1 z 7
Przewijaj galerię w dół
Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który...
fot. Paweł Skraba

Dariusz R., który podłożył bombę pod samochód żony. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa

Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który rzekomo podłożył w poniedziałek bombę pod samochód żony, Agnieszki H.

Przypomnijmy, w poniedziałek Agnieszka H. podjechała citroenem pod szkołę w Warlubiu, w której jest nauczycielką fizyki. Kiedy zatrzymała auto usłyszała dziwny sygnał. Zorientowała się, że pod samochodem przymocowana była bomba - pojemnik z nieznaną substancją i mechanizm tykający.

Szkołę ewakuowano, pirotechnicy z Bydgoszczy zdetonowali ładunek, który okazał się materiałami pirotechnicznymi.

O podłożenie bomby podejrzany jest mąż Agnieszki H. Dariusz R. Nieoficjalnie małżonkowie są w trakcie burzliwego rozwodu.

42-letni mieszkaniec Grudziądza usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa.

- Częściowo przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia były niespójne - mówi Monika Blok-Amenda, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Przyznał się do skonstruowania bomby, jednak zaprzeczył, jakoby chciał ją uruchomić, gdy żona będzie w samochodzie. Liczył, że wybuchnie ona na parkingu przed szkołą.

Zapytany, w jakim celu chciał wysadzić samochód, prokurator powtarza, że trudno powiedzieć, bo wyjaśnienia podejrzanego były niespójne.

Sąd po zapoznaniu się z aktami sprawy aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Prokurator potwierdza, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu.

- Napięte relacje między małżonkami trwają od dłuższego czasu. Nawzajem robili sobie złośliwości. Podejrzany się do tego przyznał, jednocześnie przekonywał, że celem podłożenia ładunku pod samochód żony nie była próba jej zabójstwa.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy mieszkaniec Grudziądza skonstruował bombę i podłożył ją pod auto swojej żon prawdopodobnie w nocy poprzedzającej zdarzenie.

Bomba miała eksplodować, gdy kobieta dojedzie do szkoły. Nie zadziałał mechanizm, choć policyjni antyterroryści twierdzą, że osoba którą ją skonstruowała miała pojęcie o ładunkach wybuchowych i bomba technicznie była przygotowana dość profesjonalnie.

Jak była skonstruowana bomba?
 
Plastikowy pojemnik, petardy, jakiś środek pirotechniczny (proszek) i zegar posłużyły 42-letniemu mieszkańcowi Grudziądza Dariuszowi R. do skonstruowania bomby.  A dokładnie wyglądało to tak: pojemnik po lodach wypełniony petardami i drugi po soku wypełniony nieustaloną masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika z ich wspólnej sypialni i 9-woltowej baterii, do tego kilka kabelków i gdyby wybuchło - kobieta by nie żyła.
 
Mężczyzna został zatrzymany w Bydgoszczy w pracy przez polcję. Nie był zdziwiony. Wyznał, że spodziewał się. Na co dzień pracował jako kierowca, był zatrudniony w firmie przewozowej.
 
Bobmę skontruował w garażu z matyeriałów ogólnodostępnych. Wszystko kupił w sklepach. Użył aż 2 litry (ponad 2 kg substancji wybuchowej). Liczył, że bomba wybuchnie w trakcie jazdy lub gdy żona dojedzie do szkoły. Z analizy wstępnej piretechników wynika, że cud sprawił, że bomba nie ekspolodowała (prawdopodbnie w trakcie jazdy wypiął się jeden z kabelków).
 
Na szczątkach bomby znaleziono jego odciski palców.

Zobacz wideo z doprowadzenia:

<center>
<iframe src="//get.x-link.pl/e62b64d9-174e-5f93-8b82-7ab48c2cb438,8a6cafa5-8452-22b2-7d98-88d043903d6e,embed.html" width="640" height="360" frameborder="0" webkitallowfullscreen="" mozallowfullscreen="" allowfullscreen=""></iframe>
</center>

Autor: ak

2 z 7
Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który...
fot. Paweł Skraba

Dariusz R., który podłożył bombę pod samochód żony. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa

Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który rzekomo podłożył w poniedziałek bombę pod samochód żony, Agnieszki H.

