ponownie zasiedlona za 55 lat. W Czarnobylu dla tej "garstki" osób życie toczy się zwykłym trybem: śpią, robią zakupy, myją się i pracują w zagrożonej strefie. Zarabiają tu tyle, ile mało kto w tym kraju. Promieniowania nie widać: rośliny rosną, jak gdyby nigdy nic, w powietrzu nie ma żadnych drażniących substancji. Cisza. Ptaków jakoś nie słychać.

Prypeci za pięć lat może już nie być. Budynki grożą zawaleniem. A wtedy zona zostanie zamknięta dla zwiedzających.

Igor regularnie jeździ na skażone tereny. W 1987 roku pojechał tam po raz pierwszy, potem zrobił sobie zaledwie 5-letnią przerwę.

- Nie boisz się?
- Czego?
- O swoje zdrowie.
- Na coś trzeba umrzeć. A tak przynajmniej będę wiedział na co.

Podziękowania dla Krzysztofa Krzyżaniaka za pomoc w realizacji materiału.
Udostępnij

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska