Po tym, jak telewizja Polsat odwołała zaplanowaną na 5 listopada galę w Tauron Arenie Kraków, przenosząc wydarzenie na pierwszy kwartał 2017 roku, upadła elektryzująco zapowiadająca się walka Włodarczyka z Nigeryjczykiem Olanrewaju Durodolą o tytuł WBC Silver. Zresztą jednym z powodów takiej decyzji stacji był brak parafowania kontraktu ze strony Afrykańczyka, o czym poinformował na Twitterze promotor "Diablo" Andrzej Wasilewski.
Promotorzy zakasali rękawy i znaleźli wyjście awaryjne, osiągając porozumienie z włodarzami Wrocławia. Na Dolnym Śląsku dwukrotny mistrz świata kat. cruiser skrzyżuje rękawice w ramach obowiązkowej obrony pasa IBF w wersji interkontynentalnej, który wywalczył w maju w Szczecinie, pokonując przez techniczny nokaut Kaia Kurzawę.
Zdecydowanym faworytem jest Włodarczyk, który nie powinien mieć większych problemów z pokonaniem rywala, pod warunkiem, że jego głowa nie będzie zaabsorbowana sprawami pozasportowymi.
Boksujący pod niemiecką flagą 28-letni Harth (właściwie Levon Hakobyan) ma na koncie 14 zwycięstw i jedną porażkę, którą poniósł przed czasem z rąk Murata Gassijewa przed ponad dwoma laty.
Pod względem doświadczenia i sukcesów "Diablo" ma miażdżącą przewagę, ale w ringu będą liczyły się tylko obecne atuty. Wiadomo, że ewentualne potknięcie na dobre pozbawi Polaka marzeń o jeszcze jednej próbie zdobycia tytułu mistrza świata.
A szansa jest spora, bo pokonanie Hartha może wystarczyć, aby już w kolejnym starciu Polak stoczył pojedynek o pełnoprawny tytuł czempiona federacji IBF. Mistrzowski pas w tej chwili dzierży Denis Lebiediew, który 3 grudnia zmierzy się z niepokonanym Gasijewem.