Imprezę "PRL po studencku"zorganizowało Studenckie Koło Naukowe Politologów UMK. - Pomysł dojrzewał powoli. Dziś często wspomina się tylko te rzeczy, które były w PRL-u śmieszne lub absurdalne. Naszym celem było jednak dowiedzenie się rzeczy nowych, związanych zwłaszcza z życiem studenckim, które nie było w tej epoce wcale wesołe - mówi jedna z organizatorek, przewodnicząca koła politologów Magdalena Chełmowska.
Dzisiejsi studenci niewiele pamiętają z tamtych czasów. - Urodziliśmy się w 1985 roku, więc z PRL-u mamy naprawdę nieliczne wspomnienia. Osobiście kojarzy mi się z czekoladą na święta, lalką z Węgier oraz tym, że mojej kuzynce, która mieszkała w Berlinie Zachodnim, niczego nie brakowało - dodaje.
Przyszli politolodzy, przypominając rzeczywistość PRL-u, chcieli pokazać zarówno jego ciemne, jak i jasne strony. - Dzisiaj panuje takie przekonanie, że o latach 60. czy 70. należy zapomnieć, jako o niechlubnej karcie naszej historii. Ale PRL to nie jest czarna dziura, to część przeszłości. Należy zatem widzieć nie tylko wady tego okresu, ale po prostu zaakceptować jego istnienie - podkreśla student, Mariusz Magnuszewski.
Uśmiech przez łzy
Część edukacyjna imprezy objęła referaty profesorów UMK oraz osób związanych w PRL-u z opozycją. Epokę ukazano z perspektywy naukowców, problemów związanych z prowadzeniem niezależnej pracy badawczej oraz z punktu widzenia studentów. Ich dylematy związane były głównie z działalnością w różnych organizacjach, zwłaszcza w tych, które nie cieszyły się poparciem władz. Nawiązywano też do kształtowania się opozycji demokratycznej w Toruniu. W wystąpieniach nie zabrakło osobistych wspomnień - o audycjach Wolnej Europy słuchanych przez nadajnik na falach krótkich, gdyż jedno pasmo nie było zagłuszane, bo przecież władze radzieckie musiały te audycje rejestrować. Z kolei, o anonimowość druków dbano w ten sposób, że pisząc na maszynie wkładało się kilka kartek, by rozmazać czcionkę. Naukowcy zdawali sobie sprawę, że więcej treści można było przemycić na wykładach, liczyli się jednak zawsze z tym, że na sali jest kilka osób, które mogą donieść. Z jednej strony działy się więc rzeczy straszne, a z drugiej - kino za darmo
Okrągły stół i nie tylko
Młodzieżówki różnych partii oceniali osiągnięcia rozmów prowadzonych w 1989 przy okrągłym stole. Generalnie uznano, że okrągły stół zaowocował dogadaniem się przeciwników politycznych dla dobra Polski. Dzięki temu zrzuciliśmy jarzmo ZSRR, jesteśmy w NATO i UE. Oczywiście można było pewne rzeczy zrobić lepiej, ale i tak wykorzystaliśmy naszą szansę. Jak to zwykle bywa młodzi politycy nie przepuścili okazji do publicznego poczynienia uwag na temat aktualnej polityki... Dla rozprężenia atmosfery przeprowadzono więc symulację obrad RZPR. Najśmieszniejsze było to, że studenci posługiwali się językiem z tamtych czasów. - Podczas zebrania nie padły żadne konstruktywne treści, a przecież słownictwo było kwieciste. Udało się pokazać absurd nowomowy jako języka propagandy PRL-u - podsumowuje studentka, Marta Dorenda.
Aktywistki i milicjanci
Przyjemną atmosferę zapewniał wystrój sali, na który składały się różne rzeczy pochodzące z PRL-u. Począwszy od książek, opakowań po produktach: kukułkach, herbatach, po gazetki upamiętniające obchody różnych świąt, stare banknoty i proporzec ZSRR. Ciekawostką było to, że niektórzy studenci przyszli w strojach rodem z epoki: Magdalena Chełmowska jako aktywistka prezentowała się w białej bluzce z krawatem, a Mariusz Magnuszewski przechadzał się w milicyjnym mundurze. Bufet składał się z produktów w miarę dostępnych w PRL-u. Królował chleb ze smalcem, zagryzany kiszonym ogórkiem i słonymi paluszkami. Gdy zaschło w gardle, można było przypomnieć sobie smak nieśmiertelnej oranżady.
Nowe wyzwania
W planach Studenckiego Koła Naukowego Politologów jest już kolejna impreza związana z PRL-em: - Na jesieni, najprawdopodobniej w październiku, planujemy zorganizowanie wraz z Książnicą Kopernikańską wystawy pt. "Śmierć Stalina w świetle prasy i literatury 1953 roku". Będzie można zobaczyć liczne eksponaty związane z tym wydarzeniem, przekonać się jak wielka machina propagandowa została uruchomiona, aby dać wyraz żałoby po śmierci wodza, którego śmierć była też końcem pewnej epoki - zapewnia studentka, Joanna Jóźwicka.