https://pomorska.pl
reklama
Pasek artykułowy - wybory

Czemu kwiaty zwiędły dziś?

Piotr Wysocki
Wysłuchaj Go Panie!
Wysłuchaj Go Panie! Piotr Wysocki
W poniedziałek 12 marca na warszawskich Powązkach swoją ostatnią drogę, nieproporcjonalnie krótką do życiowej, przebył Tadeusz Nalepa, jak to mówią ojciec polskiego bluesa.

ć ojca (dla Waldka)

Co może czuć syn po stracie swojego ojca? Ból, żal, smutek... Na pewno wiosenne słońce przysłonięte jest chmurą samotności, nieodwracalnością przemijania oraz niepewnością jutra popartą zwątpieniem we własne siły. Teraz, za jakiś czas, już niebawem albo wkrótce w kontekście wieczności przyjdzie nasza kolej. Gdzieś tam w środku opuszcza się zwodzony most prowadzący do skarbca męskiej dumy i pozwalamy płynąć łzom.

Pogrzeb króla

Byłem tam, na pogrzebie Nalepy. Dzień był przepiękny, pierwszy prawdziwie wiosenny. Po mszy, w promieniach warszawskiego słońca kilkaset osób pożegnało "dużego chłopca". W kondukcie żałobnym nie było ani jednej przypadkowej osoby. Żaden festiwal muzyczny ani gala koncertowa nie gościła tylu wspaniałych polskich muzyków. Wieniec nieśli Jan Borysewicz, Janusz Panasewicz i Kuba Jabłoński członkowie zespołu Lady Pank. Obecne były takie gwiazdy jak: Grzegorz Markowski, Piotr Szkudelski, Dariusz Kozakiewicz z Perfectu, Józef Skrzek i legenda perkusji Jerzy Piotrowski z SBB, Milo Kurtis z Ossjanu, Bodek Kowalewski z Maanamu, Partyzant ze Zdrowej Wody, Krzysztof Materna, Marek Sierocki, Stan Borys, Budka Suflera i wielu, wielu innych. Tadeusz spoczął przy głównej alei vis a vis legendy rock'n'rolla Bogusława Wyrobka. Cały grób został pięknie przystrojony kwiatami. Polskie Nagrania, wytwórnia płytowa, z którą związany był artysta podarowała mu ogromną czerwoną gitarę z kwiatów. Ktoś na grobie położył analogową płytę Tadeusza Nalepy i flamastrem dopisał "Wysłuchaj Go Panie". Ekipy wszelkich możliwych stacji telewizyjnych filmowały całą uroczystość. Na sam koniec, po cichutku Józef Skrzek z dwoma przyjaciółmi zagrali bluesa Nalepy pod tytułem właśnie "Czemu kwiaty zwiędły dziś?". Atmosfera była niepowtarzalna. Właściwie nikt nie rozpaczał, nie darł na sobie szat. W powietrzu unosił się zapach przedwiośnia. Na twarzach przyjaciół dostrzec można było zadumę ale i jakby ulgę. Dlaczego? Od wielu lat Nalepa walczył ze straszną chorobą, która koniec końców go pokonała. Bardzo długo niósł na swych nad wyraz silnych barkach ciężkie "Kamienie". Cierpiał, a śmierć uwolniła go od bólu. Po ceremonii wszyscy powoli zaczęli się rozchodzić przystając na chwilę aby zamienić parę słów. Niektórzy przecież nie widzieli się całe dziesięciolecia. Byłem tam z moim bratem Przemkiem. To on nauczył mnie słuchać Nalepy i muzyki w ogóle. Cóż za zrządzenie losu! Minęło dwadzieścia pięć lat gdy po raz pierwszy zobaczyłem u brata płytę Breakoutów, a teraz razem staliśmy nad grobem jej twórcy. W pewnym momencie podszedł do nas mój przyjaciel Darek Kozakiewicz. Obecnie gra w zespole Perfect. Ale na początku lat siedemdziesiątych tworzył i nagrywał właśnie w zespole Tadeusza Nalepy.

