O tym, co działo się na spotkaniu w Kowalewku już pisaliśmy. Dziś przedstawiamy argumenty Jadwigi Winiaszewskiej, dyrektora Gminnego Zespołu Oświaty w Kcyni.
- Mamy 9 szkół, w tym 6 małych - powiedziała. - W Kowalewku, Dobieszewie, Rozstrzębowie, Laskownicy, Palmierowie i Sipiorach. Uczy się w nich mniej niż 80 dzieci, przy czym sporą część dowozimy z innych wsi. Przykładem Laskownica, gdzie na 79 uczniów dowozimy 67. Mamy jeden autobus, pięć wypożyczamy ze straży. Dowozy ogółem kosztują rocznie 620 tys. zł. A utrzymanie całej oświaty - 3,2 mln zł.
Z budżetu gminy
Subwencje oświatowe wystarczają na utrzymanie tylko podstawówek w Dziewierzewie i Kcyni oraz gimnazjum w Kcyni. Do pozostałych szkół trzeba, niestety, dopłacać. Utrzymanie jednego ucznia w Kowalewku kosztuje rocznie 8.057 zł, w tym 3.214 zł z budżetu gminy, w Palmierowie - 7.798 zł (2.824), Dobieszewie - 6.937 zł, w tym 2.095 z budżetu gminy.
Bez sali gimnastycznych
Niestety, tylko niektóre szkoły mają sale gimnastyczne, w tym pełnowymiarowe są jedynie w Kcyni i Dziewierzewie, a niepełnowymiarowe w Rozstrzębowie i Palmierowie. W pozostałych szkołach uczniowie ćwiczą w klasach.
Autobusy nie tak wcześnie
W szkole w Kowalewku uczy się 61 dzieci, w tym 51 dowożonych jest z innych wsi. Dla nich nic się nie zmieni. - Dotąd - mówi dyrektor Winiaszewska - dzieci z Gromadna autobus odbiera z przystanku o godz. 7,10. Jeśli będą dojeżdżać do szkoły w Laskownicy - o godz. 7,30.
Również dzięki temu, że gmina podstawi jeden lub dwa autobusy więcej. Najwcześniej w gminie wstają dzieci z Łankowic i Iwna - dojeżdżające do szkoły w Kcyni. Muszą być na przystanku już o godz. 6,55. - Plany lekcji są tak ułożone - zapewnia dyrektor Winiaszewska - by lekcje kończyły się przed godz. 14,30. Najkrócej uczą się dzieci z "zerówek" - do godz. 12,30. Jeżeli rodzice chcą, by nie czekały zbyt długo na autobus, można odwieźć je wcześniej do domu.
Jakie oszczędności?
Likwidacja szkoły w Kowalewku ma dać wymierne oszczędności: 567 tys. zł. Bo 74 proc. kosztów utrzymania placówki stanowią płace nauczycielskie. Jaka oszczędność?! - pytają mieszkańcy - skoro żaden nauczyciel nie straci ponoć pracy. Dyrektor Winiaszewska twierdzi, że część odejdzie na emerytury, będzie też mniej nadgodzin. Czyli - siłą wypchną na emerytury?
Do tematu wrócimy.