Przypomnijmy, w poniedziałek Agnieszka H. podjechała citroenem pod szkołę w Warlubiu, w której jest nauczycielką fizyki. Kiedy zatrzymała auto usłyszała dziwny sygnał. Zorientowała się, że pod samochodem przymocowana była bomba - pojemnik z nieznaną substancją i mechanizm tykający.

Szkołę ewakuowano, pirotechnicy z Bydgoszczy zdetonowali ładunek, który okazał się materiałami pirotechnicznymi.

O podłożenie bomby podejrzany jest mąż Agnieszki H. Dariusz R. Nieoficjalnie małżonkowie są w trakcie burzliwego rozwodu.

42-letni mieszkaniec Grudziądza usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa.

- Częściowo przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia były niespójne - mówi Monika Blok-Amenda, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Przyznał się do skonstruowania bomby, jednak zaprzeczył, jakoby chciał ją uruchomić, gdy żona będzie w samochodzie. Liczył, że wybuchnie ona na parkingu przed szkołą.

Zapytany, w jakim celu chciał wysadzić samochód, prokurator powtarza, że trudno powiedzieć, bo wyjaśnienia podejrzanego były niespójne.

Sąd po zapoznaniu się z aktami sprawy aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Prokurator potwierdza, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu.

- Napięte relacje między małżonkami trwają od dłuższego czasu. Nawzajem robili sobie złośliwości. Podejrzany się do tego przyznał, jednocześnie przekonywał, że celem podłożenia ładunku pod samochód żony nie była próba jej zabójstwa.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy mieszkaniec Grudziądza skonstruował bombę i podłożył ją pod auto swojej żon prawdopodobnie w nocy poprzedzającej zdarzenie.

Bomba miała eksplodować, gdy kobieta dojedzie do szkoły. Nie zadziałał mechanizm, choć policyjni antyterroryści twierdzą, że osoba którą ją skonstruowała miała pojęcie o ładunkach wybuchowych i bomba technicznie była przygotowana dość profesjonalnie.

Jak była skonstruowana bomba?
 
Plastikowy pojemnik, petardy, jakiś środek pirotechniczny (proszek) i zegar posłużyły 42-letniemu mieszkańcowi Grudziądza Dariuszowi R. do skonstruowania bomby.  A dokładnie wyglądało to tak: pojemnik po lodach wypełniony petardami i drugi po soku wypełniony nieustaloną masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika z ich wspólnej sypialni i 9-woltowej baterii, do tego kilka kabelków i gdyby wybuchło - kobieta by nie żyła.
 
Mężczyzna został zatrzymany w Bydgoszczy w pracy przez polcję. Nie był zdziwiony. Wyznał, że spodziewał się. Na co dzień pracował jako kierowca, był zatrudniony w firmie przewozowej.
 
Bobmę skontruował w garażu z matyeriałów ogólnodostępnych. Wszystko kupił w sklepach. Użył aż 2 litry (ponad 2 kg substancji wybuchowej). Liczył, że bomba wybuchnie w trakcie jazdy lub gdy żona dojedzie do szkoły. Z analizy wstępnej piretechników wynika, że cud sprawił, że bomba nie ekspolodowała (prawdopodbnie w trakcie jazdy wypiął się jeden z kabelków).
 
Na szczątkach bomby znaleziono jego odciski palców.

Zobacz wideo z doprowadzenia:





Autor: ak

3 z 7
Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który...
fot. Paweł Skraba

Dariusz R., który podłożył bombę pod samochód żony. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa

Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który rzekomo podłożył w poniedziałek bombę pod samochód żony, Agnieszki H.

Przypomnijmy, w poniedziałek Agnieszka H. podjechała citroenem pod szkołę w Warlubiu, w której jest nauczycielką fizyki. Kiedy zatrzymała auto usłyszała dziwny sygnał. Zorientowała się, że pod samochodem przymocowana była bomba - pojemnik z nieznaną substancją i mechanizm tykający.

Szkołę ewakuowano, pirotechnicy z Bydgoszczy zdetonowali ładunek, który okazał się materiałami pirotechnicznymi.

O podłożenie bomby podejrzany jest mąż Agnieszki H. Dariusz R. Nieoficjalnie małżonkowie są w trakcie burzliwego rozwodu.

42-letni mieszkaniec Grudziądza usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa.

- Częściowo przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia były niespójne - mówi Monika Blok-Amenda, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Przyznał się do skonstruowania bomby, jednak zaprzeczył, jakoby chciał ją uruchomić, gdy żona będzie w samochodzie. Liczył, że wybuchnie ona na parkingu przed szkołą.

Zapytany, w jakim celu chciał wysadzić samochód, prokurator powtarza, że trudno powiedzieć, bo wyjaśnienia podejrzanego były niespójne.

Sąd po zapoznaniu się z aktami sprawy aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Prokurator potwierdza, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu.

- Napięte relacje między małżonkami trwają od dłuższego czasu. Nawzajem robili sobie złośliwości. Podejrzany się do tego przyznał, jednocześnie przekonywał, że celem podłożenia ładunku pod samochód żony nie była próba jej zabójstwa.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy mieszkaniec Grudziądza skonstruował bombę i podłożył ją pod auto swojej żon prawdopodobnie w nocy poprzedzającej zdarzenie.

Bomba miała eksplodować, gdy kobieta dojedzie do szkoły. Nie zadziałał mechanizm, choć policyjni antyterroryści twierdzą, że osoba którą ją skonstruowała miała pojęcie o ładunkach wybuchowych i bomba technicznie była przygotowana dość profesjonalnie.

Jak była skonstruowana bomba?
 
Plastikowy pojemnik, petardy, jakiś środek pirotechniczny (proszek) i zegar posłużyły 42-letniemu mieszkańcowi Grudziądza Dariuszowi R. do skonstruowania bomby.  A dokładnie wyglądało to tak: pojemnik po lodach wypełniony petardami i drugi po soku wypełniony nieustaloną masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika z ich wspólnej sypialni i 9-woltowej baterii, do tego kilka kabelków i gdyby wybuchło - kobieta by nie żyła.
 
Mężczyzna został zatrzymany w Bydgoszczy w pracy przez polcję. Nie był zdziwiony. Wyznał, że spodziewał się. Na co dzień pracował jako kierowca, był zatrudniony w firmie przewozowej.
 
Bobmę skontruował w garażu z matyeriałów ogólnodostępnych. Wszystko kupił w sklepach. Użył aż 2 litry (ponad 2 kg substancji wybuchowej). Liczył, że bomba wybuchnie w trakcie jazdy lub gdy żona dojedzie do szkoły. Z analizy wstępnej piretechników wynika, że cud sprawił, że bomba nie ekspolodowała (prawdopodbnie w trakcie jazdy wypiął się jeden z kabelków).
 
Na szczątkach bomby znaleziono jego odciski palców.

Zobacz wideo z doprowadzenia:





Autor: ak

4 z 7
Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który...
fot. Paweł Skraba

Dariusz R., który podłożył bombę pod samochód żony. Usłyszał zarzut usiłowania zabójstwa

Prokuratura w Świeciu przesłuchuje Dariusza R., który rzekomo podłożył w poniedziałek bombę pod samochód żony, Agnieszki H.

Przypomnijmy, w poniedziałek Agnieszka H. podjechała citroenem pod szkołę w Warlubiu, w której jest nauczycielką fizyki. Kiedy zatrzymała auto usłyszała dziwny sygnał. Zorientowała się, że pod samochodem przymocowana była bomba - pojemnik z nieznaną substancją i mechanizm tykający.

Szkołę ewakuowano, pirotechnicy z Bydgoszczy zdetonowali ładunek, który okazał się materiałami pirotechnicznymi.

O podłożenie bomby podejrzany jest mąż Agnieszki H. Dariusz R. Nieoficjalnie małżonkowie są w trakcie burzliwego rozwodu.

42-letni mieszkaniec Grudziądza usłyszał już zarzut usiłowania zabójstwa.

- Częściowo przyznał się do winy, jednak jego wyjaśnienia były niespójne - mówi Monika Blok-Amenda, zastępca prokuratora rejonowego w Świeciu. - Przyznał się do skonstruowania bomby, jednak zaprzeczył, jakoby chciał ją uruchomić, gdy żona będzie w samochodzie. Liczył, że wybuchnie ona na parkingu przed szkołą.

Zapytany, w jakim celu chciał wysadzić samochód, prokurator powtarza, że trudno powiedzieć, bo wyjaśnienia podejrzanego były niespójne.

Sąd po zapoznaniu się z aktami sprawy aresztował podejrzanego na trzy miesiące.

Prokurator potwierdza, że małżeństwo jest w trakcie rozwodu.

- Napięte relacje między małżonkami trwają od dłuższego czasu. Nawzajem robili sobie złośliwości. Podejrzany się do tego przyznał, jednocześnie przekonywał, że celem podłożenia ładunku pod samochód żony nie była próba jej zabójstwa.

Jak nieoficjalnie ustaliliśmy mieszkaniec Grudziądza skonstruował bombę i podłożył ją pod auto swojej żon prawdopodobnie w nocy poprzedzającej zdarzenie.

Bomba miała eksplodować, gdy kobieta dojedzie do szkoły. Nie zadziałał mechanizm, choć policyjni antyterroryści twierdzą, że osoba którą ją skonstruowała miała pojęcie o ładunkach wybuchowych i bomba technicznie była przygotowana dość profesjonalnie.

Jak była skonstruowana bomba?
 
Plastikowy pojemnik, petardy, jakiś środek pirotechniczny (proszek) i zegar posłużyły 42-letniemu mieszkańcowi Grudziądza Dariuszowi R. do skonstruowania bomby.  A dokładnie wyglądało to tak: pojemnik po lodach wypełniony petardami i drugi po soku wypełniony nieustaloną masą pirotechniczną. Wszystko było podłączone do budzika z ich wspólnej sypialni i 9-woltowej baterii, do tego kilka kabelków i gdyby wybuchło - kobieta by nie żyła.
 
Mężczyzna został zatrzymany w Bydgoszczy w pracy przez polcję. Nie był zdziwiony. Wyznał, że spodziewał się. Na co dzień pracował jako kierowca, był zatrudniony w firmie przewozowej.
 
Bobmę skontruował w garażu z matyeriałów ogólnodostępnych. Wszystko kupił w sklepach. Użył aż 2 litry (ponad 2 kg substancji wybuchowej). Liczył, że bomba wybuchnie w trakcie jazdy lub gdy żona dojedzie do szkoły. Z analizy wstępnej piretechników wynika, że cud sprawił, że bomba nie ekspolodowała (prawdopodbnie w trakcie jazdy wypiął się jeden z kabelków).
 
Na szczątkach bomby znaleziono jego odciski palców.

Zobacz wideo z doprowadzenia:





Autor: ak

Pozostały jeszcze 2 zdjęcia.
Przewijaj aby przejść do kolejnej strony galerii.

Polecamy

Finał igrzysk dzieci w minisiatkówce dziewcząt w Grudziądzu. Wyniki

Finał igrzysk dzieci w minisiatkówce dziewcząt w Grudziądzu. Wyniki

Nocna Dycha Kopernika 2025 w Toruniu. Zobaczcie, jakie piękne medale czekały na mecie

Nocna Dycha Kopernika 2025 w Toruniu. Zobaczcie, jakie piękne medale czekały na mecie

Masz taki banknot 10 zł? Te cenne banknoty 10 zł są warte fortunę

Masz taki banknot 10 zł? Te cenne banknoty 10 zł są warte fortunę

Zobacz również

Festiwal Muzyka Wisły 2025 w Nieszawie. Tłumy widzów, gwiazdy na scenie. Zdjęcia

Festiwal Muzyka Wisły 2025 w Nieszawie. Tłumy widzów, gwiazdy na scenie. Zdjęcia

Nieszawa świętowała na nowym placu. Święto Miasta 2025. Zdjęcia

Nieszawa świętowała na nowym placu. Święto Miasta 2025. Zdjęcia