Kredyt goni kredyt
Dziura w miejskiej kasie jest ogromna. Nie ma pieniędzy na zapłacenie faktur, wynagrodzenia i opał w szkołach, oświetlenie uliczne i wiele innych potrzeb. Na dodatek miasto ma do spłacenia wiele kredytów.
Do końca przyszłego roku trzeba oddać ponad 19 tys. kredytu zaciągniętego na budowę Orlika. Na niedawnej sesji rady burmistrz Kazimierz Tułodziecki dziwił się, jakim cudem nieszawski Orlik bez zaplecza socjalnego kosztował ponad milion złotych. Ma zamiar przyjrzeć tej sprawie.
Nieszawa. O fotel burmistrza będzie walczyć czterech kandydatów
Do końca 2013 roku trzeba spłacić kredyt (ponad 187 tys. zł) zaciągnięty na potrzeby Zespołu Szkół. Dwie księgowe spoza miasta, poproszone przez obecnego burmistrza o przyjrzenie szkolnemu budżetowi, stwierdziły, że brakuje wielu dokumentów finansowych. Być może są w Rejonowej Prokuraturze we Włocławku, która od paru miesięcy też bada te finanse. Tymczasem Agata Żmirska - Zbroniec, dyrektorka ZS, powiedziała na sesji, że nie zgadza się z opinią, że Licum Ogólnokształcące tak bardzo kosztuje miasto, bo dotacja wynosi 207 tys. złotych, a wynagrodzenia nauczycieli 166 tys. złotych, a więc z dotacji powinny zostać jakieś pieniądze.
Do końca 2014 roku miasto musi oddać ponad 29 tys. złotych kredytu wziętego na modernizację placu apelowego przy szkole. Dwa kredyty (997 tys. zł i 795 tys. zł) wzięte na budowę budynku komunalnego, trzeba oddać do końca 2025 roku.
Jeśli uda się pozyskać niezbędnie potrzebny kolejny kredyt w wysokości 940 tys. złotych na spłatę tegorocznych zobowiązań i kolejny,planowany w roku 2012 w wysokości 460 tys. złotych, to zadłużenie miasta wyniesie 57,42 proc. przy dopuszczalnym 60 procent.
Radosna działalność gospodarcza?
Niektórzy radni (Beata Belter, Mariusz Lipigórski) zarzucali powołanemu przez premiera burmistrzowi, że nic nie robi, tylko mówi.
- Nie rozmawialibyśmy tu dziś, gdyby nie państwa radosna działalność gospodarcza przez minione lata - odpierał zarzuty burmistrz, zwracając się głownie do radnych poprzednich kadencji.
Wytknął niezrozumiałe dla niego decyzje, jak choćby to że zainwestowano 800 tys. złotych w uzbrojenie działek budowlanych, a spodziewano się uzyskać z ich sprzedaży...600 tys. złotych. Jak dotąd zainteresowania działkami nie ma. Zgłosiła się jedna osoba.
Kazimierz Tułodziecki przypomniał, że jego zadanie to przygotowanie programu naprawczego, który będzie realizował wybrany 4 grudnia burmistrz. - Wiem, że tu oczekuje się na komisarza, który rozwiąże radę i sam będzie rządził, ale on też nic nie zrobi bez pieniędzy, a zaciągnięty kredyt trzeba będzie spłacić, nawet ten najtańszy - tłumaczył.
"Pomorskiej" powiedział, że w mieście oczekują, że to on "wyczyści" , wszystkie niewygodne dla obecnych radnych i kandydatów na burmistrza sprawy, jak na przykład powiadomienie organów ścigania o nieprawidłowościach, "posprząta wszystkie brudy", wskaże, jak wyjść z kryzysu, załatwi kredyty. A nowy burmistrz po prostu będzie sobie spokojnie rządził. - Ale tak się nie da - mówi.
Świetęgo Mikolaja nie będzie
Radna Belter próbowała zapisać w uchwale, że burmistrz ma załatwić jednoprocentowy kredyt do 15 listopada, za co została zrugana przez Kazimierza Tułodzieckiego, który podkreślił, że wcale nie jest powiedziane, że mała Nieszawa dostanie kredyt z programu rządowego, a wtedy trzeba będzie zwrócić się do banków, gdzie warunki się negocjuje.
Nieszawa. Ratusz chce wyznaczyć jasne zasady działania
Ostatecznie uchwalono, że ma postarać się o jak najtańszy kredyt w jak najszybszym czasie i na razie w grę wchodzi kwota 940 tys. złotych. - być moze będzie tak, że w przyszym roku nie będziemy musieli zaciągać kolejnego kredytu - tłumaczyła radna Balter.
- Odnoszę wrażenie, że w Nieszawie wszyscy, łącznie z radnymi nie zdają sobie sprawy z dramatycznej sytuacji miasta. Oczekują że pojawi się jakiś Święty Mikołaj z pieniędzmi i uratuje miasto. Ale Świętego Mikołaja nie będzie. Tu potrzebna jest jasna wizja rozwoju gospodarczego miasta, której u nikogo nie widzę, i bardzo, bardzo ciężka praca przez wiele lat przy zaciśniętym pasie - powiedział nam burmistrz.
Kazimierz Tułodziecki zwraca uwagę też na to, że wcale nie jest powiedziane, że Regionalna Izba Obrachunkowa zgodzi się na zaciągnięcie kolejnego kredytu, jeśli nie pokaże się, skąd będą pieniądze na spłatę. Rzeczywiste pieniądze, a nie wirtualne, jak te ze sprzedaży działek. Wiele zależy od oceny programu naprawczego. Ten, na którym pracuje specjalnie powołana do tego komisja przez poprzedniego burmistrza na razie rewelacyjnych pomysłow nie ma.
Co będzie, gdy RIO nie zgodzi się na kredyt? Należy brać pod uwagę najczarniejszy scenariusz. Jaki? Burmistrz nie dopuszcza myśli, że trzeba będzie go wdrożyć (a można) i dlatego woli głośno o nim nie mówić.
Czytaj e-wydanie »