Podwyżka cen biletów, którą od środy wprowadził miejski przewoźnik, rozemocjonowała naszych Czytelników. - Mam zapas biletów jeszcze w starych cenach. W środę rano chciałem dokupić bilet za dwadzieścia groszy, tak zwany "dopełniacz", ale w moim kiosku nie było to możliwe - mówi Karol T. _- Kioskarka powiedziała mi, że te, które dostała, rozeszły się jak ciepłe bułeczki. Proponowała, żebym poczekał, bo _ma dostać kolejną partię, ale czy autobus, na który się śpieszyłem, też miał na mnie poczekać? Włocławianin twierdzi, że w środę o godz. 14.30 chciał kupić "dopełniacze" w Biurze Obsługi Klienta przy ul. Rysiej i tam także ich nie otrzymał.
Inny Czytelnik zwraca uwagę, że "dopełniacz" za 20 gr. pasuje jedynie do biletów po 1.90 zł. - A co biletami za złoty czternaście, dziewięćdziesiąt pięć groszy czy dwa pięćdziesiąt? - pyta.
- Od kiedy pracuję w tej firmie, a więc od bez mała dwudziestu lat, nie było tak wielkiego dodruku biletów - mówi Marek Krygier, prezes Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego. -_ Do tej pory wydrukowaliśmy szesnaście tysięcy "dopełniaczy" i zamówiliśmy kolejne siedem. Nie rozumiem więc, skąd braki w kioskach. _Z drugiej strony, jak mówi prezes Krygier, są to prywatne punkty sprzedaży i nikt nie może wpływać na to, ile i jakie bilety zamawiają ich właściciele. - _Co nie znaczy, że można generalizować, iż w kioskach nie ma odpowiednich biletów, bo gdzie by się podziało te _szesnaście tysięcy już wydrukowanych? - pyta prezes Krygier.
Martwią się ci, którzy mają zapas biletów. Wśród nich nie brakuje kioskarzy i właścicieli sklepików w pobliżu przystanków autobusowych. - Przestrzegaliśmy, aby nie robić zapasów biletów, bo idzie podwyżka. Mówiliśmy, że trzeba racjonalizować zakupy - przypomina M. Krygier.
- Prezesowi dobrze mówić - ripostuje Tadeusz Z., sprzedawca w kiosku na osiedlu Południe. - Gdy zabraknie mi biletów czy karnetów, to stracę klienta, który codziennie kupuje u mnie gazety i papierosy. Przecież ja z tego żyję!
- Mogę wozić ludzi za darmo - deklaruje Marke Krygier, nie ukrywając, że nie rozumie ataków na MPK. - Ktoś jednak musi kupić paliwo, wypłacić ludziom pensje i tak dalej... - zaznacza prezes.
Gdyby podwyżkę biletów wprowadzono z początkiem miesiąca, przejście na inny taryfikator byłoby mniej nerwowe. To już jednak nie wina MPK. Uchwała Rady Miasta musiała się uprawomocnić. Szkoda, że cierpią na tym pasażerowie.