Piłkarze stworzyli doskonałe widowisko, a kibice odwdzięczyli im się znakomitą oprawą meczu i dopingiem. Derby miały swoją dramaturgię. Pomorzanin dwukrotnie obejmował prowadzenie, ale gospodarze odrabiali straty. Gola na wagę remisu zdobyli w 93. min. Wcześniej jednak to gospodarze powinni wygrywać, ale przy remisie 1:1 Jakub Środa nie wykorzystał rzutu karnego. Obronił Piotr Araśniewicz. - Na pewno odczuwamy niedosyt - mówi trener Pomorzanina Mirosław Kopka. - Zwycięstwo było blisko. Jechaliśmy z nastawieniem wygranej. Chociaż w tabeli dzieli nas wiele miejsc nie czuliśmy się wcale słabsi od sąsiadów. Zespół zagrał dobrze. Zrealizował założenia taktyczne. Szkoda tej ostatniej akcji. Sędzia wcześniej powinien odgwizdać faul na naszym bramkarzu i zamiast rzutu rożnego dla Startu rzut wolny dla nas.
- Na pewno Pomorzanin nas zaskoczył - mówi trener gospodarzy Janusz Musiał. - Zwłaszcza w 1. połowie. Po przerwie już nasza gra wyglądała lepiej. W tym meczu, z powodu urazów aż cztery razy musiałem zmieniać ustawienie. Na pewno derby były emocjonujące. Gdyby Krzysztof Bogdziński na początku spotkania wykorzystał dwie swoje okazje, a Kuba Środa rzut karny z pewnością byśmy wygrali. A goście zdobyli bardzo szczęśliwego drugiego gola i do końca musieliśmy gonić wynik. W derbach brakowało nam Diane Bassiriki, który w sobotę brał ślub, a więc nie mógł nam pomóc.
Bramki strzelili: Adrian Nowacki (70.), Patryk Podolski (93.) oraz Radosław Mik (16.), Marcin Włoch (76.)