Pierwszy termin zakończenia inwestycji minął z końcem 2010 roku. Następnych też nie dotrzymano. Ostatni minął 31 lipca.
Jak mówi prezes spółki Szpital Tucholski Leszek Pluciński, firma po raz kolejny wystąpiła o przedłużenie terminu. Podała różne przyczyny, m.in. losowe, czyli trzykrotne zalanie pomieszczeń piwnicznych w szpitalu. Na odpowiedź musi jednak poczekać.
Przeczytaj także:Pieniędzy brak. Za co dokończą szpital?
- Żadne decyzje nie zapadły. Firma wystąpiła już na piśmie o naszą zgodę. Takiej zgody nie uzyskała. Będziemy teraz rozmawiać z prawnikami i zarządem powiatu, jak tę sytuację rozliczyć i jakie znaleźć rozwiązanie - tłumaczy Pluciński.
Czy będą kary umowne dla wykonawcy? Tego na razie nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że inwestycja musi być zakończona w tym roku, choćby ze względu na dofinansowanie unijne. Poza tym podpisano już umowy z firmą zewnętrzną na prowadzenie oddziału kardiologii i stacji dializ. Te miałyby zacząć działać od przyszłego roku.
- Czasu mamy niewiele, ale front robót jest w tej chwili duży i się zwiększa. Mam nadzieję, że zdążymy. Chociaż nie mam spokoju w tym zakresie - przyznaje prezes.
Dotrzymywanie terminów to jednak nie jedyny problem związany z inwestycją. Zabrakło też pieniędzy. Dlatego powiat zwrócił się z prośbą do pozostałych samorządów o finansowe wsparcie. Jak mówi starosta Dorota Gromowska, rozmowy mają zostać sfinalizowane do końca sierpnia.
Dodajmy, że inwestorem jest spółka Szpital Tucholski, a płatnikiem powiat.