Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czasem człowiek musi dać się zmiażdżyć okolicznościom, aby znaleźć drogę na drugą stronę bólu

Karina Obara
Karina Obara
Jarosław Kamiński – pisarz i scenarzysta. Zadebiutował w 2012 roku powieścią Rozwiązła, która znalazła się na liście bestsellerów Empiku, a Program III Polskiego Radia, Magazyn Literacki „Książki” i WP.pl zaliczyli ją do najważniejszych książek roku. Jego Wiwarium (2015) uznane zostało przez portal onet.pl za jedną z dziesięciu najbardziej zaskakujących powieści poruszających temat katastrofy w Smoleńsku. W 2017 roku wydał powieść Tylko Lola, która została wybrana przez tygodnik „Polityka” polską książką 2017 roku i zaliczona przez onet.pl oraz wielu najważniejszych blogerów literackich do najlepszych powieści roku. Jako Wielebny Kamiński opublikował zbiór radykalnych esejów-kazań Jak nie dać się ogłupić (pierwsza e-książka sprzedawana w polskim internecie). Był współscenarzystą seriali HBO: Pakt 2 (reż. L. Dawid) i Bez tajemnic 3 (reż. A. Holland i K. Adamik) oraz serialu Oko za oko (reż. K. Kasior). Film krótkometrażowy 3xLove (reż. O. Chajdas) z jego scenariuszem zdobył wiele nagród na międzynarodowych festiwalach, m.in. na Los Angeles Independent Film Festival Award 2016 i na Festiwalu „Oddalenia” 2016 w Dublinie. W 2011 w czasie Max Ophuels Preis Festival w Saarbruecken odbyła się premiera niemieckiego filmu Nachmieter, którego był współscenarzystą (reż. Marc Metzger).
Jarosław Kamiński – pisarz i scenarzysta. Zadebiutował w 2012 roku powieścią Rozwiązła, która znalazła się na liście bestsellerów Empiku, a Program III Polskiego Radia, Magazyn Literacki „Książki” i WP.pl zaliczyli ją do najważniejszych książek roku. Jego Wiwarium (2015) uznane zostało przez portal onet.pl za jedną z dziesięciu najbardziej zaskakujących powieści poruszających temat katastrofy w Smoleńsku. W 2017 roku wydał powieść Tylko Lola, która została wybrana przez tygodnik „Polityka” polską książką 2017 roku i zaliczona przez onet.pl oraz wielu najważniejszych blogerów literackich do najlepszych powieści roku. Jako Wielebny Kamiński opublikował zbiór radykalnych esejów-kazań Jak nie dać się ogłupić (pierwsza e-książka sprzedawana w polskim internecie). Był współscenarzystą seriali HBO: Pakt 2 (reż. L. Dawid) i Bez tajemnic 3 (reż. A. Holland i K. Adamik) oraz serialu Oko za oko (reż. K. Kasior). Film krótkometrażowy 3xLove (reż. O. Chajdas) z jego scenariuszem zdobył wiele nagród na międzynarodowych festiwalach, m.in. na Los Angeles Independent Film Festival Award 2016 i na Festiwalu „Oddalenia” 2016 w Dublinie. W 2011 w czasie Max Ophuels Preis Festival w Saarbruecken odbyła się premiera niemieckiego filmu Nachmieter, którego był współscenarzystą (reż. Marc Metzger). Jakub Celej
- Wolny wybór kończy się wraz z podjęciem decyzji. Potem już trzeba grać zgodnie z regułami świata, do którego trafiłaś. A na końcu pozostaje tylko konfrontacja z konsekwencjami. Lawiną konsekwencji - mówi pisarz Jarosław Kamiński. Właśnie ukazuje się jego najnowsza powieść "Psy pożrą ciało Jezebel".

