Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czerwiec 1956 był krwawy

Rozmawiał Jacek Deptuła
Manifestacja na ul. Armii Czerwonej (obecnie Święty Marcin) w Poznaniu w czerwcu 1956 roku (zdjęcie jest własnością publiczną)
Manifestacja na ul. Armii Czerwonej (obecnie Święty Marcin) w Poznaniu w czerwcu 1956 roku (zdjęcie jest własnością publiczną) wikipedia.org (autor nieznany)
O rocznicy poznańskiego czerwca 1956 i pierwszym wielkim buncie Polaków przeciw komunistycznej władzy? mówi prof. Mirosław Golon, historyk UMK, szef gdańskiego IPN.

- Mija rocznica poznańskiego czerwca 1956. Jak dziś można ocenić ten pierwszy wielki bunt Polaków przeciw komunistycznej władzy?
- Krwawa poznańska rozprawa wpisała się w trwającą już kilkanaście miesięcy polityczną odwilż. Po śmierci Stalina była w Polsce likwidacja ministerstwa bezpieczeństwa publicznego w 1954 r., co owocuje złagodzeniem kursu komunistycznej władzy. A w lutym 1956 r. Nikita Chruszczow w swoim referacie potępił Stalina i stalinizm. To otworzyło pole do ogromnych oczekiwań w Polsce i ujawnienia skali niezadowolenia obywateli bloku wschodniego. Sytuacja ekonomiczna kraju była fatalna, nieudolność władzy potęgowała i tak już wybuchowe nastroje społeczeństwa. Suma tych zdarzeń doprowadziła do czerwcowego buntu w Poznaniu i później do polskiego października.

- Poznański bunt musiał skończyć się rozlewem krwi?
- Moim zdaniem - tak. W 1956 roku Polską rządziła ekipa, która zasmakowała w zdobywaniu władzy w latach 1944-1945. Dla nich zdobywanie i utrzymanie władzy przemocą było zgodne z założeniami komunizmu w myśl zasady, że jeśli ktoś podnosi na tę władzę rękę, to ta ręka musi być odrąbana. A do śmierci Stalina komunistyczna władza naprawdę mordowała bez litości - kilka tygodni wcześniej z pełną premedytacją UB zamordował gen. Fieldorfa, a w grudniu 1952 r. stracono trzech komandorów marynarki. Dla tej władzy mordowanie przeciwników było czymś oczywistym. Rządzili w ten sposób przez 10 lat kompletnie nie wiedząc, co czują naprawdę Polacy. Nie dopuszczali do siebie myśli, że w Polsce może być źle lub bardzo źle. Stąd ich wściekłość na tych, którzy w Poznaniu śmieli podnieść rękę na ustrój powszechnej szczęśliwości.

- Poznański czerwiec był końcem polskiego stalinizmu?
- Tak, na pewno był częścią destalinizacji Polski, choć trudno mówić, że stanowił przełom w powolnym odzyskiwaniu niepodległości. Jednak silnie rzutował na polską pamięć kolejnego buntu w 1970 i rewolucji 1980 roku, kiedy odwoływano się nie tylko do masakry na Wybrzeżu, ale i poznańskiego czerwca. Do dziś trwa spór historyków, czy gdyby nie było krwawej rozprawy w Poznaniu, doszłoby do przełomowego VIII Plenum PZPR w październiku 1956. Na pewno Poznań wziął na siebie ofiarę, którą mogli zapłacić np. chłopi, gdy zaczęli rozwalać PGR-y i odbierać swoją ziemię. Przecież spodziewaną reakcją komunistycznej władzy byłoby wysłanie na wieś wojska i milicji, by zaprowadzić na powrót komunistyczny "porządek". Zatem ogromny poznański protest, pierwszy tak duży strajk w powojennej Polsce, dotyczył nie tylko żądań poszanowania praw pracowniczych, zobowiązania władz do troski o godny poziom życia. To także wielka lekcja walki o prawdziwą historię, walka z propagandowym zakłamaniem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska