Powiadomiony został już też rzecznik praw dziecka i kuratorium. A także policja i Prokuratura Rejonowa. Wczoraj te zawiadomienia złożył Urząd Miejski w Chojnicach. Po tym, jak rodzice powiadomili burmistrza o sytuacji. Napisali też list, pod którym się podpisali prawie wszyscy rodzice z grupy „Malinki”, z założenia integracyjnej i dla dzieci z autyzmem.
Rodzice własne zawiadomienie złożyli już wcześniej. - Dwie matki znalazły do mnie kontakt i poinformowały mnie o tych rzeczach, które działy się w „Malinkach”. Po wysłuchaniu matek postanowiliśmy sprawę zgłosić na policję - mówi ojciec czteroletnich autystycznych bliźniaków. - Stała się im straszna krzywda!
- Dowodami są na razie opowieści dzieci, ale się pokrywają - podkreśla Grzegorz Czarnowski, dyrektor wydziału oświaty. - To jest tak, że rodzice wyciągnęli te informacje poprzez rozmowę, zabawę. Jedno dziecko mówiło: Mama, ja już chyba za dużo gadam i klamerkę brało i sobie usta zamykało tą klamerką.
- Moich dzieci nie mogę niestety spytać, bo one nie mówią - opowiada ojciec bliźniaków. - Ale jedna z matek potwierdziła informację, do ust bliźniaków chronicznie wkładano chusteczkę. Było nawet tak, że córka się zakrztusiła i prawie wzywano pogotowie. Nikt nas o tym nie zawiadomił.
- Właścicielka przedszkola po prośbach rodziców odsunęła obie panie od pracy i pewnie będzie skłaniała się do tego, by rozwiązać z nimi umowy o pracę - twierdzi Czarnowski.
„Skrzaty” to przedszkole niepubliczne . - Faktycznie, wpłynęły niepokojące sygnały na temat pracy nauczycielek - potwierdza właścicielka placówki Magdalena Paterek. - Zostały odsunięte od pracy z dziećmi. Teraz trwają czynności wyjaśniające.
Zapytaliśmy, czy ona sama miała wcześniej jakieś informacje i czy rozmawiała z nauczycielkami, wobec których stawiane są zarzuty. - Odpowiedź na te pytania jest taka sama: Wyjaśniamy.
Dzieci „ za karę” miały być podobno zamykane także w ciemnym pomieszczeniu. Jedna z nauczycielek pracowała wcześniej przez lata w miejskiej szkole.
- To nauczyciele z wieloletnim stażem, którzy nigdy takich rzeczy nie powinni robić - mówi Czarnowski.
- Jako rodzice staramy się wyprowadzić nasze dzieci z autyzmu, nauczyć mowy - mówi tata bliźniaków. - Trwają terapie, jeździmy do specjalistów. A my teraz zauważamy stany lękowe u dzieci. Podchodzę, a syn nagle podnosi rękę, bo się boi, córka natomiast - kuca. Jest też regres mowy, bo syn coraz więcej mówił, teraz nie mówi prawie nic.
Nauczycielki miały podobno w taki sam sposób zachowywać się wobec większości dzieci z grupy „Malinki”.
W sali był monitoring, teraz jest zabezpieczony. Rodzice pytali właścicielkę, dlaczego nie kontrolowała swoich pracowników. Usłyszeli, że po prostu nie patrzała.
Emerytury dla matek. Sprawdź, o co w tym chodzi!