- Trudno się otrząsnąć po wizji, jaką roztoczył pan w najnowszej powieści. Jakby chciał pan nas ostrzec przed niebezpieczeństwem świata, który właśnie tworzymy w wirtualnej rzeczywistości. Chciał pan?
Świat, jaki dotąd znaliśmy, dogorywa na naszych oczach. Nadal wydaje nam się, że real jest tym prawdziwym, w którym żyjemy. A wirtual to jedynie efekt uboczny istnienia internetu, narzędzia jak każde inne. Jak kiedyś maszyna parowa albo samochód. Nie ma co go demonizować. Zresztą zawsze można się wylogować i po problemie. Doprawdy? W takim razie jesteśmy krótkowidzami.
Nie widzimy tego, co na wyciągnięcie dłoni. Przecież mamy w sieci kilka tożsamości. W sieci ożywają nasze emocje, fantazje. To musi mieć wpływ na nas, na nasze postrzeganie świata. Prawdopodobnie potrzebujemy dystansu, żeby dostrzec, co się z nami naprawdę dzieje. Taki dystans zapewnia literatura. Oczywiście nie traktuję jej jako sposobu na załatwianie doraźnych problemów ludzkości. To by było naiwne, zresztą mało kiedy się udaje. Powieść daje narzędzia badania człowieka. Uruchamia wyobraźnię i z jej pomocą pozwala „domyślić” najgłębsze konsekwencje tego, co robimy, co się z nami dzieje.

- Córka głównej bohaterki, nastolatka, popełnia samobójstwo. Matka poświęca każdą chwilę, by zrozumieć dlaczego. Tropy wiodą ją do sieci, która zdominowała życie jej córki. I tworzy pan coś na kształt Matrixa. A gdzie wolny wybór?
Wolny wybór kończy się wraz z podjęciem decyzji. Potem już trzeba grać zgodnie z regułami świata, do którego trafiłaś. A na końcu pozostaje tylko konfrontacja z konsekwencjami. Lawiną konsekwencji. W przypadku Sylwii, bohaterki powieści, jej decyzja oznaczała, że będzie szukać odpowiedzi na najważniejsze pytanie za każdą cenę, bez względu na to, co się jej przydarzy. Nigdy nie wiemy, na co się piszemy w takich sytuacjach. Czasem to, co się wydarza, przerasta nas, czasem musi przerosnąć. Człowiek musi dać się zmiażdżyć okolicznościom, aby znaleźć drogę na drugą stronę bólu. Sylwia doświadczyła utraty, z którą nie sposób się pogodzić. Pytania nie dają jej spokoju. Samooskarżeniom nie ma końca. Jest rozrywana przez sprzeczne emocje. Świat wirtualny staje się dla nie azylem. Miejscem ucieczki przed sobą samą.

- Pana bohaterki targane są głębokimi emocjami, które w zderzeniu z otchłanią sieci rezonują w nieobliczalny sposób. Co my sobie w tej sieci robimy? To pytanie nie opuszczało mnie podczas całej lektury.
Dzięki wirtualowi nasze emocje, fantazje, sposoby ich przeżywanie mają nową jakość. Ukonkretniły się, nabrały kształtów. Łatwiej więc uzależniają nas od siebie. Ale to początek kłopotów. Wszystko, co zostawiamy w sieci, fabularyzuje się. Nie chodzi tylko o banalną prawdę, że nic nie ginie w internecie i nawet nasze głupoty zostaną zapamiętane. Chodzi o coś więcej. Te ślady, szczątki żyją dzięki nam, ale w pewnym momencie uniezależniają się i tworzą własną opowieść o nas, w której tylko jesteśmy jednym z bohaterów. A to nowa sytuacja. Nie całkiem potrafimy jeszcze zrozumieć, jak to wpłynie na nas jako ludzi. Zdaje się, że będziemy musieli się inaczej definiować niż dotąd. Zaakceptować kilka tożsamości, alternatywne biografie siebie, które powstaną na podstawie tych danych. Definicja człowieka w Wikipedii mówi, że to gatunek, który „występuje na wszystkich kontynentach.” Moment, chyba zabrakło w niej informacji o wirtualu. Żyjemy w nim równie długo co w realu. Wirtual staje się bardziej prawdziwy niż real. A na pewno nie można zrozumieć dziś człowieka bez rzeczywistości wirtualnej.

