Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Czułem ból.. czułem wyciąganie noża z serca". Mężczyzna, ugodzony przez pijanego kolegę rzeźnika, odzyskuje siły

Ewa Wawro / Nowiny24
fot. Marek Dybaś / Nowiny24
- Czułem, jak nóż wbija mi się w serce. Czułem rozchodzące się po ciele ciepło i to, jak uchodzi ze mnie życie - opowiada drżącym głosem "Nowinom" Stanisław Żmuda.

www.pomorska.pl/krajswiat

Więcej informacji z kraju przeczytasz na stronie www.pomorska.pl/krajswiat

Wczoraj Stanisław Żmuda został przeniesiony z intensywnej terapii na chirurgię. Kiedy go odwiedziliśmy żartował, że serce bije mu jak dzwon. Przez piżamę, pod nią ma opatrunek, widać miarowe, silne skurcze. To niesamowity widok. Zwłaszcza dla pana Stanisława.

- Widać, że żyję - uśmiecha się.

Tydzień wcześniej balansował na granicy życia i śmierci. Jest pracownikiem Zakładu Masarskiego Trio w Jaśle. To stamtąd trafił do szpitala z przebitym na wylot sercem. Początkowo wyglądało to na nieszczęśliwy wypadek przy pracy. Gdy po ciężkiej operacji Żmuda odzyskał przytomność powiedział, że został ugodzony przez…kolegę z pracy - Andrzeja K.

- On nie był sobą, nie wiedział chyba, co robi … pod wpływem alkoholu zawsze robił się agresywny - mówi Stanisław Żmuda.

Tych kilku sekund nigdy nie zapomni.

- Czułem, jak nóż wbija mi się w serce, czułem ból.. czułem wyciąganie noża z serca - opowiada łamiącym się głosem. Sięga po papierową serwetkę i ściera pot z czoła. - I od razu taka wielka słabość, rozchodzące się po ciele ciepło… Czułem, jak całe życie w momencie ze mnie ucieka - dodaje po chwili.

Osunął się na kolana. Od tego momentu niewiele pamięta. Nieprzytomnego w chłodni znalazł go jeden z pracowników. Wezwał innych. Myśleli, że zemdlał, więc wynieśli go na zewnątrz.

- Ocknąłem się na chwilę na rampie przeładunkowej - opowiada pan Stanisław. - Czułem, jak strzelali mnie po buzi, słyszałem, jak krzyczeli, żebym się ocknął.

Pogotowie przyjechało bez lekarza, bo wezwanie było do omdlenia. Na szczęście, szpital jest tuż obok.

- Drugi raz na chwilę odzyskałem świadomość na stole operacyjnym - opowiada mężczyzna. - Wiedziałem, co się stało, wiedziałem, że to kolega mi zrobił.

Andrzej K., 35-letni mieszkaniec Lubli w gminie Frysztak, zataił, co się stało w chłodni. Nawet nie próbował Stanisławowi udzielić pomocy. Dopiero po zeznaniach poszkodowanego, zatrzymany przez policję, przyznał się do wszystkiego. Bronił się, mówiąc, że był pijany, że nie wiedział, co robi, że się przestraszył. O jego skłonnościach do nadużywania alkoholu w firmie wszyscy dobrze wiedzieli. Dziś twierdzą, że w pracy nigdy nie pił. Co innego mówi ugodzony.

- W pracy też popijał, także tego dnia, sam widziałem - twierdzi Stanisław Żmuda. Za usiłowanie zabójstwa Andrzejowi K. grozi 25 lat więzienia.

Żmuda twierdzi, że do zawodu już nie wróci. W masarniach przepracował 16 lat. Wystarczy.

- Mam uraz na zawsze, muszę zmienić pracę, nie dam rady już się tym zajmować - przyznaje.

Teraz musi skupić się na rekonwalescencji. Czeka go też konsultacja kardiologiczna w Rzeszowie. Jeśli nadal będzie w tak szybkim tempie wracał do zdrowia, za 2 tygodnie wróci do domu w Bieździadce. Tam czeka na niego rodzina i dziewczyna.

- Iwona cały czas była przy mnie, jest wspaniała - uśmiecha się pan Stanisław. - Mieliśmy się pobrać za rok, ale teraz chyba to przyspieszymy - zdradza.

Źródło: Stanisław Żmuda: czułem jak nóż wbija mi się w serce. To cud, że żyję - www.nowiny24

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska