Duńczyk z pewnością nie zalicza się do grona fanów Sajfutdinowa. Od pierwszego turnieju tegorocznej edycji IMŚ, o pokolenie młodszy żużlowiec, staje mu na drodze do zwycięstwa. W każdym z trzech dotychczasowych turniejów, spotkania obu żużlowców na torach, wywoływały mnóstwo komentarzy. Ostatnie zawody i kontrowersyjne wykluczenie Pedersena z finału doprowadziło Duńczyka do furii. Wściekły, uderzył w monitor, na którym oglądał powtórkę finałowego wyścigu (a potem triumf Sajfutdinowa) i złamał mały palec. Zagroził też bojkotem GP Danii, a zdanie zmienił dopiero, kiedy Ole Olsen odsunął od sędziowania Wojciecha Grodzkiego.
Puszczają mu nerwy
Z niecierpliwością czeka na start w Kopenhadze. - Tam będzie moja publiczność. Żałuję tylko, że sam sobie jestem winien kontuzji. Puściły mi nerwy, gdy w parku maszyn oglądałem w telewizji powtórki feralnego wyścigu. Uderzając w płaski monitor chciałem przebić go palcem na wylot. Niestety, okazał się twardszy niż moja ręka. Zdjąłem gips i ze swoim fizjoterapeutą przeprowadziłem najróżniejsze testy.
Postanowiłem zrezygnować z piątkowego treningu, aby oszczędzać rękę na sobotnie zawody. Przejadę się tylko po torze, aby zapoznać się z nawierzchnią.
Pedersen nie ukrywa też swojej niechęci do lidera klasyfikacji generalnej cyklu, Jasona Crumpa. Ostatnio oskarżał Australijczyka o prowadzenie wojny psychologicznej. Teraz zapewnia, że Crump, który także uczestniczył w kraksie w Goeteborgu, symuluje kontuzję. - Rozpowiada, że połamał sobie kostki w dwóch palcach. Widziałem go jednak w akcji w szwedzkiej lidze i uważam, że to co mówi jest wielkim oszustwem. On bardzo dobrze się czuje i tylko symuluje oszukując wszystkich, aby zdobyć trochę sympatii przed GP w Kopenhadze.
Milion za tytuł?
Rywale niewiele robią sobie z ataków Pedersena. I na dobre im to wychodzi. Crump i Sajfutdinow to, póki co, najlepsi zawodnicy tegorocznej edycji IMŚ. I o ile po Australijczyku można było spodziewać się znakomitych wyników, o tyle postawa Rosjanina to niespodzianka. O tym, że Sajfutdinow ma ogromny talent do jazdy na żużlu, wiedział chyba każdy, kto choć raz oglądał go w akcji na torze. Mało kto spodziewał się jednak, że już w swoim pierwszym roku startów w elicie, będzie wygrywał turnieje Grand Prix. A on, z trzech rund, dwa razy stawał na najwyższym stopniu podium.
Zaskoczony z pewnością musi być jeden ze sponsorów Sajfutdinowa. Przed sezonem z jego ust padła ponoć poważna deklaracja; za wywalczenie mistrzostwa świata obiecał swojemu podopiecznemu premię w wysokości miliona złotych!
Do ostatecznych rozstrzygnięć jeszcze długa droga. A szans i ochoty na medale IMŚ nie stracili inni. Blisko czołówki trzymają się Tomasz Gollob i Greg Hancock (piąte i szóste miejsce w rankingu), a głodni sukcesów na arenie międzynarodowej są ich młodsi koledzy: Fredrik Lindgren i Kenneth Bjerre. Wysokie, trzecie miejsce w klasyfikacji zajmuje kapitan Polonii Bydgoszcz Andreas Jonsson. Przed GP Danii Szwed ma jednak problemy. Z powodu złego samopoczucia musiał przerwać piątkowy trening przed zawodami. - Myślę, że mam temperaturę - poinformował na swojej stroni internetowej. - Czuję się bardzo słabo; boli mnie gardło, ledwo mówię i mam jakiś kłopot z uszami. Przez to mam kłopot z zachowaniem równowagi i balansu, więc jazda na torze była po prostu niebezpieczna.
Początek Grand Prix Danii - sobota, godz. 19.00. Transmisja w Canal+ i Radiu PiK. Relacja "na żywo" także na www.Pomorska.pl
(maz)
[email protected]