https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Daleko po wodę, blisko na cmentarz

Adam Lewandowski
Tak wygląda sufit w pokoju u Mrozińskich.
Tak wygląda sufit w pokoju u Mrozińskich. Adam Lewandowski
- Kto będzie winny, jak nam sufit albo dachówka na łeb spadnie i kogoś zabije?! - pytają mieszkańcy domu w Wudzynie.

Wudzyn to ładna i duża wieś. Bogata. Na niewielkim wzniesieniu kościół z cmentarzem, poniżej zwarta zabudowa wsi, od której odstaje tylko dom przy Lipowej 6. Tylko mieszkające w nim cztery rodziny nie mają wodociągu i kanalizacji. Dla nich przy ulicy, do której mają z pięćdziesiąt metrów, jest hydrant. Zimą, jak zamarznie, chodzą po wodę do sąsiada spod piątki. - Szkoda tych ludzi - mówi Romuald Warywoda. - Jak możemy im pomóc, to dlaczego nie mamy użyczyć im wody?

Mieszkają podle

- To dobrzy ludzie - powiadają inni. - Są tam głównie starzy ludzie i jeden młody kaleka, bez nogi. Mieszkają podle.

- Jak PGR był, to jeszcze jakoś dbał o ten dom - opowiada sołtys Edward Przewłoka. - Ale padł i Agencja Nieruchomości Rolnych sprzedała ten dom razem z ziemią w prywatne ręce. Nikt teraz nie wie, co z tym domem zrobić. Jest w takim stanie, że trzeba by go zburzyć. Ale co zrobić z tymi ludźmi?

Na słowo honoru

Na dachu brakuje dachówek. Niektóre trzymają się tylko na słowo honoru. Byle podmuch wiatru może je zrzucić wprost na głowy bawiących się na podwórku dzieci. Nad nimi góruje wyszczerbiony komin. Też byle wiatr może tu zrzucić cegły. Okna są w fatalnym stanie. Jedno zabite deskami.

Najgorzej jest w mieszkaniu na parterze po lewej, u Mrozińskich.

Zawalił się sufit

W pierwszym pomieszczeniu sufit podparty jest belką. W drugim nie ma już co podpierać. Bo sufit zawalił się dawno temu. Mieszkają w trzecim, gdzie sufit też może w każdej chwili spaść im na głowy. - Żyjemy tu od roku 1977 - mówi bezrobotny Zygmunt Mroziński. - Wtedy jeszcze był tu PGR. O tym, że Agencja sprzedała ziemię wraz z nami dowiedzieliśmy się, jak nowy właściciel przyjechał tu orać pole.

Ze wspólnego korytarza strome schody prowadzą na strych. A tam obraz nędzy i rozpaczy. Przez ubytki w dachu widać niebo. Również przez deski w szczycie domu. Są też dziury w podłodze. Można zajrzeć przez nie do pokoju sąsiada. Wiatr hula. Komin tak krzywy, że trudno uwierzyć, że jeszcze stoi. Obok komina, na tym strychu są dwa pokoje, w których mieszka 37-letni Czesław Kołodziejski ze schorowaną mamą.

Inwalida mieszka na piętrze

Czesław jest inwalidą. Piętnaście lat temu w wypadku stracił nogę. Pokazuje, jak z protezą schodzi po tych stromych schodach. I jak z wiadrem idzie po wodę. - Zimą spod naszych drzwi odgarniamy śnieg, który nawiewa tu przez dziurawy dach - mówi. - Wiele lat temu gmina proponowała nam, byśmy przenieśli się do pałacu w Trzebieniu. Ale mieliśmy sobie mieszkanko sami wyremontować. Nie było za co. Żyję więc z mamą tutaj.

Z roku na rok coraz gorzej

Zacieka też w mieszkaniu pani Anny Hiller. - Na szafę mi woda leci. Żyję tu 55 lat. I z roku na rok coraz gorzej. I coraz trudniej po wodę chodzić. Jeszcze trochę, a ten dach na głowę zleci i skończy się kłopot - _mówi pani Anna. - Jeszcze dobrze, że ten nowy właściciel nie chce od nas za czynsz._

Tomasz, brat Czesława mieszka na parterze. Sam wyremontował pokój, przedzielił, by dwójka dzieci była osobno.

- Byłam w gminie - opowiada Joanna, matka 3-letniej Kariny i 5-letniego Darka - Prosiłam wójta, by nam pomógł. Złożyłam pismo o inne mieszkanie. Nic nie zrobił. A przecież wie, jak mieszkamy. Był tu, kiedy nieżyjąca już babcia Tomka obchodziła 90 lat.

Joanna boi się o dzieci, kiedy są na podwórzu. Prosi, by nie bawiły się blisko dachu, z którego w każdej chwili mogą spaść dachówki i cegły z komina. Ale czy dzieci zawsze słuchają?

Wniosek bez echa

- Wniosek złożyłam - _powtarza. - Ale gmina mieszkań nie ma. Jesteśmy więc bez szans na nowe lokum i skazani na ten dom. A sami sobie nie jesteśmy w stanie pomóc. Tomek łata dziury w dachu, by mniej się lało na głowy. _

Tylko od strychu

- No, staram się - mówi 25-letni Tomasz. - Mieszkam tu od dziecka. Pierwsza dziura w dachu pojawiła się, jak pamiętam, 15 lat temu. Aż zwalił się sufit u Mrozińskich. Dachówki są stare, łaty zmurszałe, więc nie można tu wejść na dach, tylko zatykać dziury od strony strychu. Potrzebny jest nowy dach.

Taki jest stan domu przy Lipowej 6 w Wudzynie. Co o tym, jak ci ludzie mieszkają, powie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego?

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska