Przypomnijmy, Dominika i Waldemar Matuszakowie z firmy PHU MAT, którzy organizowali dwie dotychczasowe edycje Rzeki Muzyki finansowanej przez urząd miasta, dowiedzieli się , że ratusz wysłał zapytania ofertowe do innych firm. Ostatecznie UMB wybrał projekt Sceny Studio Jacka Pawlewskiego i Waleriana Krenza. Oferta Matuszaków miała być za droga, a miasto tłumaczy, że to troska o finanse publiczne.
Mistrzowie Parkowanie w Regionie - zobacz galerie zdjeć
Matuszakowie z taką decyzją się nie zgadzają, twierdzą także, że byli nią zaskoczeni, bo mieli zapewnienia urzędu miasta, że w tym roku także organizują Rzekę Muzyki. Urzędnicy odcinają się, mówiąc, że żadnych obietnic nie było. Ponadto Matuszakowie uważają, że miasto przywłaszczyło sobie ich pomysł letnich koncertów na wodzie i uznało go za swój. Urząd miasta stoi zaś na stanowisku, że jedynie scenariusze były autorstwa Matuszaków. Obie strony straszą się sądem, co z tego wyniknie? - Chcielibyśmy załatwić sprawę polubownie, ale jeśli się nie da, wejdziemy na drogę prawną - mówią Matuszakowie.
Na Facebooku huczy. Pod wpisami Matuszaków pojawiają się komentarze sugerujące bojkot tegorocznej Rzeki Muzyki. Zapytaliśmy bydgoszczan, co sądzą o całej sytuacji. - Jak nie wiadomo, o co chodzi, to wiadomo, że chodzi o pieniądze - mówi pani Elżbieta, która na zeszłoroczne koncerty chodziła regularnie. - Miasto brzydko postąpiło z organizatorami, zresztą pewnie to nie pierwszy taki przypadek. Ale bojkot? To chyba kiepski pomysł. Ostatecznie zostaną zbojkotowani niczemu niewinni artyści, a nie urzędnicy.
- Myślę, że obie strony nie są bez winy - uważa Adrianna, studentka. - Każda ciągnie w swoją stronę. Ale dla miasta to kiepskie świadectwo. A Matuszakowie? Cóż, może powinni zrobić konkurencyjną imprezę.
Do tematu wrócimy.