- Co się z nami stało jako społeczeństwem, wspólnotą?
Człowiek zawsze szukał sposobów na poszerzenie świadomości. Religia, mistycyzm, narkotyki - to tylko kilka sposobów. Ale to już nie wystarcza… A zresztą mając pod ręką inne sposoby osiągania tej poszerzonej wersji siebie sięgamy po nie, ignorując konsekwencje. Do telefonu i komputera mamy załączone instrukcje obsługi, a tam jedyne zagrożenie, o jakim się wspomina, to żeby trzymać sprzęt z dala od wody. Tymczasem „kop”, jaki otrzymujemy wkraczając w wirtual, przewyższa wszystko, czego do tej pory zaznaliśmy. Tu nie dostaje się niczego dopiero po śmierci albo po sądzie ostatecznym, albo po ryzykownym strzale w żyłę. Wirtual jest tu i teraz, w całości, do końca, idealnie dopasowany do naszych potrzeb.

- W jaki sposób?
Szukasz seksu? Proszę bardzo. Są całe portale chętnych. Chcesz Naturę? Apka podrzuci wymuskane pejzaże z całej kuli ziemskiej. Szukasz grozy, nie ma sprawy. Łatwo znajdziesz strony, które ci ją zapewnią. Staniesz się płatną zabójczynią, okrutnym władcą, wampirem… I tak dalej. Trudno się odciąć od tych atrakcji. A to tylko powierzchnia. Część rozrywkowa. Nawet ona sama wystarczy, aby ocenić bezwzględnie rzeczywistość materialną: nuda, przewidywalność. W dodatku przestaje ona zaspokajać nasze potrzeby emocjonalne. Czego więc mam w niej szukać? Wspólnoty? Śmiechu warte. Ta wspólnota to obcy ludzie, nic mnie z nimi nie łączy, nie rozmawiamy ze sobą, nie mogę na nich liczyć, oni też nie spodziewają się po mnie niczego. Wystarczy, że płacę podatki i rachunki za prąd, żeby… natychmiast przenieść się do wspólnoty wyobrażonej, co za paradoks, tej w której jestem sobą, z którą mam najlepszą komunikację od zawsze i tak dalej. Ktoś powie to fikcja. A ja odpowiem, ta wspólnota z realu też… jakby trochę… nią jest.

- Stworzył pan takie kobiece postaci, które są symboliczne w naszych czasach. Matka pragnie się realizować, ale zmaga się z obciążeniami kulturowymi, bo patriarchat ma się wciąż dobrze. Córka potrzebę uwagi próbuje zaspokoić, podobnie jak jej rówieśnice, poprzez kąsanie przyjaciółek w sieci. Co je łączy?
Nie tyle łączy co… Na pewno niebezpiecznie blisko przypominają własne odbicie w lustrze. Matka poddała się opresji społecznej. Córka tego nie chce. Uważa, że wystarczy na przemoc odpowiedzieć przemocą, aby uratować swoje życie, wolność wyboru itd. A to zbyt proste, żeby mogło się udać w wirtualu, świecie skomplikowanych relacji, dwuznaczności, wielości tożsamości i ironii, która kwestionuje wypowiedziane chwilę wcześniej zdanie.

- I Jezebel stanowi tu symbol rewolucji, w której współczesna kobieta nie musi skończyć jak jej biblijna przodkini, jeśli zapragnie wybić się na niezależność?
Fascynuje mnie biblijna Jezebel. Potrafiła zdobyć i utrzymać władzę w świecie patriarchalnym. W dodatku w obcym społeczeństwie. Była królową Izraela, ale pochodziła z Fenicji. Cokolwiek o niej pisano, a pisano źle, że okrutna, mściwa, puszczalska itp., z pewnością nie była to prawda. Raczej była to opowieść jej przeciwników ideowych ku pouczeniu współwyznawców. Patrzcie jak skończycie, gdy złamiecie obowiązujące zasady gry. Przegrała i wygrała zarazem. Skończyła okrutną śmiercią, a jednak do końca była sobą. Czy to wystarczy, aby przetrwać w społeczeństwie sieci? W powieści postać Jezebel to raczej pytanie niż odpowiedź, sieje niepokój, nie daje jasnej wskazówki „jak żyć”.

- Po napisaniu tej powieści, z tak mocno zaakcentowanym językiem współodczuwania z kobietami, bez osądu ich postępowania, czuje pan, że lepiej kobiety rozumie?
Szczerze mówiąc, po każdej powieści mam poczucie , że ledwie musnąłem prawdy o bohaterze czy bohaterce. Którą przecież sam wymyśliłem, napisałem. A co tu mówić o kobietach w ogóle, żywych, z własnymi losami, uwarunkowaniami. Nie zaryzykowałbym tezy, że rozumiem kobiety, albo że rozumiem mężczyzn. Rozumiem jednego, dwóch ludzi i to też z wielkim zastrzeżeniem, że mogę się mylić, że nie do końca… Literatura szuka jednostki przeciwko statystyce, systemowi, sondażom.

- Za to świat wirtualny, jaki pan nakreślił w powieści chyba coraz lepiej pojmuje potrzeby ludzkie. Czy może być odpowiedzią na niezaspokojone pragnienia, stworzyć alternatywę dla bolesnej rzeczywistości?
Tak zaczyna postrzegać wirtual bohaterka powieści. Jako azyl dla jej rozpadającej się osobowości. Znajduje tam optymistyczną historię, w którą zaczyna wierzyć, której się daje prowadzić. Wręcz zaczyna w niej żyć. Czy to wyraz jej szaleństwa, czy pochwała internetu jako dostawcy usług skrojonych idealnie do potrzeb klienta? Ironizuję teraz, bo rozstrzygnięcie pozostawiam czytelniczkom i czytelnikom.

- A jednak wielu ma taką nadzieję, zatracając się w sieci. Dlaczego?
Dla jednych to miejsce, gdzie jeszcze w ogóle cokolwiek są w stanie poczuć. Dla innych to - parafrazując Marksa - opium. A dla większości, to po prostu prawdziwy świat. Dlaczego w ogóle się nad nim zastanawiać, co tu kwestionować? Dziecko nie zastanawia się dlaczego ma dom, rodziców albo nie ma domu, nie ma rodziców. Cokolwiek się nie dzieje, przyjmuje to za dobrą monetę. Widocznie w sieci jesteśmy jak dzieci.

- Majstersztykiem w pana powieści jest suspens. Jak pan wpadł na taką wizję?
Pewien niemiecki pisarz powiedział, że chciał, aby czytelnicy czytający jego książkę męczyli się tak jak on przy jej pisaniu. Mnie chodzi o coś innego. Wolę stawiać czytelnikowi niepokojące pytania, kwestionować jego przyzwyczajenia, oczekiwania, mentalne nawyki. I wtedy niech się ewentualnie męczy, a niekoniecznie przy czytaniu. Budowanie napięcia pomaga osiągnąć ten cel. Ale technika jest mało warta, jeśli nie ma się tej podstawowej wizji powieści – czyli nie wie się, po co właściwie się ją piszę. Z tym, co najważniejsze wcale nie jest najłatwiej. Do tej wizji dochodziłem długo, mając mnóstwo wątpliwości, zastrzeżeń do tego, co powstaje. Jeszcze w czasie redakcji tekstu dokonywałem istotnych zmian dla zrozumienia całości.
Powieść to narzędzie poznania człowieka, podróż po najgłębszych zakamarkach jego duszy. Jeśli dojdzie się dostatecznie głęboko, to efekt niemal z założenia może zainteresować czytelnika.

- Myśli pan, że rozwój nowoczesnych technologii doprowadzi do tak potężnej zmiany świadomości, że nasze ciała tkwić będą w realu, ale „dusze” przeżywać, a nawet wieść życie w innej rzeczywistości?
To już się dzieje. Sprzedaliśmy dusze nie nihilistom albo diabłu, ale Sieci. Tylko nie wszyscy dostali jeszcze pełną wersję kontraktu i stąd nastrój zabawy w wirtualu. A jednak pewnego dnia zderzymy się z konsekwencjami..

- Obawia się pan tego?
Nie czuję zimnych dreszczy na plecach. Bo nie chodzi tu o straszenie tym, co można znaleźć w mrocznych zakątkach internetu: narkotyki, broń, pedofilia, płatni mordercy itp. Tu chodzi o fundamentalną zmianę naszej tożsamości. Odczuwam więc nie tyle strach, co rodzaj metafizycznej trwogi.

- Czy jest coś, co może nas uratować?
Powieść nie oferuje spójnego programu odnowy społeczeństwa. Ale mogę powiedzieć, że wierzę w człowieka suwerennego. Który potrafi się postawić naciskom świata kolektywnego, fantazjom sieciowym, presji rówieśników. Wierzę, że taki człowiek nie da się pożreć psom.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Danuta Stenka jest za stara do roli?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska