- Wydaje się, że we wtorek Spartę/Unifreeze czeka jeden z dwóch najważniejszych pojedynków rundy wiosennej. Przed pańską drużyną pierwszy mecz finału wojewódzkiego Pucharu Polski z Lechem DiM Rypin. Jakie nastawienie panuje w zespole?
- Psychicznie czujemy się mocni, zwłaszcza po półfinałowych meczach z Wdą Świecie. Zrobimy wszystko, aby puchar przyjechał do Brodnicy. Zapowiadają się nam dwa ciężkie spotkania. Nie dość, że zagramy w finale rozgrywek, to jeszcze szykują się małe derby. Może i nie będzie w nich pięknej gry, ale emocji nie powinno zabraknąć.
- Półfinałowe batalie z Wdą podniosły morale zespołu? Drużyna uwierzyła, że jest w stanie wygrywać z silniejszymi?
- Zdecydowanie tak. Takie spotkania, jak ostatnie mecze z III-ligowcem, który jeszcze niedawno aspirował do gry w II lidze, muszą budować pewność u zawodników. Udowodniliśmy, że stać nas na pokrzyżowanie szyków mocniejszym drużynom. Tworzymy zespół z charakterem. Gwarantuję, że żaden z moich zawodników we wtorek nie przejdzie obok meczu. Oni zostawią zdrowie na boisku!
- Sparcie/Unifreeze w ostatnich latach nieźle szło w pucharze na szczeblu wojewódzkim, ale w decydujących momentach brakowało jej szczęścia. Choćby rok temu, gdy po wygranej u siebie 2:0 właśnie z Lechem, w rewanżu poległa aż 0:3. Czas odwrócić złą kartę.
- Nie można oglądać się za siebie i wracać do przeszłości. Trzeba przełamać złą passę. Innej możliwości nie widzę. Jesteśmy przygotowani na ciężki bój, z dogrywką i rzutami karnymi włącznie. Jeżeli wywieziemy z Rypina przynajmniej remis, to w kontekście rewanżu możemy czuć się pewniej.
- Lech praktycznie nie ma nic do stracenia. Niemal w ostatniej chwili przegrał walkę o awans do II ligi. Jeżeli przegra też Puchar Polski, to sezon będzie mógł spisać na straty.
- Mając tak wysoki budżet i mocną personalnie kadrę, Lech powinien spokojnie awansować i śmiać się z innych. Nie wierzę, żeby zlekceważyli nas w tym dwumeczu. Rypinianie podejdą również maksymalnie skoncentrowani.
- Kilku piłkarzy Sparty/Unifreeze, między innymi Łukasz Ciechowski i Mirosław Ratkowski, znają smak gry w Lechu. Motywacji przeciwko byłemu klubowi nie powinno im brakować.
- Nie znam dokładnie powodów ich odejścia z Rypina. Jeżeli byli niedoceniani bądź przedwcześnie skreśleni, to będą chcieli udowodnić coś w Lechu.
- Jaka jest pańska wiedza na temat lechitów?
- Słychać opinie, że Lech to zespół, który nie tworzy kolektywu. My zaś tworzymy całość - nie ma u nas gwiazd z nazwiskami, tylko są typowi rzemieślnicy. Gramy z sercem i dla drużyny, i dla kibiców. Będziemy chcieli udowodnić to we wtorek.
- Mocne i słabe punkty Lecha ma pan rozpracowane na czynniki pierwsze?
- Taktyka do tej pory była skupiona wokół osoby Pawła Piceluka. Kiedy wypadł on ze składu z powodu kontuzji, to Lech grał w kartkę. Rypinianie mają mocną linię pomocy. Trzeba zwrócić uwagę na kreatywnego Bartłomieja Fetera. U siebie zagrają ofensywnie, ale jesteśmy przygotowani na taką grę gospodarzy. Będziemy rozpracowywali lechitów, a szczegóły przekażę swoim zawodnikom na odprawie.
- Grzegorz Bała może być kluczowym piłkarzem w rywalizacji z Lechem?
- W wieku 40 lat Grzesiu przeżywa drugą młodość. On lubi mecze, takie jak te z Lechem. Potrafi skoncentrować się na lepsze drużyny. Najlepszym dowodem są jego ostatnie bramki przeciwko Wdzie czy w meczu z Cuiavią. Jeśli Lech odpuści jego krycie, to Bała ze swoją szybkością może skarcić rypinian.