Pod nieobecność dyrektora Leszka Bonny pod adresem szpitala padały krytyczne słowa. A będzie powtórka. Dyrektor Leszek Bonna miał pilny wyjazd do Gdańska, więc na czerskiej sesji pojawił się, kiedy temat służby zdrowia już zakończono, a radni gorączkowo zajmowali się referendum.
Uzgodniono więc, że dyrektor na następnej sesji odpowie na pytania i wątpliwości radnych. A tych była cała masa. Jako pierwszy o szpitalnych kłopotach mówił radny Zbigniew Gruźliński. - Boleję, że nie ma tu przedstawiciela szpitala - _zaczął. - _Szpital chwali się, że ma dużo oddziałów i że jest konkurencyjny. A jaka jest praktyka, zupełnie inna - z kolejkami i terminami.
Gruźliński zarzucił, że nie czyni się starań o zwiększenie dostępności do leczenia na oddziale pulmonologicznym. - Chorych wypisuje się przed końcem leczenia, tak że muszą potem wracać na oddział jeszcze dwu- czy trzykrotnie.
Radny chciał się dowiedzieć, czy po komercjalizacji "osoby ubogie będą przyjmowane i leczone na oddziałach". - To temat poważny, skoro teraz czeka się po sześć, osiem miesięcy na wizytę u specjalisty - mówił.
Oburzony tym, co dzieje się w szpitalu, był też radny Henryk Sumionka, którego żona miała kłopoty z zapisaniem się na wykonanie echa serca. - Żona słyszała w słuchawce: "a skąd pani ma skierowanie, a czy nam za to zapłacą" - _mówił. - _Chciała zarejestrować na 15 sierpnia, aż żona zwróciła uwagę, że to przecież święto. Okazało się, że kilka osób już na ten termin zapisano.