Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, powiedział portalowi money.pl, że w przypadku wielu przedsiębiorców najbliższe dni oznaczają być albo nie być: "To właśnie najbliższe siedem dni będzie oznaczało dramat w setkach tysięcy polskich domów. Pracę może wtedy stracić od miliona do nawet trzech milionów Polaków".
Tymczasem rząd pracuje nad Tarczą Antykryzysową.
"Z minister Emilewicz finalizujemy te prace. Po analizie: wszystkie firmy ( 1-9 pracowników) przez 3 miesiące nie zapłacą ZUS-u za pracowników. Zwolnienie niezależne będzie od poziomu przychodów firmy!" - taką informacją podzielił się na Twitterze Łukasz Schreiber, bydgoski poseł PIS, minister w KPRM.
Wyjaśnił, że dla mikrofirm zwolnienie będzie niezależne od spadku przychodów firmy, a dla samozatrudnionych uzależnione od zarobków. Jadwiga Emilewicz, minister rozwoju napisała na Twitterze, że w przypadku samoozatrudnionych mowa o limicie 15 600 zł. Nie doprecyzowała jednak, jakiego okresu ten przychód dotyczy.
Kiedy poznamy szczegóły? - Będą znane, gdy otrzymamy wytyczne - mówi Krystyna Michałek, rzecznik regionalny ZUS województwa kujawsko-pomorskiego.
Przypomnijmy, w ostatni weekend prezydent Andrzej Duda zapowiedział zwolnienie ze składek ZUS przez trzy miesiące dla samozatrudnionych i mikroprzedsiębiorców w sytuacji, gdy ich przychody spadną o więcej niż 50 proc. w porównaniu do lutego 2020 roku, czyli do czasu przed epidemią koronawirusa. Ponadto z budżetu państwa sfinansowane zostanie do 40 procent średniego wynagrodzenia do pensji zatrudnionych tam osób. Dla samozatrudnionych przewidziano świadczenie gwarantowane z ZUS w wysokości ok. 2 tys. zł brutto; nie mniej niż 80 proc. minimalnego wynagrodzenia bez względu na to, czy to jest umowa zlecenie, czy o dzieło. Mają też pojawić się bezzwrotne pożyczki w wysokości 5 tys. zł dla przedsiębiorców, którzy zatrudniają nie więcej niż 9 pracowników. Bezzwrotne pod warunkiem, że przez pół roku nie zwolnią one pracowników.
- Tarcza Antykryzysowa jest zbyt cienka, by ochronić gospodarkę - komentują Pracodawcy Pomorza i Kujaw. - W obliczu kryzysu rozwiązania powinny iść dużo dalej i być bardziej elastyczne. Ponadto zaproponowane kryteria warunkujące skorzystanie ze wsparcia mogą okazać się zbyt wygórowane. Istnieje ryzyko, że w niektórych przypadkach pomoc będzie fikcyjna i nieskuteczna.
- Projekty ustaw w ramach tarczy nie odpowiadają skali wyzwań w gospodarce i potrzebie osłony małego oraz średniego biznesu - uważa Marek Goliszewski, prezes BCC. - Skala biurokracji, żądania dokumentacji firm, często wrażliwej, rozmaitych zaświadczeń, stanowią klasyczne działanie urzędnicze.
Polecamy także: Wiele firm nie przetrwa. Złotówka słaba, ale król dolar trzyma się mocno
- Wielu przedsiębiorców już na koniec marca nie będzie miało pieniędzy na wypłaty - alarmuje Grzegorz Baczewski, dyrektor generalny Konfederacji Lewiatan. - Tysiące firm odnotowało drastyczny spadek przychodów. Pieniądze na wsparcie firm są drastycznie za małe i źle skierowane. Przedsiębiorstwa w największych kłopotach pewnie się na nie w ogóle nie załapią. Mamy coraz więcej sygnałów, że firmy rozważają zwolnienia grupowe, bo już nie mogą czekać na niepewną pomoc państwa. Tarcza antykryzysowa powstaje za wolno i w oderwaniu od prawdziwych potrzeb gospodarki. Proponujemy konkret: abolicję wszelkich danin publicznych co najmniej do 1 lipca, w tym przede wszystkim podatków i składek ZUS.
