https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Demolka na stadionie

Dariusz Nawrocki
Członkowie zarządu klubu na czele z prezesem  Noteci, Grzegorzem Dobrowolskim, są  zbulwersowani tym, co zobaczyli w niedzielny  poranek.
Członkowie zarządu klubu na czele z prezesem Noteci, Grzegorzem Dobrowolskim, są zbulwersowani tym, co zobaczyli w niedzielny poranek. Dariusz Nawrocki
Połamane ławki i blaty od stołów, powyginane fragmenty płotu, zdemolowana wieżyczka komentatorska - to efekt demolki do jakiej doszło w nocy z soboty na niedzielę po dyskotece na stadionie łabiszyńskiej Noteci. - A burmistrz chce to zatuszować - sugeruje mieszkaniec miasteczka.

     Członkowie zarządu klubu na czele z prezesem Noteci, Grzegorzem Dobrowolskim, są zbulwersowani tym, co zobaczyli w niedzielny poranek. - Jak łatwo można zepsuć efekt naszej pracy społecznej - żali się prezes. Ze smutkiem patrzy na to, co pozostało ze stolików wokół ogniska, które postawiono w zeszłym roku przed dożynkami. Żaden z tych stołów nie ma już blatu. - Wyrwano je najprawdopodobniej po dyskotece, po godzinie trzeciej. Są świadkowie, którzy widzieli, jak te stoły stały nienaruszone jeszcze przed tą godziną - tłumaczy Grzegorz Dobrowolski. Z kilku ławek na trybunach powyrywano deski. W kilku miejscach płot jest wyłamany lub wygięty. Niemal doszczętnie zniszczono wieżyczkę komentatorską.
     Tuszowanie wandalizmu?
     
Czytelnik, który wczoraj skontaktował się z naszą redakcją, sugerował, że burmistrz zamierza całą sprawę zatuszować. Dlaczego miałby to robić? Tego nie tłumaczył. Prezes Dobrowolski przyznaje, że też otrzymał taki telefon. - Ktoś mi próbował wmawiać, że nie zgłosiłem sprawy na policję, bo rzekomo zależało mi na zatuszowaniu sprawy. Nie wiem, dlaczego miałoby mi na tym zależeć - tłumaczy się prezes.
     Przyznaje jednak, że sprawy na policję nie zgłosił. Najpierw chciał to przedyskutować z burmistrzem i kolegami z zarządu.
     Burmistrz Jacek Kaczmarek zaprzecza, jakoby chciał tuszować sprawę demolki na stadionie. Przyznaje jednak, że sprawy na policję nie zgłosi. Nie zamierza też namawiać działaczy klubu, by to zrobili. - Jakbyśmy policzyli, okazałoby się, że straty nie są aż tak wielkie. Nikomu jednak nie stała się krzywda - tłumaczy.
     Dyscyplina na młodzież
     
Nie przechodzi jednak obok tej sprawy obojętnie. Twierdzi, że ma lepszy sposób na to, by dyscyplinować łabiszyńską młodzież. Już kiedyś, między innymi na naszych łamach, zapowiadał, że jeśli demolki po dyskotekach będą się powtarzać, to letnie dyskoteki nie będą się odbywać. Impreza hip-hopowa, która ma się odbyć w najbliższy piątek, ma być ostatecznym sprawdzianem dla łabiszyńskiej młodzieży. - Ciągle mam nadzieję, że niszczycielami są tylko pojedyncze osoby. Jeśli znowu stwierdzimy, iż zabawa przyniosła naszej gminie kolejne straty, będzie to ostatnia impreza tego lata. Młodzież, która będzie uczestniczyła w zabawie, sama zadecyduje, czy chce letnie soboty spędzać na dyskotece w parku. Jeśli nie wskaże nam niszczycieli, będzie to ostatnia zabawa. Wszystko więc zależy od młodzieży.
     Burmistrz tłumaczy, że nie może pozwolić na dalsze dewastowanie stadionu drużyny, która najbliższy sezon ma rozpocząć w piątej lidze. Szkody oczywiście zostaną naprawione. W miejsce powyrywanych drewnianych blatów, pojawią się blaty betonowe. Od wczesnego ranka panie zatrudnione przez gminę sprzątały śmieci porozrzucane wokół stadionu.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska