Edward Gabryś, przewodniczący doraźnej komisji ds. referendum o likwidacji straży miejskiej zapowiada, że rezultaty jej prac poznamy dopiero w poniedziałek, prawdopodobnie na sesji rady miejskiej. - Mamy przerwę w obradach - stwierdził Gabryś. - Spotykamy się w poniedziałek o godz. 8.15 i przystawimy wtedy pieczątki. W dalszym ciągu sprawa jest otwarta.
Zapytaliśmy więc, czy nadal są wątpliwości co do prawidłowości podpisów czy kart. - Niech mnie pani nie ciągnie za język - uciął. - Wszystko okaże się w poniedziałek.
Czytaj: Referendum o straży miejskiej pod lupą radnych. Sprawdzają podpisy pod wnioskiem
Tymczasem z naszych informacji wynika, że liczba podpisów pod wnioskiem w sprawie referendum o ewentualnej likwidacji straży miejskiej jest wystarczająca. Niemniej komisja doszukała się błędów formalnych, o których mówił na drugim jej posiedzeniu dyrektor generalny urzędu Robert Wajlonis. To m.in. adnotacje na kartach poza polami podpisów.
- Na pierwszym posiedzeniu jednak nikt tego nie kwestionował jako nieprawidłowość - mówią inicjatorzy referendum Artur Eichenlaub i Kamil Kaczmarek.
Trudno jeszcze przesądzać, jak dalej potoczy się sytuacja, ale organizatorzy akcji zbierania podpisów zapowiadają, że jeśli podpisy zostaną zakwestionowane, to odwołają się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Zdaniem burmistrza Arseniusza Finstera pewnie lepiej byłoby, aby do referendum doszło. Sprawą niewiadomą jest frekwencja, choć nie ma się co łudzić, że będzie nadzwyczajna.
