https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Dla każdego coś atrakcyjnego

MAGDALENA KRZYŃSKA
Wojtek Wieszok
Można już pokusić się o podsumowanie XII BFO, który w tym roku upłynął pod hasłem dzieł wybitnych, ale mało znanych, rzadko wystawianych.

Serię tę rozpoczęła "Lakme" L. Delibes'a, którą pokazała Opera Nova w Bydgoszczy, czyli gospodarze festiwalu. Spektakl, nieobecny w Polsce od 1959 r., podobał się bardzo ze względu na muzykę, którą można by określić jako "lekką, łatwą i przyjemną", egzotyczne tło - rzecz dzieje się w Indiach w XIX w., efekty plastyczne i świetny zespół wykonawczy.
Z wiadomości tzw. zakulisowych dotarło do mnie, że do "Lakme" uszyto 200 kostiumów z czystej bawełny i jedwabiu, jak na stroje hinduskie przystało. Sari dothi czyli zwiewne kobiece szaty to jeden kawałek materiału opleciony wokół ciała, jednak tu krawcowe sprytnie pospinały i pozszywały materiał, aby kostium można było szybko zdjąć i włożyć następny. 14 charakteryzatorek tak misternie pomalowało twarze i ciała artystów, że nawet członkowie chóru, którzy od wielu lat pracują ze sobą, nie mogli się rozpoznać! Specjalne "dredowe" peruki robili w Warszawie ci sami spece, którzy pracowali przy głośnym z efektów plastycznych musicalu "Koty". Reżyser starał się uatrakcyjnić spektakl na różne sposoby, było więc nawet "coś dla Animalsów", tzn. żywe konie na scenie i psy - charty angielskie, nie byle jakie, bo championy rasy greyhound.
Kolejną festiwalową pozycją była "Anna Bolena" G. Donizettiego w wykonaniu Opery Bałtyckiej. Realizacyjnie najskromniejsza, ale pod względem wykonawczym na wysokim poziomie. Opera skomponowana w stylu belcanta daje solistom okazję do popisu, jednocześnie wymaga od nich kunsztu wokalnego. Bardzo podobała się publiczności drapieżna interpretacja Agnieszki Wolskiej w roli tytułowej.
Do grupy oper rzadko grywanych należy też "Adriana Lecouvreur" Fr. Cilei, którą pokazał Teatr Wielki z Łodzi. Piękna muzyka (chwilami przypominająca dzieła G. Pucciniego, zwłaszcza "Cyganerię"), poetycko - malarska scenografia i świetne wykonawstwo to atuty spektaklu. Efektowne solistki w zjawiskowych kostiumach cieszyły oko, nie tylko ucho odbiorcy. Nie wszyscy widzowie wytrzymali ponad 4-godzinny spektakl, ale ci, którzy zostali - nie żałowali.
Dla wielbicieli G. Verdiego i już "uznanych" dzieł, też znalazł się wspaniały kąsek. Teatr Wielki z Poznania pokazał rewelacyjną inscenizację opery "Otello", która zachwyciła i znawców, i laików. Wspaniałe głosy, wyważone aktorstwo, pobudzająca wyobraźnię scenografia dodały tej pozycji, dobrze znanej miłośnikom oper, szczególnego, innego wymiaru.
Organizatorzy festiwalu zadbali, aby prócz poważnego repertuaru na scenie pojawiła się też lżejsza muza. Przykładem musical "Chicago" w wykonaniu zespołu Teatru Muzycznego w Gdyni. Jazz, seks i deprawacja plus kilka morderstw w doskonałej, komediowej konwencji odniosły absolutny sukces.
Podobnie występy Baletu Flamenco z Andaluzji, kierowanego przez sławną Cristinę Hoyos. Hiszpański temperament gitarzystów, śpiewaków i tancerzy, wszechogarniający RYTM wywołały istne szaleństwo wśród widzów, którzy też klaskali, tupali, podrygiwali, pragnąc cieleśnie uczestniczyć w tej tanecznej orgii.
Ostatni, pożegnalny wieczór festiwalowy wypełniła Wielka Gala Rosyjskich Gwiazd Opery i Baletu, w której wystąpili soliści Teatru Bolszoj w Moskwie. Wszyscy są laureatami wielu konkursów międzynarodowych.
W I części koncertu wystąpili tancerze, z których większość to w tej chwili już gwiazdy teatrów francuskich, japońskich, amerykańskich itd. Kiedy kurtyna poszła w górę, miałam wrażenie, jakby otworzyła się książeczka z rosyjskimi bajkami dla dzieci o Koniku Garbusku i Zaczarowanych Łabędziach, a czas się zatrzymał. Tancerki w tzw. paczkach czyli krótkich sztywnych spódniczkach, na pointach, tancerze w obcisłych rajtuzkach wykonywali perfekcyjnie dawno temu ustalone klasyczne układy. Doceniam kunszt wykonawczy i niezaprzeczalny urok baletu a` la porcelanowe laleczki, jednak mnie osobiście trochę to już śmieszy. Przekonują mnie natomiast klasyczne pas wprzęgnięte w nowoczesny balet, jak to miało miejsce np. w "Dziwnym duecie" lub "Tangu" z muzyką A. Piazzolli.
Część II wieczoru "Gala Operowa" okazała się strzałem w dziesiątkę. M. Kasraszwili - sopran dramatyczny, Ł. Rudakowa - sopran liryczny z koloraturą, J. Makarowa - mezzosopran, M. Kozakow - bas i M. Wiszniak - tenor dysponują niewiarygodnie pięknymi głosami, toteż nic dziwnego, że występują na największych scenach świata, jak Covent Garden, Metropolitan Opera, La Scala, Wiener Staatsoper itp.!
Ich występ w najpopularniejszych ariach i duetach ze światowego repertuaru operowego wzbudził niesłychany entuzjazm na widowni, były bisy i wiwaty. Stojącą owacją publiczność nagrodziła śpiewaków i towarzyszącą im orkiestrę Opery Nova pod kierunkiem dyrektora festiwalu Macieja Figasa. Było to naprawdę efektowne zakończenie tego ważnego wydarzenia artystycznego, jakim jest Bydgoski Festiwal Operowy. W tym roku przewinęło się podczas jego trwania 900 wykonawców. Pod teatr zajeżdżały tiry jak do bazy transportowej, przywożąc tony dekoracji. Imprezą towarzyszącą była projekcja sfilmowanych przedstawień operowych: "Śpiewacy Norymberscy" R. Wagnera, "Eugeniusz Oniegin" P. Czajkowskiego, "Fedora" U. Giordana.
Spektakle obejrzało ponad 7 tysięcy widzów, w tym licznie zgromadzona młodzież. Foyer tętniło życiem, w czasie przerw dyskutowano, dzielono się wrażeniami. Zakorzenił się dobry zwyczaj BYWANIA na festiwalu. Niektórzy nie opuścili żadnego spektaklu. Do Bydgoszczy zjechało wielu recenzentów z całej Polski, a portale internetowe zamieszczały szczegółowe informacje. Przez dwa tygodnie serce Opery Nova biło mocno i w przyspieszonym rytmie.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska