Jubilaci poznali się w 1957 roku na zabawie w Józefowie, dokąd pani Danka z Inowrocławia przyjechała do swej koleżanki. Na zabawę z pobliskiego Palędzia Kościelnego przybył też Felicjan Badtke, syn Józefa, który świadczył usługi w zakresie kowalstwa artystycznego. Wspominamy o tym dlatego, że później tradycje rzemieślnicze Badtków przejęły kolejne pokolenia.
Po pierwszym tańcu coś między nami zaiskrzyło. Przetańczyliśmy cały wieczór i... zakochaliśmy się
Wróćmy do początku znajomości diamentowej pary. - Po pierwszym tańcu coś między nami zaiskrzyło. Przetańczyliśmy cały wieczór i... zakochaliśmy się - wspomina pani Danuta.
- Nasza znajomość i uczucie wytrzymało próbę czasu. Potwierdziły to dwa lata mojej nieobecności z powodu służby wojskowej. Okazało się, że małżeństwo było nam przypisane - dodaje pan Felicjan.
Oboje byli wychowani w tradycyjnym, ciepłym domu. I taki też stworzyli. Starali się pogodzić życie rodzinne z obowiązkami zawodowymi - tak, by żadna ze sfer nie ucierpiała. Pytamy o receptę na udany związek. - Oprócz miłości ważna jest też tolerancja i cierpliwość. Bardzo ważne są również dzieci, bo one spajają każde małżeństwo, a potem wnuki i prawnuki - zapewniają jubilaci.
Badtkowie wychowali dwóch synów oraz doczekali się pięciorga wnucząt i prawnuka. Najmłodsza latorośl - Nicolas - mieszka z wnuczką Patrycją w Anglii, to zarazem wnuk Fredericka Forsythe'a, światowej sławy angielskiego pisarza. To także znak nowych czasów. Po wejściu Polski do Unii Europejskiej świat dla wielu naszych rodaków się zglobalizował.
W ciągu minionych lat wiele zmieniło się też w życiu Badtków. Senior rodu po 10 latach pracy w Drukarni Kujawskiej zdecydował się na prowadzenie działalności gospodarczej. Początkowo w prymitywnym kiosku na osiedlu Piastowskim świadczył usługi dla ludności; dorabiał klucze, ostrzył narzędzia, grawerował tabliczki.
Niełatwe to były jednak czasy dla prywatnej inicjatywy. Brakowało zwłaszcza materiałów, obowiązywały limity
- Niełatwe to były jednak czasy dla prywatnej inicjatywy. Brakowało zwłaszcza materiałów, obowiązywały limity. Często więc jeździłem pociągami do innych miast w poszukiwaniu legalnych surowców. Na wszystko trzeba było mieć pokwitowanie, aby nie narazić się na wysokie kary. A kontrole miałem częste, także w zakładzie przy ulicy Poznańskiej, dokąd po kilku latach przeniosłem się z osiedla Piastowskiego. Dziś tam tradycje zawodowe kontynuuje syn Arkadiusz. Ma zupełnie inne, nowoczesne wręcz warunki pracy. I nie narzeka na braki materiałowe - twierdzi pan Felicjan.
Inny syn państwa Badtków - Robert - poszedł też w dobrym kierunku zawodowym; ukończył liceum plastyczne. I prowadzi własny zakład usługowy.
Pani Danuta również wspierała rodzinę. Przepracowała blisko 40 lat - najpierw w miejskiej przychodni obwodowej, a ostatnie lata przed emeryturą prowadziła księgowość w zakładzie męża.
Lata zleciały bardzo szybko, że aż trudno w to uwierzyć, ale potrafimy pogodzić się z upływającym czasem
60 lat wspólnego życia to kawał czasu i historii. - Lata zleciały bardzo szybko, że aż trudno w to uwierzyć, ale potrafimy pogodzić się z upływającym czasem - twierdzą jubilaci. A syn Arkadiusz podkreśla, że rodzice zawsze się szanują i doskonale rozumieją. Są dla siebie dużym wsparciem, zwłaszcza w trudnych chwilach, takich jak choroba. To cieszy. Pozostaje już nam tylko życzyć naszym wiernym czytelnikom zdrowia i kolejnego pięknego jubileuszu.
Wielki finał "Czar Par". Kruszwiczanie wygrali 300 tys. zł!
Dyżurny inowrocławskiej policji wraz z małżonką w finale pro...
