Przypomnijmy: na początku 2012 r. deficyt budżetowy (różnica między wydatkami a dochodami) był planowany na poziomie 180,9 mln zł. Ze wstępnych wyników wykonania ubiegłorocznego budżetu wynika jednak, że wyniósł 125 mln zł.
Czytaj także: Michał Zaleski, prezydent Torunia: nasz dług nie jest groźny
Niższe zadłużenie miasta
A to oznacza, że zadłużenie Torunia jest też niższe od wcześniej zakładanego. Miało wynieść na koniec ubiegłego roku łącznie ok. 860 mln zł. Obecnie miejski dług jest szacowany na 826,8 mln zł.
- Zmierzamy do samoograniczenia deficytu, a co za tym idzie - do zmniejszenia zadłużenia - podkreśla prezydent Torunia Michał Zaleski.
Te dane nie są ostateczne. Mogą się zmienić, bo jednostki pobierające podatki i opłaty, które trafiają następnie do budżetu miasta, mają czas do 5 lutego na zamknięcie 2012 r. Zgodnie z przepisami ostateczne sprawozdanie finansowe władze Torunia muszą przedstawić radzie miasta do końca marca. - Te zmiany wynikają między innymi z rozliczeń budżetu państwa z samorządami, szczególnie w zakresie podatków - tłumaczy prezydent Torunia.
Jak na tę chwilę wygląda wykonanie planu ubiegłorocznych dochodów i wydatków?
Do budżetu wpłynęło o 2,6 mln zł więcej niż planowano. Wydatki zmniejszyły się o ponad 12 mln zł m.in. o 3,7 mln zł z puli na inwestycje i prawie 5 mln zł na potrzeby bieżące. W przypadku podatków i opłat lokalnych wpłynęło ponad 1,2 mln zł więcej, niż zakładał plan. Nie wykonano go zaś w przypadku podatku od czynności cywilno-prawnych oraz opłaty skarbowej (o ok. 350 tys. zł mniej) i sprzedaży gminnego majątku (o 500 tys. zł).
Kryzys jest już w domach
O 2,3 mln mniej wpłynęło też z podatku PIT, ale za to o 1,7 mln więcej z podatku CIT. - Wyniki dotyczące podatku od osób fizycznych świadczą o tym, że kryzys w polskim domu zaczął się pod koniec 2012 r. - zauważa Zaleski.
W 2012 r. dotacje inwestycyjne osiągnęły ponad 188 mln zł. Dla porównania: w 2004, kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej, unijne dofinansowanie było o dziesięć razy niższe.
Czytaj e-wydanie »