Ten kraj nie lubi bluesa

- Powiedz mi proszę jak to było Darek? Wtedy, na początku lat siedemdziesiątych. Grałeś z Tadkiem na słynnej płycie "Blues". Jak odbieraliście to, że wszyscy słuchali waszej muzyki. Staliście się pierwszymi prawdziwymi gwiazdami muzyki rockowej. Czy Tadeusz miał świadomość swojej popularności?

- Wiesz co Piotr, wtedy interesowała nas tylko muzyka. Nagrywaliśmy jedną płytę po drugiej, a w przerwach graliśmy niezliczoną ilość koncertów. Były to przede wszystkim kluby w całej Polsce. Liczyła się dla nas tylko praca nad czymś nowym. Dla Nalepy zawsze najważniejsze było nagrywanie płyt. Jeszcze jedna się nie ukazała, a już komponowaliśmy następną. Dla mnie był to najważniejszy, jedyny i niepowtarzalny moment w życiu. Byłem bardzo młody i musiałem podjąć brzemienną w skutkach decyzję. Miałem do wyboru, albo grać z Tadeuszem albo kontynuować naukę w szkole. To nie było łatwe, ponieważ w tamtych czasach młody muzyk w oczach władzy był właściwie nikim. Wybrałem oczywiście muzykę. W towarzystwie Nalepy czułem się wspaniale. Była to ogromna i niesamowicie silna osobowość. Zawsze wiedział jaka drogą iść by nie żyć w sprzeczności ze sobą samym. Choć nasze muzyczne drogi się rozeszły to na zawsze zostaliśmy przyjaciółmi. Przez ponad dwadzieścia lat, co roku na kilka dni przed Bożym Narodzeniem spotykaliśmy się u wspólnego przyjaciela Bogdana na męskiej wigilii. Byliśmy jak rodzina. Niestety, ostatnie trzy, cztery lata, gdy Tadek był już w połowie sparaliżowany, te spotkania nie mogły się odbyć. Chociaż wiele lat walczył z chorobą nigdy się nie skarżył. Największą jednak tragedią jego życia było to, że ludzie w Polsce przestawali słuchać bluesa. Coraz mniej festiwali tej muzyki, no a w mediach jak nie disco w latach siedemdziesiątych to diskopolo lat dziewięćdziesiątych. Ten kraj nie lubi bluesa i to był prawdziwy dramat Nalepy. Czuł się najbardziej samotnym człowiekiem na świecie porzucony przez największą miłość swojego życia.

Ławka w parku

Mimo tego, że byłem tego dnia umówiony w Warszawie z kilkoma przyjaciółmi po rozstaniu z bratem usiadłem na ławce w małym parku w centrum stolicy. W uszach cały czas brzmiały mi słowa tragicznej prawdy o Tadeuszu Nalepy. Jadąc na jego pogrzeb myślałem, że pożegnam wyjątkowo zasłużonego i jednocześnie całkowicie spełnionego wielkiego artystę, a stanąłem nad grobem człeka wielkiego w swej małości.

Przypadek

Wczoraj obejrzałem przypadkiem program jego pamięci. Był długi i bardzo dobry. Ze łzami w oczach wysłuchałem wielu ciepłych o nim słów wypowiedzianych przez osoby mu najbliższe. W moim pokoju pod ścianą od kilku dni stały jedna na drugiej ozdobne poduszki. Program się kończył i na ekranie pojawiło się zdjęcie Tadeusza oraz napis: 1943 - 2007. Obraz w telewizorze został powoli ściemniany i w tym momencie wszystkie poduszki na moich oczach przewróciły się. Przypadek?

Jan Bo

Dzisiaj zadzwoniłem do lidera Lady Pank Jana Borysewicza i zadałem mu tylko jedno pytanie: Janek, powiedz co czujesz po śmierci Nalepy?

Wielki mistrz gitary odpowiedział: "Piotr, on dla mnie nie umarł. On cały czas żyje. Wiem, że strasznie cierpiał i to mnie boli najbardziej.Cieszę się, że teraz może odpocząć."

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska