Czy to sukces? - Dyżur dziś od 12.00 do 14.00
Czy to sukces? - Dyżur dziś od 12.00 do 14.00
0 800-170-755 bezpłatna infolinia
Czy Erika Steinbach i niemiecki Związek Wypędzonych rzeczywiście mogą nam zaszkodzić? Czy kampania przeciw Steinbach jest dziś potrzebna? Może to tylko my, Polacy, ją nakręcamy?
Czekam na telefony i e-maile Wojciech Mąka
[email protected]
Możecie również wziąć udział w naszej internetowej sondzie - Czy kampania przeciw Steinbach jest dziś potrzebna?
Polski rząd uważa, że to sukces, opozycja twierdzi, że to sukces wymyślony. Od dawna o Steinbach nie mówiło się w Polsce tyle, co teraz.
Wczoraj Bronisław Komorowski, marszałek Sejmu, zaznaczył, że rezygnacja Eriki Steinbach to dobra decyzja, bo "miała całą serię wypowiedzi i zachowań, które czynią ją symbolicznie politykiem, który jątrzy w relacjach polsko-niemieckich, a nie rozwiązuje problemy."
To tylko unik
Niemiecki Związek Wypędzonych, którego Steinbach jest szefową, nie zdecydował się wystawiać jej kandydatury do rady niemieckiego "Widocznego znaku".
Zdania na temat tego zdarzenia są jednak podzielone. Wojciech Roszkowski, historyk, uważa, że brak nominacji dla Eriki Steinbach to chwilowy unik i rozwiązanie tymczasowe. - Z punktu widzenia Związku to dobre posunięcie, które pozwoli zobaczyć, w jakich warunkach da się to zrobić kiedyś - stwierdził Roszkowski.
Brak twardej ręki
Tymczasem prof. Antoni Dudek, historyk z Uniwersytetu Jagiellońskiego twierdzi: - Zdarza się, że Niemcy wbrew temu, co niekiedy się o nich mówi, słuchają polskiego głosu. Dudek podkreślił rolę Władysława Bartoszewskiego w tej sprawie.- Ze strony polskiej był osobą, która się w to najmocniej zaangażowała. Mimo że używał często słów zbyt mocnych i dosadnych, to jednak odniósł skutek - powiedział.
Jarosław Kaczyński, prezes PiS, cieszy się, że w radzie niemieckiej fundacji poświęconej wysiedleniom nie będzie Eriki Steinbach, ale jednocześnie martwi się, że Centrum Przeciwko Wypędzeniom w ogóle powstaje.
- Muzeum jest z polskiego punktu widzenia niemożliwe do przyjęcia - powiedział wczoraj. Kaczyński uznał, że gdyby premier Donald Tusk prowadził od początku twardą politykę, to prawdopodobnie muzeum by nie było.